Krzychu - Gruby podejście pod 1/2 IM 2022 ;)

Sory, tylko na zarcie patrze No, a potem to wrócisz do OneWay

Zobaczymy bo jak od września mi się zacznie zapieprz ~30min dojazdu tam i z powrotem razem wolę przeznaczyć na dodatkowy sen

01.08.2020

Cardio: 1:15h lekko rower
Fajnie, z wiatrem większą część więc nisko tętno i "dosyć szybko". Wyczułem sobie już jako tako kadencję, że mam te ~80 obrotów na minutę mierzone na łoko. Noga całkiem świeża.




Micha:
1) Tosty z indykiem + truskawki
2) Tosty z polędwicą wędzoną + śliwki
Cardio
3) Bułki żytnie z indykiem + truskawki i maliny
4) Chleb pszenny z serem Piórko + kawałek polędwicy wędzonej + arbuz
5) Kanapki z pasztetem, ciastki i lody





Waga ten tydzień 96-97, tendencja spadkowa cały czas


Zmieniony przez - BroStyle w dniu 2020-08-01 20:40:17

Sporo pieczywa masz w diecie, dobrze się czujesz przy takiej ilości?

Si, zero problemów

Fajnie ja pieczywo lubię, ale unikam bo zaraz mam wzdęcia. Szkoda bo zawsze na szybko można zjeść i zawsze jest pod ręką.

U mnie pieczywo (tostowe i zwykłe, byle nie mocny razowiec z ziarnami), ziemniaki, owoce i skrobia/mąka przeważa bo świetnie to trawię i nie zalega na żołądku. Ryżu już dawno nie jadłem, a kasze jakoś słabo toleruje. Jeszcze ostatnio płatki jaglane częściej wrzucam czy jakieś granole bo też jest OK

Viki a próbowałaś takiego pieczywa? bo tu chyba kluczem do trawienia jest "chamskie" pszenne pieczywo

Kabo tak. Jak mieszkałam w UK to jedliśmy tylko tostowe pieczywo, pyszne było ale wtedy właśnie pojawiły się problemy ze wzdęciami. U mnie raz dziennie w małych ilościach ok, w większych już nie przejdzie, nawet zwykłe pszenne. A szkoda bo lubię, szczególnie świeżutkie, zwykłe bułki Żytniego od dawna nie jem bo wtedy jest tragedia nawet po niewielkich ilościach.
Za dzieciaka nie miałam takich problemów, jak babcia chleb upiekła to cały dzień z masłem jadłam i nic mi nie było

Co do pieczywa to zależy też jakie i skąd. Zwykle tostowe z biedry albo jakieś pszenne białe czy nawet żytnie ale ze sprawdzonej piekarnii u mnie na lajcie. Natomiast wszystkie te pięknie pachnące w marketach, świeżo z pieca tam wyciągane to dla mojego trawienia największe dziadostwo. Z mrozonego ciasta robione w którym cholera wie co siedzi ale no odpada nawet jedna mała bułka