Barbarian Race Wisła
13km, jakieś 500m w górę i w dół, start u podnóża skoczni Małysza, a pierwsze zadanie to wejście na skocznię Do tego upał, mega ciężkie przeszkody - jednym słowem świetna zabawa
Ja pojechałam z nastawieniem, że choćbym miała tam siedziec do poniedziałku, to będę walczyć z przeszkodami
Niektóre wchodziły od strzała, inne musiałam powtarzać, ale były tez takie, z którymi się męczyłam długo, bo albo chwytu nie było, ale nie mogłam sięgnąć jakiegoś elementu.
Gdzieś między 7 a 9 km było duże skupisko naprawdę ciężkich przeszkód, sporo czasu tam straciłam, zjadłam wszystkie żele i wypiłam całe zapasy wody
Główny cel to były próby zrobienia drabiny i latającego. Na Barbarianie kobiety mają trzy opaski, dwie mogą oddac na przeszkodach, ale chociaż jedna musza donieść do mety.
Drabina była gdzieś na 9 km, poprzedzona dużą ilością ciężkich kombosów. Podchodząc do niej miałam nadal 3 opaski, ale mało siły i słaby chwyt. Pierwszy przeskok wychodził bez problemu, z drugim było gorzej. Udało się raz zrobić 1,5, chciałam poprawić to pół schodka żeby zaliczyć przeszkode i poleciałam tak, że przywaliłam mocno łokciem w konstrukcje. Zdarza się Niestety później już nawet jeden przeskok nie wychodził. Oddałam opaskę.
Kawałek później był latający. Między 1 i 2 drążkiem odstęp troszkę mniejszy niż zwykle, tak samo między 3 i 4. Natomiast 2 i 3 były naprawdę daleko. Jestem mega dumna, że w ogóle odważyłam się spróbować Pierwszy przeskok na luzie, na drugim niewiele brakło. Druga próba i znowu pierwszy ok, ale niestety zdarłam skórę na łapach i kolejny przeskok znowu nie wyszedł. Odpuściłam, bo z rozwalonymi rekami to nie ma co się bawić w latającego.
Została jedna opaska.
Był długi odcinek w potoku, bardzo strome podejście, długa runda z worem pod górę w pełnym słońcu... a ja nie miałam już picia, żeli, siły, skóry na łapach
Pomimo to walczyłam na kolejnych przeszkodach.
Do mety zostały trzy przeszkody, niestety mocno przekorczyłam limit czasu dla elity (3,5h) przez co zabrali mi ostatnią opaskę. Z tych trzech przeszkód zrobiłam tylko jedną, dwie odpuściłam, bo szkoda było jeszcze bardziej pozdzierać łapy, szczególnie jak nie było już o co walczyć.
Spędziłam na trasie jakieś 4,5h
Bieg był mega trudny, poległo kilka dziewczyn które zawsze radziły sobie z tymi trudnymi przeszkodami i stawały na podium. Na 70 zawodniczek z opaską ukończyło 8
Ja zrobiłam to co chciałam, mało brakło, ale już samo podjęcie próby jest dla mnie sukcesem
Poza tym jestem Mistrzynią najwolniejszego zjazdu na zjeżdżalni i stylu "na gąsienicę"