Mam nadzieję, że nie spaliłem się na finiszu. Piszę tego posta z poczucia obowiązku, ostatkiem sił. Moim zdaniem zrobiłem porządek z glikogenem.
Od początku...
Poszedłem na trening. Żarty żartami, a chłopaki przyszli poćwiczyć. Stary sprawdzony układ: talia kart
Kier - rwanie bez dzielenia na drabiny
Caro - thrusters
Trefl - Długi Cykl z Wyciśnięciem
Pik - Dowolny przysiad
2-10 - zgodnie z liczbą oczek
W,D,K - 2,3,4 ćwiczenia z danego koloru + 2,3,4 windmills
Karty rozdane na pięć rund po 5 kart. Ćwiczyłem razem z nimi 16-tką
Oto nasz "urobek":
26 przysiadów czystych + 7 wiatraków na każdą stronę
25 długich cykli na rękę + 4 wiatraki na stronę
23 thrusters na stronę + 9 wiatraków na stronę
33 snatch na rękę + 2 wiatraki na stronę
Joker - powtarzał jakieś ćwiczenie. Chyba długi cykl.
Potem zrobiliśmy jeszcze po 10 russian twist i siadania z kettlem w wyprostowanych dłoniach.
Po wszystkim poszedłem pobiegać. No i pobiegałem. Wlokłem się jak za pogrzebem do 3-3,5 km. I nagle koniec. Odcięło energię, motywację, przyjemność. Mięśnie jeszcze biegły, dusza już siedziała. W pewnym momencie musiałem przejść do spaceru. 120 metrów. Potem spróbowałem biec i po 200-250 metrach poczułem, że dosłownie słabnę fizycznie. Oklapłem zupełnie i do 30 minuty po prostu maszerowałem. Dotarłem do domu znajomej, z którą się umówiłem i jej szwagier odwiózł mnie do domu. W domu już nawet nie piłem białka tylko strzeliłem kolację wzbogaconą o łyżkę oleju kokosowego (u znajomej posiliłem się - dość bezsensownie - łyżeczką masła extra. Potrenigówka jak się patrzy

)
Bilans wyszedł w górę sporo, ale i poćwiczyłem solidnie dzisiaj. Jutro białko w dół, tłuszcz do góry. Kolację miałem przepyszną. Jeszcze nie jadłem czegoś tak dobrego na keto. Smażony tłusty
twaróg z jajkami i orzechami włoskimi. Rarytas.
Idę trochę pogotuję i kładę się spać. Kupiłem w Biedronce masło klarowane, ale jakoś mu nie ufam. Olać to.
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-10-24 20:07:27