Szacuny
11148
Napisanych postów
51569
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Nie znacie się, on robił trening izometryczny A tak na serio, to bałbym się do WL podchodzić bez asekuracji, na niższym ciężarze to pół biedy, zawsze można przetoczyć sztangę po ciele czy cokolwiek, ale na wyższym można się nawet zabić.
Od południa chodzę mega-mega głodny. Zostały mi do oszamania tylko jajka z warzywami i winem, a ssie mnie tak, jakbym od rana był na czczo... Metabolizm się najwyraźniej rozkręca. Jutro daję 3150 kcal.
Dołożyłem sobie dobry ser żółty, bo dużo bo kostka 200 gram starczy mi na 2-3 tygodnie minimum, a przynajmniej nie jem chemii.
Winko zgodnie z obietnicą.
Samopoczucie
Rano byłem na czczo na tym wymazie, wyniki dopiero w piątek. Jak nie złapie mnie do tego czasu gorączka, to będę wiedział czy jestem zdrowy Z gardłem dobrego tyle, że się nie pogarsza przynajmniej.
Zakwasy na dwójkach i tyłku cały czas trzymały, ale od czego jest bengay
Trening:
1. Front squat- 1 seria docelowa 100 kg x 5 (przód) i 100 kg x 8 (bok)
Druga na maksa weszła tyle samo razy, co ostatnio pierwsza (maksowana) docelowa. Czyli jest ok. Za tydzień będę miał wreszcie normalny trening, to może zwiększę objętość.
2. Hip Thrust 150 x 8, 150 x 8, 170 x 8, 190 x 10 (film)
łączny ciężar sporo większy w stosunku do zeszłego tygodnia.
3. Prostowanie nóg na maszynie - stały ciężar
8 serii x 10-12 powtórzeń
4. Żuraw, 2 serie, po 6-8 powtórzeń.
Po 2 serii tak mnie napyerdalał cały tył, że odmówiłem sobie przyjemności podchodzenia do trzeciej. Ogólnie technicznie dużo lepiej.