Mam problem na osiedlu/w szkole - pisać tylko tu!!!

Witam, mam problem. Prawdopodobnie jutro będę miał "solo" dlaczego? sam nie wiem, koleś troszke zalany nigdy nie cwiczy na wf ;] nizszy ode mnie chce sie ze mna bic. Wczoraj powiedzial chodz na solo, jakos zabardzo za tym nie przepadam wiec do niczego nie doszlo mimo to ze na niego czekalem. Dzisiaj nie zjawilem sie w szkole poniewaz bolalo mnie gardlo ale jutro juz ide, pare minut temu dowiedzialem sie ze w klasie smieja sie ze mnie ze stchorzylem i dlatego nie przyszedlem. Oczywiscie najlepiej byloby uniknac bojki no ale jak nie wyjdzie to bede musial stawic mu czolo :D . Z tego co wiem on nigdy nie bił się ( nie ustawiał z nikim na solo, widocznie koledzy go podpuscili). Ja za takimi walkami tez nie przepadam wiec za bardzo jak sie bic, kiedys z kolegami w piwnicy sparowalismy sie z rekawicami do boksu ale to calkiem co innego niz prawdziwa walka. Pomóżcie jak uderzać ? Pięściami czy kopy ?

co Ci ta ze napiszemy prawy prosty,lewy lowkick i prawy sierp jak żadnego z tych ciasów nie wyprowadzisz poprawnie a co za tym idzie możesz mu nic nie zrobić?

Witam street fighterów i nie tylko street:p
zaczne od standardowego stwierdzenia: mam problem z kolesiem.
taki ziomek(waga ok 50 kg, umiejętności ujemne) zaczął mnie prowokować(90 kg i trenuje amatorsko mma). nauczyłem sie nie reagowac na zaczeoki, i że lepiej jest odejsc, ale ostatnio zaczyna zaczepiac moich znajomych, koleżanki. stara sie mnie wyprowadzić z równowagi na różne sposoby. rozwiazanie nasuwa sie samo : wpier.dol . problem pojawia się jak sie spojrzy na to że jestem prawie dwa razy od niego cieższy, podejrzewam że ok 3 razy silniejszy i mam pojęcie o biciu. na dodatek on ma poważny problem z kolanem o boje się troche że po moim low kicku mu sie coś stanie, albo po moim ulubionym ciosie jakim jest kolano na twarz z klinczu tajskiego.
dodam że nie rozmawiałem z nim, bo zawsze go spotykam w szkole a boje sie ze dam sie sprowokować i będe miał problemy o takiego chłystka

kolega koszmar sądząc po uzbrojeniu na wojnę by mógł iść a pieska się boi.

ja miałem podobnie z bernardynem to front kick, lub jak kto woli but na ryj skutecznie załatwił sprawę, ale to tylko wybitne jednostki tak umieją. mój kumpel jak go atakował doberman, kupił sb pit bulla i doberman(po ok 3 tygodniach dochodzenia do siebie w wyniku odniesionych obrażeń) już nawet na drogę nie wychodził

o psie się mogę wypowiedzieć:) ja miałem następujące sytuacje:

1 . bernardyn - tu pomogło rzucenie kamieniem
2. jakiś mały kundel (najwięcej atakował) - stanąłem pod oknem właścicieli i wołałem że jak jeszcze raz mnie zaatakuje to dzwonie po policje
3. owczarki podhalańskie - petardy, chyba najlepsze rozwiązanie, widzisz że pies biegnie to rzucasz i spokój
Front kick też dobry pomysł ale nie zawsze i nie każdemu może się udać.
Wszystko te ataki psów na mnie wydarzyły się gdy biegałem. Przy psach podstawa to psychika, jak się nie będziesz stresował to będzie dużo lepiej.

do psów mam uraz psychiczny ponieważ jak byłem mały to pies mnie ugryzł w głowę oczywiście blizna do dzisiaj (i wiele wiecej sytuacji tego typu) zawsze u fryzjera pytają się co się stało itp. juz kupiłem jakiś odstraszacz co wytwarza jakieś dźwięki których psy nie lubią, dziękuję wszystkim za odpowiedzi.

Model - złap go, załóż mu nelsona i opyerdol go, powiedz, że jak nie przestanie to mu wklepiesz i tyle.