Obrona przed psem

tak, powiniem Cie obsikac.

SI VIS PACEM, PARA BELLUM...

"Najlepiej jest sie położyć na ziemie i nie odychać i cie pies powochą i pujdzie." - na niedźwiedzia to działa ale na psa to wątpie.



"Nie walczę w żadnym określonym stylu. Nigdy nie wiesz co zrobię i ja sam tego nie wiem. Mój ruch jest rezultatem twojego ruchu, moja technika jest efektem zastosowanej przez ciebie"

Miałem kałkaza i kiedy uciekał to ludzie stawali nieruchomo i na wet ich nie polizał:)

Panowie, to może teraz coś na temat obrony przed... kotem?!

Moja babcia miała kiedyś takiego kota... co żadnej nici nie przepuscił )

Żarty żartami, ale chodzi mi o kota dużo większego od domowego milaćka.

Jak myślicie, przed, np. atakiem rysia (bo chyba najmniejszy) można się obronić?
Jest to oczywiście troszkę absurdalne, ale do wysnucia powyższego założenia skłaniają mnie opowieści snute przy ogniskach, jak to "taki a taki z nożem w ręku dzielnie stawiał czoła tygrysowi".

Jak myslicie, czy era takich wojowników już przeminęła?
Bo to chyba mały szczegół, że do zębów (pieskowych) dochodzą jeszcze pazury :)

I jeszcze jedno: czy jest taka rasa psów, która może podjąć równorzędną walkę z dzikim kotem 1 na 1?

Pzdr. wszystkich wojowników oraz tych którzy nimi dopiero zostaną, PP

Może nie jestem ekspertem, ale z moim sznaucerem to działało jak "sparowaliśmy" (ja - w skórzanych rękawiczkach - nie było to sado maso )). Otórz pies jak i człewiek do gryzienia (rozszarpywania) mięsa ma głównie kły (to one sprawiają największy ból jak wbijają się w ciało i kości). Zęby w głąb szczęki są do rzucia i miarzdzenia. Jak się zachować jak cię złapie za rękę? Go with the flow. Łapie cię, ciągnie i szarpie, idz na niego wpychając rękę czy przedramie do środka (NIE ODCIĄGAJ I NIE SZARP - one to uwielbiają, bo to um ułatwia odgruzienie). Nie spowoduje to raczej zaksztuszenia (choć może), ale on pewnie zaczne się cofać, żeby utrzymać pozycję. Szybko wpychaj się na niego (cofają się wolniej niż ty dajesz do przodu) - albo w końcu puści i masz szansę na kopa, albo przewróci się i wtedy nie wiem co, choć zyskasz trochę czasu, albo szczęśliwie wpadnie na coś ostrego. Kop w nos jest najpepszy, ale najtrudniej jest trafić. Bez broni człowiek jest przegrany prawdziwą bestią.

A ja wam coś opowiem... Nie jest to może recepta na walkę ze zwierzęciem, ale w tym przypadku się sprawdziła.
Mojego sąsiada zaatakował pies (pokroju wilczura - może to nie pitbull ale zawsze coś). Kiedy chciał go ugryżć koleś podniósł go do góry i skopał po kroczu. To mu wystarczyło żeby zakończyć "walkę" i psu chyba również.
Jeżeli chodzi o jakiś sposób na psa, to ja radzę spi...lać na drzewo, latarnie czy coś takiego i wtedy zastanawiać się co dalej. Pozdro

Pawelek

Witam wszystkich,

Wydaje się mi,że większość traktuje ten temat bardzo "rozrywkowo" ....A temata jest poważny...Dlaczego??Dlatego że to człowiek atakuje...to jest tak jak z kulą wystrzeloną z pistoletu..potrafi zabić każdego..to samo z amstaffem,pitbullem czy pudlem który rzuci sie na dziecko..większość osób posiadających psy bojowe to są-nie obawiam sieużyć tego słowa- idioci..powtarzam wiekszość..puszczać takiego pieska żeby pobiegał z innym to delikatnie rzecz powiedziawszy nieodpowiedzialne..takich ludzi trzeba edukować..ale dosyć o tym..miało być o obronie..przed atakiem psa nie ma skutecznej obrony..pomaga szczęście..nie chcę nikogo obrazić ale ani ROYCE ani SAKURABA ani TANK mie poradziłby sobie z atakiem jednego słownie jednego psa bojowego..pewnie by przeżyli ale następne kilka miesięcy spędziliby w szpitalu..więc jedyna rada połozyć się na ziemi w pozycji embrionalnej zakrywając uszyć i czekać aż psu się "znudzi"..tak uczą dzieci policjanci w szkołach w USA..nie wiem jak w polsce..jeśli jest możliwośc uciec na drzewo to oczywiście trzeba próbować..ale nie uciekać..nawet maurice green nie ucieknie przed rozszalała bestią..to tyle..

ps

jeśli kogoś interesuje tematyka amstaffów,pitbuli to zapraszam na priv

walka to moje życie

a moze wsadzic psu palce w oczy,albo w dupe to go podniecimy i s******li hehehe

Choćby Ci na drodze do wytkniętego celu
Waliły się kłody pod nogi,
A ciernie krwawiły stopy,
Nie ustawaj!
Tylko wytrwałość czyni ludzi wielkimi.
Cofanie się z drogi jest cechą słabych.

A tak na poważnie to pocholere wam takie psy jak pitbull czy amstaff żeby pochwalić się kumplowi że mój wygra z twoim?,według mnie jest to chore,amstaf mojego kolegi niby jeszcze szczenie a już miał uścisk że ja dziękuje.Jeden gościu ma psa pomieszany jamniko rotwailer ale nie wypuszcza go aby pobiegał on sobie po parku, tylko trzyma za dobrze zbudowanym płotem i wystawia pewno na walki.A ministrowie to posłowie to wolą debatować na tematy jak ma sie nazywać dany pomnik niż nad poważnymi sprawami.

Choćby Ci na drodze do wytkniętego celu
Waliły się kłody pod nogi,
A ciernie krwawiły stopy,
Nie ustawaj!
Tylko wytrwałość czyni ludzi wielkimi.
Cofanie się z drogi jest cechą słabych.

mialem ostatnio przygode - na szczescie skonczyla sie ok. szedlem sobie z dziewczyna i naszym 9-miesiecznym bokserem na spacer. pies oczywiscie na smyczy a z przeciwka wyszla pani z dogiem argentynskim na smyczy (http://www.dogo-argentino.com/images/duque_ready_to_go.jpg). minelismy ich, a pani po jakims czasie puscila pieska bo chciala zeby sie pobawil z suczka, ktora wlasnie do nich podeszla. dog suczke olal i ruszal na naszego psa. przywalil go do ziemi, zjezyl sie i zaczal warczec. nasz to jeszcze szczeniak ale tez sie zjezyl a ze jest dosyc sprany to wyrwal sie spod doga i wtedy dog sie ponownie rzucil na boksa. jedyne co mi sie udalo zrobic to zdjac obroze mojemu psu w nadziei, ze tak ewentualnie latwiej mu bedzie uciec. wlascicielke psa wmurowalo w ziemie, nie potrafila wymowic nawet slowa, sytuacja byla naprawde nieciekawa ale na szczescie w tym samym momencie podjechal samochod z wlascicielem, ktory na psa wrzasnal, ten nie przestal gonic boksa ale zrobil to wiekszym lukiem omijajac pana a mi dajac szanse zlapania mojego psa. i to juz w zasadzie koniec sytuacji. spostrzezenia moje sa takie, ze gdyby ten pies chcial naprawde skrzywdzic a nie tylko podporzadkowac to raz, ze z mojego psa nic by nie zostalo, dwa, ze nie potrafie sobie wyobrazic co czlowiek moglby zrobic. jak dla mnie wszystkie psy pojowe (asty, pity, bulle, itd) sa to masyznki do zabijania, przed ktorymi naprawde szanse obrony sa nikle, ale wrazenie jakie zrobil na mnie ten dog jest takie, ze w starciu z takim psem czlowiek NIE MA szans.

pozdr,
jakub