19.09.2021 Niedziela - start
Dobra, może zacznijmy od początku
Organizacja zawodów rzekłbym, że taka średnia. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że już godzinę przed wyjściem zabierali cię na drugi backstage, gdzie mogłeś być już tylko ty, bez drugiej osoby. Więc musiałeś zabrać wszystkie potrzebne rzeczy i tam lecieć i czekać jak pień
Druga sprawa - fotek ze sceny praktycznie też w ogóle nie mam, bo na widowni chodzili i sprawdzali czy ktoś nie robi fotek / nie nagrywa, ze względu na to, że był płatny stream. Marta coś tam porobiła z przyczajki, ale jakość dość kiepska, bo widownia była strasznie daleko od sceny.
Mój start - forma na pewno jeszcze lepsza niż w zeszłym tygodniu - suchość i separacja podobna, za to nabicie kosmos. Dosłownie jak się spompowałem to czułem, że ledwo co rękę zginam i cały sztywny jestem, więc musiałem zluzować trochę
Wyjście w swojej kategorii, od razu pierwsze porównanie, od razu przesunęli mnie na środek i już wiedziałem, że jest mega dobrze.
Zejście ze sceny, dowolne i.. każdy miał po minucie, a moja kategoria została skrócona do 45s, a miałem go teraz dopracowany do perfekcji, no ale cóż
Dekoracje, no i wygrywam. No i teraz przykra sprawa - podchodzi Zieliński i zachowanie tragedia.. "Ja tu przyjechałem po pierwsze miejsce, ale jednak ty wygrałeś, no to jak na własnym podwórku nie wygrałem to już nie jadę nigdzie", "Górą to odstawiłem Cię konkretnie, górą przegrałeś bezapelacyjnie, ale miałeś trochę lepszą separację ode mnie na nogach, ale sędziowie jednak inaczej zdecydowali".
Generalnie zachowałbym to dla siebie, ale chcę pokazać, że jednak niektórym brakuje tej pokory i dalej przejawia się ta zawiść między zawodnikami, chociaż są też i Ci, z którymi od razu wiesz, że mógłbyś konie kraść - nie wspominając o Dawidzie Gwizdole, bo to nie moja kategoria, ale taki Arek czy Dawid Balcerzak - no ludzie do rany przyłóż
A tak obiektywnie - Marcin jako jedyny się wyróżniał, bo tak pimpował to, że talię poprawił, a tak naprawdę chyba jest jeszcze gorzej niż było - ale nie krytykuję, bo sam swego czasu miałem z tym problem.
No i overall - nie ujmując niczego Dawidowi - na pewno byłem bardziej pocięty i suchy, ale tutaj sędziowie definitywnie postawili na gabaryt. Więc nawet nie dyskutuję z werdyktem, bo zależnie od zawodów - różne kryteria, a Dawid akurat był większy, szczególnie tyłem. Ale.. walka była zacięta i dobra zabawa w dogrywce
Nie popełniłem tego błedu, co ostatnio i już głodny nie wracałem - od razu z Martą pojechaliśmy na burgera, ale bez szału. Teraz zrobiłem sobie dobrego omleta, no i od jutra gaz w podłogę i ciśniemy z michą, cardio, treningami, bo za równo 4 tygodnie trzeba na Węgrzech powalczyć o kartę
A teraz powrzucam tu to, co mam: