Po robocie
Miło i przyjemnie, do tego pozyskane kilkadziesiąt kontaktów z różnych grup wiekowych więc będę musiał odganiać się od roboty zaraz
W sumie to odpocząłem całkiem nieźle, bo młodzi (12 lat) ogarnięci, wysypiałem się 8-9h, jadłem 3x dziennie pod korek - bo hotel ma własną restaurację więc żarło kozackie, a gnojki niejadki to szkoda wyrzucać jedzenie, więc poniższe porcje były dla mnie x4 - x5
Roboty dużo nie było, chociaż od niedzieli zaczęli się mocno sypać i gdybym nie pojechał to główny trener by po prostu nie wyrobił ze wszystkim sam. Tak więc plus dla niego, że chce dbać o chłopaków, którzy mieli prawdziwego fizjo jako opiekę pierwszy raz na obozie sportowym. Zayebiście intensywnym dla nich, bo
dwa treningi dziennie, a potem mieli dwa, a nawet trzy mecze dziennie z innymi + pełne słońce i cały tydzień 30+ stopni więc ogień był dla nich.
Co do mnie - zero treningu cardio, zero treningu siłowego - mimo, że mogłem, bo była hotelowa siłka normalnie wyposażona, ale uj mnie to
Nawet nie patrzyłem celowo żeby dobijać NEAT do jakiegoś poziomu, a i tak wychodziło mi dziennie 15-17k kroków więc względem 20k moich standardowych minimalnie w dół tylko.
Waga nie wiem, forma się trzyma
Na dniach wymyślę sobie jakiś konkretny cel, ale chyba będą to po kolei kilometraże na rowerku póki ciepło. Więc pójdzie zmiana nazwy dziennika.
Wstępny plan treningowy ułożony na kolejne tygodnie. Skoro nie muszę już zbijać wagi, a też jakoś nie mam parcia na waty per kilogramy czy szybkość to sobie daruje już spokój z "reżimem".
Kilkanaście fotek za pamięci:
Apartament dla fizjo, bo potrzebował więcej miejsca na stół
Tak było jak przyjechałem pierwszego dnia:
I jak wyjeżdzałem:
Tak było z rana zazwyczaj:
Tak na noc:
Jakiś początek tego tygodnia:
I przed wyjazdem, dupsko zostało na miejscu
I żarcie