jest ok, to znaczy pod względem samopoczucia. piję naprawdę dużo, ale jakoś nie napuchłam strasznie. mój organizm sprawnie pozbywa się wody.
na dole mały dowód
dziś jakaś przygłodnawa chodzę, ale może dlatego, że na śniadanie zjadłam dosyć sporą porcję mięcha, później się uczyłam to sobie skubałam wydzieloną porcję boczusia i tak wyszło xD
trening:
ćwiczenia 6 serii po 12 powtórzeń
1. Suwnica nogi lekko wyżej
2. Leg curl na piłce---> a co do tego, to niewinnie brzmi i niewinnie wygląda z zewnątrz, a w rzeczywistości to szatan
3. Wiosło sztangą
4. Klatka skos---> z racji tego, że to trening obwodowy to ciągle ktoś mi się wcinał na ławeczkę, więc często zamieniałam na wyciskanie hantli.
5. Barki wyciskanie na maszynie
6. Uginanie ramion bic podchwytem
7. Prostowanie ramion w opadzie (tric)--> zamieniłam na czachołamacza, bo po prostu nie czuję tego ćwiczenia
no generalnie te treningi wychodzą krótko. wygląda na to, że w treningach stacjonarnych spora część to przerwy
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html