Xzaar77 DT - droga do Paris Marathon i 1/2 Ironman Gdynia 2014

Albo - niezależnie od tego jak jesteś dobry - zawsze znajdzie się jakieś azjatyckie dziecko, które jest lepsze

W wycinku, który zacytowałeś moje stwierdzenie ma negatywny wydźwięk - nie miało takie być. Niezależnie czy dochodzą do efektu w przeciągu 6 miesięcy, czy 6 lat - mega szacun

A no i wcześniej nie wspomniałam, że ćwiczenia z piłką mega. A ja nigdy nie miałam na nią pomysłu

Sor za spam

Film, ktory wrzucil Magor, to faktycznie finisz maratonu, ale maratonu bedacego czescia IronMan - dziewczyny wczesniej pocisnely 3,8km w wodzie i 180km na rowerze. Jest to najslynniejszy, legendarny juz finisz IM. Pojde dalej niz Magor, ktos, kogo to bawi ( mam na mysli nadanie filmowi takiego tytulu ), jest poprostu idiota. To jest szczyt ludzkich ambicji i poswiecenia, esencja sensu sportowej rywalizacji, dostepna tylko dla tych, co ducha walki maja we krwii, niezaleznie czy walka rozgrywa sie zwyciestwo, czy o ukonczenie wyscigu.

Tak jak mowisz, nie wazne jak dlugo, wazne zeby dojsc do wyznaczonego sobie celu. Jednym przychodzi latwo, innym trudniej, liczy sie walka ze swoimi slabosciami.

Jakos to idzie poki co, rosnie kondycja, wiec i morale jest na wysokim poziomie. Kiedys przyjdzie zastoj, i to bedzie dopiero czas prawdziwej proby. Na razie jedynym deprymujacym czynnikiem jest to ze budze sie w calkowitej ciemnosci, zle sie wstaje w takich warunkach zwlaszcza, ze nie chce budzic dziewczyn, wiec trzeba zbierac sie bez swiatla. Latem, gdy juz przed 5 jest jasno, jest o wiele latwiej. Na szczescie, gdy juz sie pozbieram z sypialni i odpale swiatlo w kuchni i salonie, zycie wraca w kilka sekund. Wazne jest to ze nikt mnie do tego nie zmusil, sam siebie wystawilem na taka probe, wiec teraz sam przed soba nie moge sie poddac.

Cwiczenia z pilka wygrzebalem, bo caly czas staram sie urozmaicac sobie trening tak, by nie dopuscic by ktorykolwiek z jego elementow mnie nuzyl, bo to najkrotsza droga do zniechecenia. W momentach watpliwosci wbijam sam sobie do glowy ze to wlasnie umysl mnie ogranicza, ze trzeba przelamac ten kryzys mysli i bedzie dobrze - sprawdza sie.

Nie wszystko jest idealnie, caly czas motam sie jesli idzie o model odzywiania - z jednej strony moge jesc bardzo duzo i wszystko i waga nie rosnie, jednak z drugiej chcialoby sie pozbyc jeszcze kilku kilogramow - a przy tej aktywnosci ograniczenie podazy oznacza potworny glod. Na 4,5 tysiacach kalorii jestem glodny po 2 godzinach od posilku, a trzeba wytrzymac 4. Nie narzekam jednak i brne dalej, bo czas nieublaganie ucieka, a ja daleko w polu z umiejetnosciami, o formie nie ma co nawet wspominac. Samo sie nie zrobi ;)

Koncze dzien treningiem plywackim, dzis jak caly tydzien - dosc lekko, 48 basenow stylami, 24 techniki na desce, duzo nog.



Jutro wstaje znow przed switem, by od basenu z kolei dzien rozpoczac. Na poranek zaplanowalem mocny akcent na nogi, wieczorem z kolei przerzucone z soboty wybieganie, aby dac te 36 godzin nogom przed polmaratonem niedzielnym. Poukladalem sobie w glowie te rozgrywke, i postanowilem 10km leciec na kompletnym luzie, zobaczyc jak bede sie czul, i druga dyche, jesli bedzie zdrowie, pojde w trupa. Jak zdrowia nie bedzie, doczolgam sie do mety w TM i z pokora bede dalej pracowal.


Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-09-26 21:21:06

Ja nie mam problemu z porankami. Nie wiem dlaczego. Nawet je lubię. Jak wybiegam to świecą latarnie i jest jak w nocy. Potem latarnie gasną i robi się zupełnie ciemno, a potem widzę jak rodzi się kolejny dzień Samochodów nie ma prawie i mogę sobie biec środkiem jezdni. Mijam tylko dostawców pieczywa i nabiału, sklepikarzy i całą zazwyczaj niewidzialną obsługę miasta. Przebiegam obok domów znajomych i zastanawiam się jak teraz wyglądają (zwłaszcza znajome ) i co by zrobili gdybym tak sobie po prostu zadzwonił do drzwi i powiedział, że wpadłem na kawę

No i druga sprawa. Kładę się spać o przyzwoitych godzinach Bałem się, że nie starczy mi energii na cały dzień. Nic takiego nie ma miejsca.

Jestem swiatlolubny zdecydowanie, ale nie jest to wielki problem. Jak rusze sie juz z lozka, budze sie natychmiast do konca ;)

Tak jak bylo w planie dzien rozpoczalem od treningu w wodzie, bardzo duzo zadan na nogi wiec tylko 40 basenow stylami zmiescilem w godzince.



Po pracy bieganie, a jutro tylko silowka, wiec wyjatkowo poleze jak Panisko, pewnie do 8 nawet ;)


Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-09-27 09:11:06

Dalej podziwiam was Panowie... mnie "na pole" nie wyciągnelibyście nawet we dwóch o 5 rano. Walczyłbym jak tygrys!

Wróciłem, przeczytałem.
Nic nowego u Ciebie, dalej solidny zap******. Dobrze .

Tyko wchodzić do Ciebie na stronę i motywować się do dalszej pracy w chwilach zniechęcenia.

tak z czystej ciekawości, jak znajdziesz chwilkę to wylicz swoje zapotrzebowanie na tydzień/dzień jak to u Ciebie wychodzi na ten moment (oczywiście teoretyczne)

Zmieniony przez - kuba_n w dniu 2013-09-27 10:30:42

kuba_n

tak z czystej ciekawości, jak znajdziesz chwilkę to wylicz swoje zapotrzebowanie na tydzień/dzień jak to u Ciebie wychodzi na ten moment (oczywiście teoretyczne)

Wrzucilem do kalkulatora, ktory doskonale sprawdzal mi sie przez rok redukcji - tak to mniej wiecej wyglada. Tak jak mowisz, w teorii, bo zjawiskiem dziwnym jest to ze zarowno jedzac 4400kcal teraz, jak i jedzac 5-6 tys. kcal przez poprzedni miesiac - utrzymuje te sama wage ;) Wspolczynnik przyjalem wysoki, very activ, co odpowiada 6-7 treningom w tygodniu, a ja mam ich 13 tygodniowo, przy czym intensywnosc narasta co tydzien. W nastepnym tygodniu np. kilometraz tygodniowy wzrasta o okolo 10-12km - na kolejne 4 tygodnie. Bedzie wynosil juz w okolicy 50km tygodniowo, rosnie tez praktycznie z treningu na trening obciazenie na basenie - w miare jak poprawia sie moja technika w tym samym czasie dokladam dlugosci basenowe. Ale - dla zbilansowania odczuwalnie rosnie moja kondycja, a ze wzrostem wytrenowania spada zapotrzebowanie energetyczne dla danych objetosci treningowych, bilans w teorii powinien sie zerowac.




Rozklad makro tylko pogladowo, pilnuje tylko w miare ilosci bialka i ogolnych kalorii, stosunek tluszczy do carbo nie ma dla mnie wiekszego znaczenia - jem co lubie, jak wypadnie.


Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-09-27 10:51:09

Xzaar, ale Ty nie tylko trenujesz 2 razy dziennie ( wydatek rzędu ~1800kalorii ) Ale również się ruszasz. Zależy to od dnia, w dniu, kiedy masz pływanie + bieganie spalasz więcej, niż w dniu, kiedy masz siłowy + pływanie ( przykład ).
Twoje dłuższe wybieganie spala 2x Więcej kalorii niż zwykły Twój trening biegowy, na to wpływa masa czynników.
Najlepsze jest to, że człowiek myśli: " Ahh, Tyje od Węglowodanów..." Nie węglowodany to bardzo dobry składnik odżywczy, tylko trzeba go wykorzystywać poprzez aktywność fizyczną i Ty to pokazujesz, że nie ważne, czy zjesz 5000,5500 czy 6500 kalorii, bo i tak utrzymujesz i wykorzystujesz swoją energię, która czerpiesz z jedzenia.