Xzaar77 DT - droga do Paris Marathon i 1/2 Ironman Gdynia 2014

Spory progres ale nóżki jak u panny nadal

Piesek też fajny, mam podobnego tyle że mieszańca:

Ciapciak zaj**isty :) Moje sa rasowe, ale obie "losowe" - pierwsza ma wade zastawki serduszka, nie urosla i nikt jej nie chcial, pojechalem po egzemplarz wystawowy a wrocilem z ta sierota, bo nie sposob bylo jej nie wziac - taki miala smutek na mordzie. Druga - jako maluszek byla bardzo chora, niemal zdechla i stracila do rodzenstwa kilka tygodni - bylo podobnie, nikt jej nie chcial a dla hodowcy klopot. A jak klopot - to do mnie, sprytnie zaprosili mnie na weekendowy balet, a wrocilem z suczka, bo nie dalo sie jej nie zabrac - taki miala smutek na mordzie ;) Wiecej na imprezy do hodowcow astow nie jezdze ;)

Nogi - niestety, jest jak jest, na razie nic nie da sie zrobic bo ciezko cos zbudowac na minusie. Wezme sie za nie za 5-6 tygodni, moze za rok jakos sie to wyrowna jak zdrowia mi wystarczy, poki co chcialbym dociac do konca by miec to za soba.

Jedzenie na dzis:



Treningi:

6.30 rano - interwaly na rowerze spinningowym:

5 minut rozjezdzenia
10 minut interwal 20/40 sprint/spacer ( mialo byc 15/45 ale byla moc )
5 minut wychlodzenia

Zmordowalem sie na przyjemnosci, mokry jak swinka, ale polezalem w wannie z gazetka w formie cyfrowej i teraz jest pieknie. Udalo mi sie wynajac rower spinningowy z mojej silowni niewielkim kosztem, wiec elegancko mam pod reka, a ze dom mam duzy a nas jeno dwoje i psy, to rower dostal swoj pusty pokoik z duzym oknem, mozna smigac. Rower jest stary ale jary, wieczorem wrzuce zdjecie bom zapomnial zrobic wczoraj.

Trening po pracy 5 rund:

5 zarzutow sztangi z kolan 60 kg + jej wycisk (ale jako push press)
15 wskokow na laweczke
1 kolko biegowe ( 400 metrow plus droga na bieznie i spowrotem = 600 )

Dzis mialy byc sprinty i wybieganie, a powyzszy trening zaplanowany byl na jutro. Poniewaz jutro jest swieto i klub zamkniety, odwrocilem kolejnosc treningow.

To swieto to jest ciekawostka. Swiat obchodzi jutro dzien wyzwolenia, czy tez jak kto woli kapitulacji faszystowskich Niemiec. Tu w Niemczech oczywiscie tez jest swieto, ale jak mi wylozyli sasiedzi jakos nieetycznie jest swietowac dzien porazki dziadkow i pradziatkow, z ktorych wielu jeszcze zyje - wiec oficjalnie jutro jest swieto koscielne - wniebowstapienia. Ot taka sztuczka ;)

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-05-08 08:32:26

Ja swojego ze schroniska w Bielsku Białej wyciągnąłem pogryzionego i chudego jak szczapa. W sumie specjalnie nie szukałem psa ale zobaczyłem ogłoszenie na fejsie i dwa dni później już po niego jechałem 260 km.

Zmieniony przez - Hubert81 w dniu 2013-05-08 13:08:23

Takie pieski sa najbardziej wdzieczne za dom, zreszta z mordki widac jaki szczesliwy :)

Ja juz po treningu, wszystko planowo. Zarzut pewnie daleki od idealu, ale bede sie staral poprawiac. Troszke sie gubilem i ze dwa razy wycisnalem bez podrzutu, bo sztanga nie byla bardzo ciezka. Zestaw mimo ze niezbyt wymagajacy, to w polaczeniu z bieganiem masakruje, lecialem na koniec na ostatnich plucach juz. Filmik daje ale w sumie nie ma co ogladac, jeno te moje pajacykowate wskoki na lawke. Troszke strach skakac dynamiczniej bo latwo przestrzelic i bedzie bum ;) Bola mnie nogi, ale to od biegania i spinningu porannego, nic takiego, bedzie dobrze. Jutro mam dzien wolny od pracy wiec tylko sprinty i bieganko, i moge polezec. Filmik:

1. Jak jest w treningu men mejker i przysiad, to zakladamy biale buty
Przy MM probuj ladowac szerzej, od razu w siadowej pozycji. Szerszy rozkrok = "krotsze" nogi, dzieki czemu nie powinienes zahaczac palcami o ziemie.

2. Zarzut - ciagnij rowniez lokciami. Co wazniejsze jednak, to kiedy sztanga laduje na barkach a Ty ja lapiesz - tylek do tylu. Schodzisz pod nia jak do cwiercprzysiadu, tj. starasz sie kolanami nie uciekac do przodu, trzymac naturalna krzywizne kregoslupa i wypiac tylek. Teraz uciekasz z biodrami i kolanami do przodu.

3. Wskoki - nastepnym razem sprobuj innej formuly; mianowicie na gorze lawki jest odpoczynek, zeskakujesz i (wykorzystujac energie odbicia) od razu wskakujesz z powrotem.

Zrobi sie wedle wskazowek :)

Dzis u mnie dzien wolny od pracy, w zwiazku z tym pospalem cale 9 godzin, zjadlem sniadanie, lece z psami i bede sie lenil, za wyjatkiem treningu biegowego rzecz jasna. Jedzenie na dzis:



Dieta sie dzis odrobine zbiesila pod wzgledem stosunku wegli i tluszczy, ale chyba nie ma dramatu, tak mi sie zaplanowalo jakos. To wina tego ze placki sa bez wegli z wieksza iloscia jaj, ale koniecznie chce wyprobowac jak sie sprawdzi niemiecki bialy serek spaisequark, albowiem znow skonczyl mi sie importowany z Polski bialy ser. Pod koniec przyszlego tygodnia lece do trojmiasta na kilka dni, wiec znow sobie zapas przytaszcze :)

Trening:

1. Rozgrzewka
2. Sprinty 2x400 metrow
3. Sprint 200 metrow
4. Sprinty 2x100 metrow
5. Wybieganie 30 minut, a poniewaz jest przepieknie, lece do lasu. W zwiazku z tym zamiast 100 skokow na skakance co jedno okrazenie zrobie 100 skokow co 5 minut, bo nijak dystansu nie zmierze ;)





Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-05-09 09:50:01

I pozwalają Ci tak skakać po ławeczce?
Gdy byłem na siłowni w Bawarii to każdy latał z własnym ręcznikiem, który służył do podkładania pod siebie przed położeniem się na ławeczce.

Tu tylko ja podkladam recznik... Laweczke wycieram po skakaniu. Tak, wrecz zalecono mi takie wykonanie, gdy zaczalem dopytywac o jump box do skakania. Tez sie zdziwilem, bo raczej ten skoropodobny material nie jest jakis superwytrzymaly, ale skoro wlasciciel tak zdecydowal... I jeszcze odnosnie higieny, Niemcy, zwlaszcza teraz gdy jest cieplo, przychodza ubrani na trening, raczej nie zmieniaja butow, cwicza, i tak wsiadaja do auta, kapiel w domu. Ja ze swoja torba z przyborami do kapieli, klapkami itp czuje sie jak jakis stwor z innej planety. Oczywiscie i wsrod nich zdazaja sie wyjatki, ale proporcje sa zupelnie odwrocone w stosunku do Polski, Anglii, Szwecji, Norwegii czy Nowej Zelandii - w tych krajach pracowalem dluzej niz kilka tygodni i mam rozeznanie.

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-05-09 11:44:11

Bylbym zapomnial, obiecalem wczoraj ze pochwale sie nowym nabytkiem do treningow porannych w domu. Jak wspomnialem, udalo mi sie wynajac rower spinningowy z klubu w ktorym cwicze, maja ich nadmiar a na spinning przychodzi max 8 osob. Summa summarum okazalo sie ze wynajem to tez za duze slowo, rowerek dostalem w bezterminowa dzierzawe za przyslowiowe dziekuje, a ze glupio tak jakos to ostatecznie zanioslem nasza klasyczna polska zubrowke, ktorej zawsze karton mam w domu na drobne gifty, albowiem niemcowie wielce sie w niej lubuja. Rowerek nie jest najnowszej generacji, ale jest w doskonalym stanie i na nasze potrzeby w zupelnosci wystarczy. Ja pewnie ogranicze sie do porannego krecenia w domu, chuda twierdzi ze jak sie rozjezdzi to bedzie jezdzila na zajeciach w grupie, zobaczymy jak to z nia bedzie :) Poki co sprzet zaanektowala, wiec ja sobie moglem jedynie popatrzec i zdjecie zrobic:



Ona teraz chyba wyjezdza cukier ktorego sie najadla w formie fruktozy. Wczoraj udalo nam sie trafic banany w ich najgenialniejszej formie - te malutkie, najbardziej slodkie banany swiata. Trafilismy je dopiero trzeci raz na rok pobytu w tym miejscu, wiec dzis od rana stanowia glowny skladnik diety chudej. Niektorzy to sobie moga pozwolic.. Tak sie malenstwa prezentuja na tle wiekszych kolegow:






Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-05-09 13:43:46

jak byliśmy na Cyprze to tam tylko takie banany serwowali
tutaj foto plantacji bananów (trzymali je w workach żeby jakieś ptactwo/robale się nie dorwały do nich)