Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

Ale pieknie ! Moze w pszyszlosci bedziesz mial chec szkolic mlodziez w okolicy, nie wiem jak to u Was wyglada, np gmina w ktorej mieszkaja moi rodzice w Polsce jest zarzadzana genialnie i zawsze jest miejsce i srodki na takie inicjatywy, a sama praca z mlodymi ludzmi daje mase radosci - wiem bo w okresach pomieszkiwania w PL czesto pracowalem z mlodzieza ( szkolenia offroad, survival, a nawet swego czasu seminarium nozowe - jakkolwiek to zabrzmi, walka nozem to tez jest sztuka ). Wiem ze wiele osob powie ze dzisiejsza mlodziez.. itp itd, ale nie jest tak zle, Ci, ktorzy przychodza z wlasnej woli na zajecia nie sa zblazowani, maja zapal i mnostwo energii, wystarczy potrafic zapalic w nich pasje, dalej to juz wulkan samograj :) Trafialem na taka mlodziez, z ktora chetnie pracowalbym nawet spolecznie, za darmo.

Teraz jak mam znajomego instruktora, to moze i ja kiedys przy jakiejs okazji czegos sie naucze o odwaznikach ;)

xzaar77

Teraz jak mam znajomego instruktora, to moze i ja kiedys przy jakiejs okazji czegos sie naucze o odwaznikach ;)

Co Ci powiem Pan Leon Kledzik (właściciel Leon Fitness i chyba szef PSKiF) to były edit: kłamstwo! Żaden były IM pan Leon jest człowiekiem ze stali Iron Man, dla którego odważniki były kiedyś sportem towarzyszącym, a teraz - po wycofaniu z IM - stały się sportem głównym. W klubie chłopaki wypatrzyli na ścianie jakiś certyfikat, który przyznawany jest Iron Manom i to nie tylko za to, że są IM, ale za osiągnięcia. Nie znam się na tym. Ale widzę, że droga do formy jest słuszna

Tak, że wszystko przed Tobą Ja namawiam z całych sił Wkroczyłem w etap obsesji, na którym wytatuowanie sobie odważnika nie jest niczym szczególnym

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-08-05 09:09:04

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-08-05 09:09:21

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-08-05 09:09:59

Obaj macie obsesję!
Teraz stajecie się fanatykami.
Każdy w innej dziedzinie: jeden IM a drugi w odważnikach i bieganiu na długich dystansach.
Zaczynacie zarażać innych np. kubę .
Patrzę na Was jak dziecko na wyczyny cyrkowców!
Czyli podziwiam zapał!

MaGor

Tak, że wszystko przed Tobą Ja namawiam z całych sił Wkroczyłem w etap obsesji, na którym wytatuowanie sobie odważnika nie jest niczym szczególnym

No z tej strony, to i ja zwariowalem, kiedys myslalem ze etap tatuazy mam juz za soba, ale teraz, przez Rafala miedzy innymi jeszcze jeden mi sie zapragnal, ale to na pozniej ;) Temat przewodni - mocno patriotyczny ;)

ojan

Obaj macie obsesję!
Teraz stajecie się fanatykami.
Każdy w innej dziedzinie: jeden IM a drugi w odważnikach i bieganiu na długich dystansach.
Zaczynacie zarażać innych np. kubę .
Patrzę na Was jak dziecko na wyczyny cyrkowców!
Czyli podziwiam zapał!

spokojnie, spokojnie
u mnie tylko bieganie i to nie tak że chłopaki mnie zarażają, tylko sam się tym nakręcam, ale na pewno na więcej niż 10km nie będę się szarpał
basen to u mnie idzie totalnie rekreacyjnie
rower który kupiłem to też do Irona się raczej nie nadaje i też idzie jako total rekreacja z nastawieniem na odciążenie budżetu domowego z kosztów paliwa
ketle to nie dla mnie całkiem

wczoraj oglądałem w TV relację z rzeźnika i po moich ostatnich mocnych przygodach w biegach byłem w stanie w pełni rozumieć ludzi którzy tam startowali, ale takie ekstremalne sporty to nie dla mnie


u mnie prym to kulturystyka (powrót do młodzieńczych fascynacji)
bieganie idzie jako uzupełnienie
teraz nawet się zastanawiam w jaki sposób wycofać się częściowo z tak mocnego biegania po wyjściu z redukcji (a to już niedługo)

xzaar77

Moze w pszyszlosci bedziesz mial chec szkolic mlodziez w okolicy, nie wiem jak to u Was wyglada, np gmina w ktorej mieszkaja moi rodzice w Polsce jest zarzadzana genialnie i zawsze jest miejsce i srodki na takie inicjatywy, a sama praca z mlodymi ludzmi daje mase radosci
[...]
Wiem ze wiele osob powie ze dzisiejsza mlodziez.. itp itd, ale nie jest tak zle, Ci, ktorzy przychodza z wlasnej woli na zajecia nie sa zblazowani, maja zapal i mnostwo energii, wystarczy potrafic zapalic w nich pasje, dalej to juz wulkan samograj :) Trafialem na taka mlodziez, z ktora chetnie pracowalbym nawet spolecznie, za darmo.

Dzieciaki na szkolnej siłowni, na której trzymałem odważniki, bardzo często pytały co i jak i z czym to jeść. O jednym kupionym kettlu wiem na 100%. Myślę, że coś z tego skleję na zimę. Zobaczymy. Teraz mam już podstawę prawną do takich zajęć

Co do funduszy na taką działalność każda gmina je ma. Powtarzam: każda. Niemniej jednak mówimy o obszarze najciemniejszym z szarych interesów lokalnych polityków. Otóż każdy punkt handlowy, który ma koncesję na sprzedaż alkoholu, odprowadza do kasy gminnej całkiem sporą kwotę. To są naprawdę spore pieniądze, które gmina ma obowiązek wydać na cele społeczne, np. te związane z patologiami społecznymi, a więc na takie, w których nie można zmierzyć efektu. Powoli łapiecie, "co robi ten miś"?
Problemem jak zwykle są kwestie związane z podziałem środków. Za kasę z "korkowego" utrzymuje się wszelkie organizacje AA i ich satelitów. Wypłaca się nagrody za osiągnięcia prezesom, kierownikom. Buli się za "kampanie społeczne" itp. Konia z rzędem temu, kto przyjdzie z ulicy, z pomysłem i dopcha się do takiej kasy. Oczywiście są wyjątki, ale...
Nie chciałbym pisać o tym jak to jest w moim mieście, bo nie badałem tematu i nie chciałbym nikogo obrazić. Może się tym zainteresuję. Najpierw doświadczenie trzeba zdobyć jakiekolwiek
A młodzież jest ok Spotykałem fajnych młodych ludzi zarówno w dobrych liceach, jak i pod wiślanymi mostami, pod którymi kończyłem spływy Oczywiście w obu wymienionych miejscach można spotkać "dzisiejszą młodzież", ale całej wiary tracić nie trzeba Z drugiej strony to znak czasów, że ludzie zaczynają się bać jedni drugich.

No dobra. Nie jestem dzisiaj w nastroju do forsownego treningu, ale zaczynać tydzień od opierdzielania? Nie, to zupełnie wykluczone.
Zjem obiad, odpocznę, poczekam aż to białe gorące pochyli się nieco ku zachodowi i pobroję kontrolnie godzinę.

Plan mam iście kozacki, a jednocześnie minimalistyczny i wymagający.
Jako się rzekło wcześniej popracuję dzisiaj 60 minut nad siłą. Doliczę do tego rozgrzewkę i rozciąganie. Nauczono mnie ostatnio, że rozciąganie to nie jest fanaberia, ale taki sam integralny element treningu jak rozgrzewka. Nie dość, że nauczono, to jeszcze pokazano

Po prostu zejdę do garażu i wycisnę wszystko co mam w następującym układzie:

Cztery serie harówki z 32,5 kg - nadrzut (już umiem poprawnie - diabeł tkwił w szczególe)
Cztery serie z 24 - długi cykl z wyciśnięciem
Cztery serie 2x16 - długi cykl z podrzutem
Cztery serie 16 - wyciskanie boczne

Seria: 8 do 10 powtórzeń (bez drabin) w tempie 15 rep./60 s.
Odpoczynki po 2 minuty.

Potem wracam do domu i robię pompki wg swojego systemu, na domowej drabinie (takiej do włażenia na ostatnie półki w szafie)

Na jednej ręce, po 1 powtórzeniu na każdą stronę
- 2 schodek
- Pomiędzy 2 i 1 schodkiem
- 1 schodek
- Pomiędzy 1 schodkiem i podłogą
- Podłoga (jeżeli dam radę)

Oburącz:

Nogi na wysokości rąk (5 cm niżej)
Serie 3 po 5 powtórzeń - uchwyty "poziomo" (0 stopni)
Serie 3 po 5 powtórzeń - uchwyty "ukosem" (45 stopni)
Serie 3 po 5 powtórzeń - uchwyty "pionowo" (90 stopni)

Nogi oparte powyżej (1 schodek w drabinie)
Serie 3 po 3 powtórzenia - uchwyty "poziomo" (0 stopni)
Serie 3 po 3 powtórzenia - uchwyty "ukosem" (45 stopni)
Serie 3 po 3 powtórzenia - uchwyty "pionowo" (90 stopni)

Nogi oparte zdecydowanie powyżej (2 schodek w drabinie)
Serie 3 po 1 powtórzenia - uchwyty "poziomo" (0 stopni)
Serie 3 po 1 powtórzenia - uchwyty "ukosem" (45 stopni)
Serie 3 po 1 powtórzenia - uchwyty "pionowo" (90 stopni)

Brzmi to dość enigmatycznie, ale może coś nagram to zobaczycie o co chodzi. Jutro pobiegam jakiś dłuższy kawałek, a pojutrze pompki zastępuję drążkiem z gumami.

No i pojutrze do treningu wkracza skakanka zmodyfikowana domowym sposobem (5 minut wytrzymałości). Miałem apetyt na szybką skakankę, bo do tej pory skakałem tylko na jakimś badziewiu. Najlepsza skakanka jaką znalazłem kosztowała około 30 zł. W Tesco kupiłem za całe 3,99 zwykły żółty kabel z rączkami, a w Mrówce 3 metry cienkiej stalowej linki, którą wepchnąłem do skakanki z Tesco. Za góra 7 zł mam skakankę, która tnie powietrze ze świstem i jak na moje możliwości jest aż za bardzo zaawansowana.

I jeszcze mi się przypomniało coś. Byłem u dentystki. Okazało się, że tylko na kontroli. Poskarżyłem się na krwawienie dziąseł pojawiające się po długich biegach. Cóż usłyszałem? Otóż jest to spowodowane wykonaniem kilku tysięcy oddechów przez usta. Wlatujące powietrze wysusza dziąsła i powoduje, że naczynka się odsłaniają i łatwo je uszkodzić szczotką. Scott pisał o nauce oddechu przez nos, ale nie widziałem takiej potrzeby

No i sobie troszkę poćwiczyłem. Bardzo zgrabny trening by wyszedł gdybym się zmieścił w czasie.

Za bardzo dokuczała mi skóra na dłoniach na ten nadrzut 32 kg. Zrobiłem tylko 18 L + 18 P
Długie cykle z wyciśnięciem weszły jak w planie. Długie cykle z podrzutem dwóch 16-tek jeszcze lepiej (co szkoła mistrza, to szkoła mistrza). Wyciskanie podobnie. Przedostatnią serię zrobiłem naprzemiennie, a ostatnią podwójnie, bo spieszyło mi się do pompek.

Pobiegłem na górę i zacząłem pompować. Chciałem pofilmować, ale było już tak ciemno, że pomimo włączenia NightShot w kamerze nic się nie dało z tym zrobić (lampa chyba padła)
Z pośpiechu zapomniałem o próbie robienia na jednej ręce. To nic. I tak już czułem kule.
Idea mojego treningu pompkowego polegała operowaniu kątem pod jakim zawieszam ciało i ustawieniem uchwytów w stosunku do linii ramion.

I z grubsza poszło tak jak miało pójść. Ostatnie serie robiłem "w kupie", bo zorientowałem się, że nie mam nic na kolację i muszę zdążyć do sklepu.
Mam nawet niewypowiedzianie liche filmiki, ale jeszcze ich nie obrobiłem.

Skakanka sprawdziła się super w trakcie rozgrzewki. Nauczyłem się sprytnego sposobu na koncentrację. Zakładam sobie, że skoczę na skakance 100 razy. Mogę sobie podzielić na porcje: 10-15-25-10-15-25, ale liczą się tylko poprawne serie. Jak "skuszę" liczę od nowa Fajnie działa i skakanka tylko świstała w powietrzu.
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-08-05 22:31:16
Jakby ktoś potrzebował to opracowałem wyniki swojego małego eksperymentu. Wartości wyznaczyłem z użyciem zwyczajnej wagi łazienkowej.

75 cm to moje biurko. 110 cm to balustrada na balkonie. Stopnie niższe to moja domowa drabina z filmu technicznego



Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-08-06 10:16:10
Poprawka!
Bardzo ciekawe spostrzeżenie mam. W sumie logiczne, ale musiałem sprawdzić. Nacisk na podłoże zwiększa się w miarę uginania ramion! Przy większych kątach pomiędzy ciałem i podłożem (stopy wyżej) wartość ta rośnie. Prawdopodobnie dzieję się tak, ponieważ środek ciężkości przesuwa się w stronę ramion w trakcie ich uginania. A zatem na rysunku powyżej podałem tylko wartość nacisku statycznego, krótkotrwałego. Stąd być może skuteczność pompek w męczeniu mięśni. Sztanga oferuje nacisk statyczny i jednostajny. Czytałem gdzieś artykuł wiązaniu sztangi gumami, w celu zróżnicowania nacisku właśnie
Niestety wagi elektroniczne są bardzo niestabilne przy dłuższych pomiarach. Jak dorwę się do mechanicznej to porobię więcej eksperymentów

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-08-06 12:42:58

Doszedłem do wniosku, że robię ładniejsze skakanki niż chińskie dzieci. Źle to zabrzmiało. Nie robię chińskich dzieci tylko potrafię sobie zrobić skakankę w cenie chińskiej zabawki Dodam: profesjonalną skakankę

Od kilku tygodni nosiłem się z myślą o kupnie skakanki. Wczoraj zrobiłem jedną na bazie zabawki kupionej w Tesco. Fajna. W markecie facet uciął mi najpierw 3 metry za cienkiej linki, nie tej co chciałem. Machnąłem ręką - sprzedawca to mój znajomy - i wziąłem również ją. Myślałem, że zrobię skakankę dzieciakom. W domu znalazłem kilka starych rurek termokurczliwych, zapinki, taśmę i dwa fragmenty węża silikonowego ze starych uchwytów do linek. No i po 20 minutach miałem śliczną skakankę, która w masowej produkcji otrzymałaby prawdopodobnie nazwę "Pro"
Oto ona:



Po co mi skakanka? Powoli szykuję się do dzisiejszych zabaw z tętnem
i tlenem. A tak to sobie wymyśliłem. Pójdę biegać, a pomiędzy kolejnymi kółkami skoczę sobie (trudno to wyczuć) 1000 razy na skakance? Praktycy tego rzemiosła - do Was pytanie: 1000 to dużo czy mało?
Wymyśliłem to tak:
Dzielę sobie 1000 na 100 podskoków, a te na pajdy:
Np.
25-25-25-25
20-20-20-20-20
10-15-25-25-15-10
Po każdej porcji przysługuje mi 10-15 s. odpoczynku. Warunek jest jeden: muszę poprawnie przeskoczyć zadeklarowaną liczbę powtórzeń. Jak "skuszę" nawet na 24 powtórzeniu z 25 to robię całą porcję od nowa. Po każdej setce biegnę kółko wokół stadionu. Za każdą skuchę dokładam jedno kółko. Kończę po osiągnięciu 1000 poprawnych skoków na skakance.

Potem jeszcze tylko spróbuję 3-4 razy wyciągnąć maksymalne tętno na skakance. A potem się zobaczy. Może przejadę się rowerem kawałek. Nie ma zabawy - nie ma treningu



Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-08-06 18:57:05

Dla mnie 1000 to sporo ;) Sam sie przekonasz ;)