Ostatni dzień lipca będzie ostatnim dniem moich wariackich treningów. Doszedłem do tego przez prostą analizę pojęć "trening" i "ćwiczenie". Jak do tej pory to ćwiczę raczej zdolność to znoszenia coraz cięższych treningów, które sam dla siebie układam. Zupełnie jakbym szukał punktu, w którym się załamię.
I trening i ćwiczenie oznaczają celowe i świadome doskonalenie czegoś; jakiejś cechy, umiejętności... Ćwiczenie dla samego ćwiczenia też jest atrakcyjne i może być zabawne, zwłaszcza przy odważnikach. Czasem jednak trzeba się rozwinąć
Na czym mi zależy? Gdybym miał rozdzielić 10 punktów pomiędzy najbardziej pożądanymi efektami moich treningów, to byłoby to:
1. Wytrzymałość 3
2. Siła 3
3. Gibkość i sprawność ogólna 3
4. Sylwetka i wygląd 1
Punkty 4 jest wypadkową punktów 1-3. Punkt 3 można realizować w połączeniu z punktami 1 i 2.
Kilka treningów temu miałem taki ciekawy zestaw, który nazwałem sobie "mijanka". Generalnie chodziło tam o wykonywanie 3 ćwiczeń. Ćwiczenia 1 i 3 ze zmniejszającą się liczbą powtórzeń, a Ćwiczenie 2 z rosnącą.
Obecny duży etap (bo chyba coś większego niż cykl) chciałbym ułożyć sobie na wzór tej właśnie "mijanki"
Ćwiczę siłę i wytrzymałość, a zatem treningi układam tak, aby proporcje pomiędzy tymi elementami zmieniały się w sposób płynny. Jako jednostkę obrachunkową przyjmę 5 minut.
Najlepiej pokaże to wykres
Zaczynam od godziny treningu siłowego. Bez ortodoksji odważnikowej. W godzinnym treningu śmiało upakuję i martwe ciągi ze sztangą; i pompki i drążek czy dipsy. Od mojej inwencji, ochoty i celów będzie zależało co zrobię.
Przy drugim treningu już mam 5 minut na wytrzymałość. Zmieści się akurat Tabata. Przy 10 minutach wejdzie dwa razy, a przy 15 już można robić jakieś kompleksy itd.
Z drugiego końca. Jak będę miał 15 minut treningu siłowego to zrobię na przykład serię martwego ciągu, przysiadów, wyciskania odważnika i pójdę pobiegać albo pozostałem 45 minut podzielę na kompleksy i inne dynamiczne ćwiczenia z odważnikami, w tym zaniedbane przeze mnie techniki Girevoy Sporta I tak aż do pełnej godziny wytrzymałościówki. Jak będę miał kaprys to sobie pobiegam godzinę, albo pojeżdżę rowerem czy chociażby poskaczę na skakance (o to jest temat na osobną opowieść )
Skąd ten pomysł? Przypomniały mi się słowa Caculina "Rób jak najwięcej pozostając jak najświeższym." Czy moje treningi pozostawiają mnie świeżym? Czy miarą udanego treningu może być obolałość albo mdłości w jego trakcie? Wątpię. I dlatego postanowiłem lekko przebudować swoje podejście do tematu.
Cykl wychodzi na 13 treningów i żeby nie być przesądnym dodaję 14 trening jako dzień testów, albo koncert życzeń, czyli co sobie tam tylko wymyślę i na co będę miał ochotę (nowe techniki, nowe ćwiczenia, nowe kompleksy). Potestujemy - zobaczymy.
Ogólnie mam zamiar pilnować katalogu ćwiczeń. Do treningów siłowych wrzucam wszelkie wyciskania, uginania, podciągania, unoszenia, a w wytrzymałościowych lądują: rwania, podrzuty, wymachy i inne energochłonne wygibasy. Oczywiście nie ma mowy o czystości rasowej, bo niemal każde ćwiczenie można wykonać w sposób siłowy i wytrzymałościowy. Jednak żeby mieć chociaż zarys działań tak sobie właśnie wymyśliłem. Może w końcu będę miał czas na pompki i drążek.
Lecę. Nowe tieleniaszki przyszły Trzeba się polansować Prze tę cholerną nową lampkę mam ochotę na nocne bieganie Ale nic z tego dzisiaj Młody komaruje u mnie, a jutro z rana Warszawa
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-07-31 16:07:23
------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html