Xzaar77 DT - droga do Paris Marathon i 1/2 Ironman Gdynia 2014

Poobcierane sutki przy bieganiu!
Nie spodziewałem się, że przy bieganiu można się tak załatwić!
Współczuję!

Przewaga MC nad przysiadem z pewnością jest - MaGor tutaj mi to przypomniał i przejdę na wykonywanie MC zamiast przysiadu.

Mam caly czas problem z tym, tj. z otarciami sutkow. Pomaga zwykly plaster naklejony od gory do dolu, jesli nakleisz w poziomie to pot tez moze podrazniac jesli juz go naruszyles. Po 2 dniach stosowania znika dyskomfort, natomiast odklejenie bezposrednio po biegu to mala depilacja, ale jede szybki ruch i schodzi ladnie '

Jest potencjał w tej metodzie Naklejasz plaster w poprzek całego kożucha i jak tempo po biegu miałeś zadowalające to usuwasz go delikatnie. A jak byłeś dla siebie za miękki, to klękasz i dokonujesz rytualnej depilacji. Na drugi raz będziesz pamiętał żeby się nie litować nad sobą. A w razie czego można użyć środków mocniejszych takich jak taśma pakowa.

ojan

Przewaga MC nad przysiadem z pewnością jest - MaGor tutaj mi to przypomniał i przejdę na wykonywanie MC zamiast przysiadu.

To ja - jak znajdę trochę czasu - przepiszę u siebie to co napisał Caculin o robieniu martwego ciągu. Oczywiście przeredaguję tekst, a Wy będziecie mogli się wypowiedzieć co o tym myślicie. Moim zdaniem gość jest rzetelny.
Ja nie lubię przysiadów głównie z racji tego, że w krytycznym momencie nie ma zbyt wielu dróg ucieczki spod ciężaru. Myślę, że łatwiej zwiać spod sztangi na ławce po nieudanym wyciskaniu niż przejść bez urazu przez odmowę w przysiadach ze 100 kg żeliwa na barkach.
Pewnie to efekt braku zaufania do własnej siły, ale wolę nie ufać sobie do końca niż jeździć po kręgarzach i ortopedach. Zresztą obecnie pracuję właśnie nad wyrobieniem mądrej odwagi i mechanizmu "uda się".

MaGor - zle podejscie Przysiady to zlote cwiczenia, nie ma sobie rownych. Kontuzje to wynik zlego wykonywania lub, rzadziej, uwarunkowan wlasnego ciala (niezauwazona kifoza itp.). Poza tym nie ma roznicy w ucieczce spod sztangi na lawce czy przy siadach, pod warunkiem stosowania asekuracji

A jak nie masz asekuracji? Żadnej? Konkretne przysiady można robić tylko z asekuracją (między ludźmi) albo w klatce do podnoszenia ciężarów. Martwy wygrywa z nimi jeżeli chodzi o bezpieczeństwo. No i zdecydowanie wyprzedza przysiad jeżeli mówimy o ilości zaangażowanych mięśni.

Nie widze sensu porownania przysiadow i MC, dwa odmienne cwiczenia. Jak nie masz asekuracji to albo nie robisz albo zrzucasz sztange za siebie.

Obwody OK; jedynie przy brzuchach mialem na mysli bardziej to, zebys sztangielke mial caly czas za glowa, ale taka wersja tez mogla byc niezla i na pewno bardziej zlozona.

Ciagi krotkie OK, ciagi niekrotkie nie OK leca i lopatki i ledzwia caly czas + jak sam zauwazyles zaczynasz 'od dupy strony' przerzucajac gro roboty na prostowniki. Popracujemy na miejscu nad tym.

kiedyś dawno temu dość często zrzucałem sztangę w przysiadach do tyłu z ciężarem mocno +100kg, wszystko da się zrobić
potem zrobiłem sobie stojaki, żeby móc przy pełnym kucnięciu odłożyć sztangę na uchwyty i to było najlepsze rozwiązanie, bo ciężkie przysiady mogłem robić na maxa do oporu do nieudanej próby i bardzo często robiłem je w ten sposób
na moich filmach z domowej siłowni widać o co chodzi (w wątku wyciskania wielokrotnego)

Xzaar77 - jak tam parametry z wagi, ustabilizowało się? bo u mnie w miarę, ale analizować dane muszę na przestrzeni kilku pomiarów i wykluczać piki góra/dół

Zmieniony przez - kuba_n w dniu 2013-06-12 07:42:34

Kuba, wszystko ma swoje granice. Droga do 200 kg w martwym ciągu jest jednak mniej niebezpieczna niż droga do 150 kg w przysiadzie.
Myślę o takich sytuacjach, jak ze znanego pewnie większości filmu:



Jak wyjść z takiej sytuacji bez dokonywania wyboru pomiędzy skomplikowanym złamaniem obu nóg, a perspektywą strzaskania kręgów szyjnych? "A czas sobie płynie banalnym tik-tak..."

Przysiad i ciąg są ze sobą bardzo spokrewnione. Oczywiście mowa o poprawnie wykonanym, klasycznym martwym ciągu. Pracują niemal te same mięśnie i niemal w tym samym zakresie + w ciągu dochodzi praca górnej części ciała. W przysiadzie sztanga jeździ sobie w górę i w dół - tu musi wisieć na ramionach, obciążając dodatkowo barki, ramiona, mięśnie pleców i klatki, rozciągając biceps i napinając triceps; dodaj do tego konieczność utrzymania napiętych mięśni brzucha i masz siłowy kombajn w jednym ćwiczeniu. No i poruszana na początku kwestia bezpieczeństwa i naturalności ruchu. Pytanie komu z nas przyda się w życiu umiejętność przysiadania i wstawania z obciążeniem? No chyba, że ktoś chce zabrać żonę/kochankę na koncert i planuje zafundować jej lepszy widok na scenę Natomiast ruch ćwiczony w martwym ciągu potrafi być użyteczny w życiu codziennym (od trywialnego wyjmowania szwagra spod stołu na imieninach u cioci, po - ratujący życie - chwyt Rauteka)