parę pytań odnośnie melmankowej redukcji :)

Ovejka! tak, właśnie tak teraz sobie myślę, że to był jakiś znak z niebios krzycz krzycz, ostatnio jakoś trudniej mi utrzymać michę czystą.. ale jutro będzie grzecznie, słowo melmanki!

Dziewczyny kochane, jeszcze jedno wieczorne pytanie: już od dłuższego czas napiernicza mnie lewy nadgarstek.. nie wiem dokladnie kiedy zaczął mnie boleć, nie przeszkadza mi to jakoś strasznie w ćwiczeniach czy codzienności, ale martwi mnie po prostu, że od czasu do czasu przypomina o sobie przeszywającym, kłującym bólem. Co myślicie, co z tym robić?

Będę musiała chyba wziąć jakieś tabletki na czarną godzinę. Dla mnie lekarstwa to ostateczność. Zwłaszcza przeciwbólowe . A jeśli chodzi o nadgarstek.. Ja osobiście wzięłabym balsam z sadła świstaka, maznęła łapkę i zawinęła ale czy ja wiem czy można do uznać za dobry sposób ;-P

wlasnie najgorzej, ze to juz dosc dlugo tak boli... no ale coz, mam nadzieje, ze przejdzie a nie chcialabym przerwy robic w treningach..

Dziewczyny, zamiast odzwyczajać się od słodkości, coraz bardziej mi ich brakuje.. i kurcze, nie da się ukryć, od czasu do czasu wpadki się zdarzają (dziś rano kostka czekolady)... I tak sobie właśnie myślę, może właśnie od czasu do czasu pozwolić sobie na coś słodkiego, tak zupełnie bez wyrzutów sumienia taką czekoladę (kostkę czy dwie)? Chodzi mi o to, żeby taka świadomość się wytworzyła, że czasem po prostu wolno, wliczyć to do bilansu i po prostu się tym nie przejmować.. Co o tym myślicie?

Dobrej jakości gorzka czekolada, o zawartości kakao minimum 70% (ja np. najbardziej lubię 85-90%) w małych ilościach jest ok. Polecam artykuł: http://www.charlespoliquin.com/ArticlesMultimedia/Articles/Article/225/Czekoladowe_zasady.aspx?lang=PO 

nie jestem pewna czy na redukcji to właściwe.. może zadaj pytanie na spamie do speców...

melmanka

Dziewczyny, zamiast odzwyczajać się od słodkości, coraz bardziej mi ich brakuje.. i kurcze, nie da się ukryć, od czasu do czasu wpadki się zdarzają (dziś rano kostka czekolady)... I tak sobie właśnie myślę, może właśnie od czasu do czasu pozwolić sobie na coś słodkiego, tak zupełnie bez wyrzutów sumienia taką czekoladę (kostkę czy dwie)? Chodzi mi o to, żeby taka świadomość się wytworzyła, że czasem po prostu wolno, wliczyć to do bilansu i po prostu się tym nie przejmować.. Co o tym myślicie?

To nie przejdzie Musisz się nauczyć żyć bez tego bo jedząc nawet niewielkie ilości nie wyjdzie Ci to na dobre Za każdym razem gdy pobudzasz insulinę do działania, hamowane jest spalanie tkanki tłuszczowej i tak naprawdę zapitalanie na treningach jest niewidoczne albo tylko ciut widoczne
Trzeba wybrać i nie bujać się w kółko, bo po to sie redukujesz by efekt został na wieki, prawda?

Niby tak, lepiej nie kusić złego, bo po jednej kostce można sięgnąć po kolejną. Ale gorzka czekolada np. Lindt 90% to praktycznie same tłuszcze. 1 kostka waży 8 gram, w tym: 4,4T, 1,1W i 0,8B, a o ile lepiej się robi na psychice jak się taką zje ;P

To nie chodzi o skład tej czekolady, ale o sam fakt, że melmanka nie jest w stanie sobie wyobrazić życia bez słodyczy i ciągle, od samego początku próbuje sobie znaleźć dobrą wymówkę, żeby je z czystym sumieniem jeść.
Jeżeli Cię kuszą, to wywal z domu i nie będzie problemu. Co najmniej 3 m-ce bez sięgania po słodkości wytrzymaj, musi być odwyk.

Są osoby, że mogą zjeść faktycznie jedną kostkę i na dłuuuugi czas zapominają o istnieniu czekolady, a inny (w tym mi np.) po obszamaniu kawałka włączyłby się zasysacz i chciałabym jeszcze i jeszcze.

Zmieniony przez - Ruda_29 w dniu 2012-03-13 12:56:13