Witam, od blisko pięciu miesięcy próbuje trochę zredukować tłuszcz, mam 174 cm waga początkowa 86 obecnie 70/71
Na wysokości pępka było 100, jest 85(na czczo, jak miarka przylega ale nie napięta na siłę)
W najwęższym miejscu talii było 98(tylko 2 cm mniej niż na pępku) obecnie 78-79(w tej chwili ponad 5 cm mniej niż na pępku więc brzuch jest oporniejszy)
Od początku jadę na tej samej kaloryczności(ustaliłem ją na początku trochę za nisko ale tłusty bylem to chyba moglem wprowadzić głębszy deficyt) cały czas 1800-1900 kcal, na tej kaloryczności chudłem aż do teraz. czasem wszedł cheat day nawet 5000 kcal, ale też było dużo dni że nie jadłem nic przez 36 a nawet 48 godzin(nie ważne czemu ;/ )
Stosuję
okno żywieniowe(tak się już przyzwyczaiłem) 8 godzin ostatnio parę dni 6, węgle praktycznie od 4 miesięcy na 0-30, białko około 2 g/kg reszta tłuszcz, ostatnio jadłem pączki z 300 g węgli było(w oknie 6 godzinnym)
nie czułem najmniejszej nawet senności lub nic takiego, więc to znaczy że moja wrażliwość na insulinę nie jest zaburzona ?
Mój cel to zredukować do "kości" tak 60 kg w pasie żeby 78 było a potem masa ale nie świńska już
teraz dużo tłuszczu siedzi na brzuchu i boczkach, i trochę na sutkach(jak stoję prosto są idealnie płaskie ale jak siedzę to trochę fałda się robi) Dobrym pomysłem będzie np jeść przez tydzień 1500-1600 kcal z białka i tłuszczu, a potem parę dni na zerowym bilansie z odrobiną węgli(około 100g)żeby nie psuć metabolizmu ?
I jeszcze mam pytanie, czy temperatura jest jakimś wyznacznikiem metabolizmu itd? Mając prawidłową 36.5-37 oznacza to że hormony tarczycy itd są w normie ?