no wiec mam dzis dwie informacje. jedna dobra a druga zla...
zla na pierwszy ogien: mniej ruchu (calodzienne chodzenie i podrozowanie na urlopie sie skonczylo), miska ponadprogramowa kalorycznie (ale jakosciowo czysta ma sie rozumiec) no i cukry mi sie rozjechaly
dodatkowo trening silowy tez sie do tego przyczynil. insuliny znow daje troche wiecej
znowu czeka mnie doprowadzanie sie do porzadku.. choc tragedii nie ma cale szczescie!
a dobra informacja to ze trening byl wczoraj i dzis. no i jak szefowa kazala tak zrobilam i powalczylam o progres. wiec dzis bylo tak:
MC 5x5 10kg-15kg-20kg-
25kg-30kg 7,5kg wiecej i chyba moglabym jeszcze dolozyc
Przysiad 5x5 gryf-gryf-gryf-2,5kg- 2,5kg - tu nadal masakra ale technika o niebo lepiej (jestem juz w stanie trzymac ciezar ciala na pietach)
Przyciaganie drazka gornego 5x5 27kg-41kg-48kg-55kg-55kg - ciezko i bez progresu
Wyciskanie poziome 5x5 sama sztanga- sztanga-sztanga-sztanga+2,5kg- sztanga+2,5kg - tu progres jest bo przedtem robilam to albo na smicie albo malym gryfem a teraz
sztanga olimpijska
lapy i nogi mnie pieka jak 150
a tak gwoli ciekawosci, mam pytanie: czy nie szkodzi robienie tego samego treningu dzien po dniu?
i jeszcze jedno troche glupawe
: czy obciazenie podaje sie sumujac juz do tego automatycznie ciezar sztangi czy tylko same krazki a w domysle jeszcze sztanga??