Dobra, dziś pobiegane i... mam doła
Postanowiłam spróbować tego truchtu, co to wolniej juz sie nie da. To nie dla mnie
To nie zaden trucht tylko jakis "paralityk mode"
Po 2km tego czegoś czułam się tak, jakbym dopiero wysiadła z auta - było mi nadal zimno a oddech w trybie siedzenia przed telewizorem
Wskazań tętna nie skomentuje... Na dodatek rozbolały mnie od tego nogi, zrobiły sie ciężkie jak z ołowiu
Postanowiłam trochę przyspieszyć, żeby nie zamarznąć, ale wcale nie chciały współpracować. Niby myślałam, że biegnę szybciej, a tempo biegu gorzej niż slimacze. To był mój najwolniejszy bieg w życiu. Zeszłą zime robiłam spokojne biegi w tempie 6:20
Później kilka cwiczeń, które troche odmuliły mi nogi i na koniec 5x100m, miało być w czasie 25 sek, ale tym razem zegarek nie chciał współpracować. Dopiero przed chwilą w końcu udało mi się wyłączyć automatyczne zapisywanie okrążeń i mam nadzieję, że teraz juz będzie możliwe ręczne. Oczywiście te 100m odcinki wyszły trochę za szybko, jak zwykle...
Poza tym sceneria mało zachęcająca, pusto, mgliście, ponuro. A w oddali pociąg, który skrzypiał jak z horroru, co chwile sie zatrzymywał (tory remontują). No ogólnie przerażająco było
Zmieniony przez - Viki w dniu 2018-11-23 21:01:19