AmidomanChodziło.mi bardziej o to, że większość biegów MaGora na które zwróciłem uwagę opisywał jako biegi z "tętnem konwersacyjnym" itp. Zakładam.więc, że poza 3 strefę nie wychodził. Ale z czajnikami przeważnie, założyłem więc, że to osiągnięcie głównie.dzięki czajnikom, nie tyle samemu.biegowi.
Od niedawna zatem oglądasz moje biegi
Od kilku tygodni realizuję plan na maraton i tam w zaleceniach mam bieg konwersacyjny. Tak sobie przyjąłem, że u mnie będzie to 133-140 BPM. Co prawdą nie jest, bo dzisiaj bez patrzenia na puls po prostu biegłem full comfort oddechowy i mięśniowy z tętnem powyżesz 140 BPM, ale nawet o tym nie wiedziałem.
Dlatego takie bieganie na niskich obrotach trochę mnie irytuje.
Często biegałem Fartleki i Tabaty. W obecnym planie nuda z nędzą, ale pokornie się zastosuję i zobaczę co z tego wyjdzie. Żadnych zrywów. Na maraton potrzebuję włókien wolnokurczliwych w pierwszym gatunku, serducha przyzywczajonego do wysiłku i ustawionego na maksymalną wydolność oraz sprawnych płuc. O potrzebie ogólnej siły nawet nie wspominam, bo to warunek konieczny. Całe ciało musi pracować nad przetrwaniem - ręce mają pomagać nogom (dlatego skupiam się na pracy łokci i mięśni brzucha)
Najlepsze czasy w biegu na 10 km robiłem w momencie kiedy w ogóle nie biegałem dłuższych kawałków niż 3-3,5 km. Za to biegałem codziennie rano, a po południu miałem trening z odważnikami. Wtedy złamałem godzinę. Swój rekord na 10 km pobiłem w okresie kiedy w ogóle nie biegałem, ale za to robiłem challenge "10 000 swingów"
Żadnych postępów nie robiłem biegając tygodniowo 3 x 10+ (Czerwiec może?) Mało tego. Wyniki się pogorszyły.
Amidoman
Sam mam coraz większy problem z wejściem w 4 strefę tętna. Biegam szybciej, ale z coraz niższym tętnem. Zauważyłem również, że od pobytu w Posce zrobiłem się leniwy. Nawet gdy próbuję biec szybciej i zmusić się do tego, stopniowo podświadomie zwalniam do strefy "komfortu" jakoby, czyli tętna 135-138 przeważnie.
====
Do niedawna potrafiłem biec 40, 50min przeważnie w 4strefie, chociaż wolniej niż teraz. Jakieś pomysły jak temu zaradzić? Zmiany? Krótsze szybkie dystanse? Interwały? Sprinty na zmianę z marszami?
To trochę nie tak. Nie "potrafiłem" ale "musiałem". Był to dla Ciebie bardzo duży wysiłek i organizm wkręcał się błyskawicznie na obroty. Musiał obsłużyć krwią, tlenem i innymi substancjami całą masę Ciebie.
Teraz się nauczył jak to robić mniejszym nakładem środków. Poprawiła Ci się kondycja jednym słowem
Takie bieganie przypomina trochę docieranie samochodu. Musisz biec tak żeby po docieraniu dysponować autem optymalnie dynamicznym, mocnym i szybkim. Jak będziesz "jeździł" na jedynce i dwójce - to zamulisz auto. Jak zaczniesz na dotarciu łapać duże obroty i ciągnąć je w nieskończoność, to zatrzesz silnik. Czyli biegać trzeba trochę tak i trochę tak.
Mój sposób:
Stały czas: 23'30"
3' rozbieg
pomiędzy to wsadzałem interwały szybki bieg - trucht spacer (17 minut)
3'30" wygaszenie
Wystarczyło kontrolować przebiegnięty dystans. Strasznie mi się te treningi podobały. Brałem czasem do kieszeni dwie kostki w różnych kolorach. Jedna dawała tempo, a druga ile minut mam w nim biec. Możliwości jest wiele.
Ja bym to robił tak: dwa tygodnie interwały (krótko - szybko - mocno) + jeden długi bieg w tygodniu. Np: pn - wt - śr - cz - interwały; pt - odpoczywasz sobota - długi bieg na luzie, bez napinki; nd - wolne
Po dwóch tygodniach zmieniasz rytm:
Np. (docelowo 10 km w sobotę) pn - 3km; śr - 5 km; cz - 8 km; so - 10 km i tak przez tydzień.
W następnym cyklu dokładasz sobie 2-3 km do sobotniego biegu. Co dwa cykle robisz sobie absolutny odpoczynek od biegania (o ile dasz radę
- to może być trudne
)
AmidomanWynika z tego, że muszę się pilnować. Myślę, że dałbym radę bujać się w 4 strefie, ale krótko bo nie wiedząc czemu czuję, że baterie się szybko kończą.
Bo się forsujesz
W 4 i 5 strefie organizm bardzo szybko wypala glikogen (prawie nie spala wtedy tłuszczu - wiesz o tym?). Oznacza to, że albo masz za małe
zapasy glikogenu, albo zużywasz je za szybko. Naucz się oszczędzać energię.
W armii amerykańskiej mają taki fajny program biegowy: wybiegasz i biegniesz przed siebie przez 20 minut (przykładowo), dokładnie po 20 minutach robisz w tył zwrot i tą samą trasą wracasz do domu, ale starasz się zrobić to szybciej niż w 20 minut. Myślałem, że to pikuś. Małe miki. Spróbowałem i powiem, że jest to trudne. Wyznaczasz sobie limit, np. 20 minut biegu i 15 na powrót. Jak uda Ci się to osiągnąć to przechodzisz na bieg przez 25 minut. Itd. W efekcie biegasz coraz dalej i coraz szybciej bez gwałcenia organizmu brakiem tlenu.
Idę na kolację.
Xzaar doceni: ale kupiłem smalec w Biedronce! Z boczkiem i cebulą! Niemal bez soli (w smaku). Jutro jem jak król.