No i luz. Olałem dzisiaj wszystkie zalecenia o tempie konwersacyjnym. Mam to w dupie. Czasem trzeba się przebiec szybciej. Serduszko biło radośnie
Miałem w planie 6 km i postanowiłem nie zaniedbać żadnego szczegółu.
1. Solidna rozgrzewka. Trochę w domu, trochę na schodach (dwa wbiegnięcia na 4 piętro - przepraszam sąsiadów), trochę na dworze (będzie komentarz)
2. 1 km na "rozbieg" i dzisiaj tak: parzyste szybciej - nieparzyste odpoczynek.
3. Zero (minimum) soli w misce. Moje ciało odwykło od soli. Każda jej porcja, a nie żałowałem sobie solonego ostatnio (wołowina, kabanosy, kiełbasy, śledzie), zatrzymuje wodę w organizmie. W połączeniu z ciuchami kompresyjnymi może to powodować utrudnienia w przepływie krwi w nogach. Skierowano do weryfikacji empirycznej
4.
Rozciąganie po bieganiu takie jak po poważnym treningu, chociaż to tylko 5 km.
No i poszło.
Nareszcie poczułem jak pracuje cielsko. Wypiłem kawę z MCT i olejem kokosowym (dokupiłem wczoraj jeszcze puchę, bo oferta nieziemska - 19 zł za 0,5 kg - totalnie nierafinowany, lekko "brudny" olej o zapachu kokosa - delikatesy Alma).
Kwasy tłuszczowe MCT to jednak "raket fiuel". Kilka minut nic, a potem ogień rozlewa się po żyłach i mógłbym dosłownie rwać przed siebie albo dźwigać ciężary potężne.
W trakcie rozgrzewki przydarzyło się "coś". Skakałem sobie bokiem (dostawianie nogi) i zapomniałem, że mam schodek w chodniku w dół. Wykonałem kolejne dostawienie i wylądowałem 20 cm niżej bez żadnej amortyzacji. Zabolało w plecach i aż strząchnęło czaszką. Mam nadzieję, że nie będzie konsekwencji. A z takiego gówna może się wykluć niezły syf (moja znajoma od 7 lat cierpi na bóle kręgosłupa po złym stąpnięciu ze schodka). Miejmy nadzieję.
Bieganie, bieganiem. Wymieniam szybkę w telefonie i mam do dyspozycji tylko naręczny pulsometr. Dzisiaj wziąłem ten z możliwością markowania okrążeń.
I tak średnie tętno na poszczególnych kilometrach:
Avg, HR
1 km - 124 BPM
2 km - 139 BPM
3 km - 135 BPM
4 km - 146 BPM
5 km - 139 BPM
Po wszystkim spacerek, rozciąganie i śniadanie. Dopiero podczas rozciągania polało się ze mnie potem. Aż się zdziwiłem. Musze pochwalić bieliznę termoaktywną firmy Gatta (tak, ci od rajstop). Rewelacja. Nie miałem lepszej. Zero odczucia wilgoci czy chłodu. Wszystko odprowadzone daleko od skóry.
Posprzątam w chałupie, przyszykuję jedzenie, odpocznę i robię następny trening pt. "2014 powtórzeń". Przewidywany czas: od 12:00 do 23:59 Będę meldował na bieżąco
Założenie jest jedno: w 12 godzin mam zrobić trening składający się z przysiadów, rwań, wyciskania, swingów i wiatraków (albo 8 Figure) który w sumie da mi 2014 powtórzeń. W końcu jutro środa, dzień wolny, a po czymś trzeba odpocząć. Odważnik 16 kg.
Świętuję z synem. O 24:00 idziemy puścić w powietrze kilka złotych, tak że w praktyce muszę się uwinąć do 23:00
Szczegóły wkrótce
============================
Się kurier postarał...
I co ja teraz zrobię? 20 i 28 kg dotarły...
Nie ma co. Trzeba będzie spróbować zakończyć ten rok z grubej rury.
Jak się zmęczę przechodzę na 16 kg
19 obwodów po 106 powtórzeń = 2014
Obwód:
50 swingów (oburącz lub ze zmianą ręki, ma się zgadzać suma)
20 snatch - 2 x 5 na rękę i zmiana
10 przysiadów - dowolnych
20 press - 2 x 5 i zmiana
6 dowolnie wybranych powtórzeń, dowolnego ćwiczenia (np. wiosłowanie, windmill, pompki, aureola itp.)
Pierwszy tura rusza o 12:00
Panteon prosił o fotki poglądowe. Turniejówka zważona. 20 kg co do przecinka. W środku 28 kg (mała, czuć "gęstość" żeliwa, świetnie pomalowana (w dotyku). Na końcu 16-tka dla porównania
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-12-31 11:56:15