W piątek/sobotę mija miesiąc od kiedy "leżakuję". W piątek chciałbym zrobić badania: ECHO, EKG, krew (przede wszystkim jonogram, crp, ewentualnie cholesterol: ale tu spodziewam się raczej wysokiej wartości: efekt pośredni choroby nerek przy raczej dobrze trzymanej misce) i profilaktycznie mocz (choć akurat o mocz się nie obawiam - tu badania robię dość często i jest - odpukać w niemalowane - ok). Lekarz kardiolog, u którego byłem przyjmuje w poniedziałki i środy (czywiście prywatnie). Chciałbym się wybrać w poniedziałek.
Powiem szczerze, że boję się tej wizyty. I to bardzo: że albo bez większej poprawy, albo rozbrat z aktywnością...
Co do humoru: raz jest, raz nie. Jak to w życiu
No i co tu dużo gadać: jestem przybity trochę tym wszystkim... Nerki śmigają ok. Myślałem, że pójdzie dobrze - a tu zonk... Odnośnie nerek już dawno nie miałem takich wyników. Liczyłem, że w końcu będzie wszystko ok. Ale niestety...
A chyba najbardziej doskwiera mi brak możliwości jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Wkręciłem się w bieganie. Nawet bardzo. Teraz będę musiał zaczynać wszystko od początku (o ile w ogóle będę mógł...
). Miałem już zaplanowany trening na zimę. W kwietniu miał być jeden docelowy start (żadna wielka impreza, ale bieg w mojej miejscowości, więc wiadomo - na specjalnych prawach).
Jakieś szersze info dam w poniedziałek/wtorek - jak się czegoś dowiem. Jak bym nie pisał, to przypomnijcie, żebym napisał
Tyle na ten moment