Dziennik budowania formy na 40 urodziny. Kettlebell, siłownia, bieganie, rower.

MaGor, no dobra rozumiem :D w sumie to napisalem ze ladna panna, ale jak widze takie filmiki to mnie zawsze trafia, takie mala zboczenia nt. oceny skutecznosci nauczanych przez ludzi technik.

Przy okazji to wczoraj po raz pierwszy zrobilem renagade row z jedna noga w gorze. Musial zmienic ciezar z 16kg na 12kg bo mnie zbyt rzucalo, bo jeszcze zbyt slabo sie spinam.

Tu nie chodzi o ocenianie techniki (swoją drogą - przekroczenie obrony koniecznej, bo jak koleś już klęczał, to nie powinna kopać go w żebra - ponieważ już jej nie zagraża!).
I to nie jest "jakaś tam panna".

No, ale nic!!

MaGor - nie ketoza, ale węgle na poziomie 42g!
Mogę się tylko domyślać jak będziesz się czuł, bo próbowałem jakby "Kwaśniewskiego" - smacznie, tak tłusto, ale jednak słaby duch i w weekendy wpadały węgle i to niezbyt czyste, a nawet brudne!

To to się tak trzyma? 4dni keto, ładowanie, 3dni keto itd??

Właśnie potem był problem, bo mimo spadków, chciałem już jeść "normalnie" i waga niemal cała wróciła (dobrze, że nie z nawiązką), ale to taki mój eksperyment był. Słaba wola..

Za to w swingach już jestem prawdziwym swingersem ;)
6500 za mną. Zaczęło mnie to nużyć, ale jak sobie policzę, to przy dobrym wietrze - uda się zakończyć w tym miesiącu!! Tylko, czy dobrze zawieje..?
Jak przejdę cały program 10000 swingów, to będę lepszym człowiekiem.
Czy będę człowiekiem o lepszej sylwetce - tego nie gwarantuję!

Jakby wywaliło mi dwugłowy uda (albo wcześniej aż tak się go nie dopatrywałem).
65% - to niemal 2/3 programu i już prawie 3tyg - powinno być coś widać (gdyby miało być coś widać).
Idąc tym tokiem rozumowania - 250 swingów codziennie i to przez cały dzień (przez 30dni) raczej nie uczyni ciała jakimś zaj**iaszczym.. Choć pewnie przełoży się na jakieś inne korzyści. Np. sama technika powinna się polepszyć, co za tym idzie - trenujący powinien mieć lepsze osiągi - powinien móc więcej i ciężej..
..swingować!
Tak czy owak, gdzieś te swingi się u mnie jeszcze pojawią.

W 19dni zrobiłem 13 treningów i ani razu nie miałem 2dni przerwy.
Jest niemal zawsze 2DT,1DNT,2DT,1DNT itd..
Szału nie ma, ale głupio byłoby się teraz wycofać. Jeszcze jakieś 10dni - może coś zaskoczy.

A ja mam zgryz z treningami. Oj mam. Bo na takiej ilości węgli to ja sobie pójdę do marketu i kupię piankę montażową, a potem z niej wystrugam kettla
Postanowiłem:
- w poniedziałki po ładowaniu robić najcięższe treningi
- wtorek lekko z młodymi
- środa wolna
- czwartek lekko z młodymi
- piątek lekko z kettlami
- sobota niedziela wolne (jak ja to zrobię?)
Ciężki Poniedziałek:
- snatch ciężki 5 x 5 EH
- martwy ciąg 5 x 5
- długi cykl z wyciśnięciem 5 x 5 EH albo double
- snatch średni 5 x 5 EH
- swing ciężki 5 x 5
- kompleksy 5 rund - 5 ćwiczeń - 5 powtórzeń
> swing
> front squat
> snatch
> RDL
> LCCPress

Trening lekki: wedle woli. I zupełnie nieobligatoryjny w piątek.

Do tego bieganie ile wlezie, ale bez żadnego katowania - jeżeli będzie za ciężko, przechodzę na "chód sportowy" ; jak i to będzie wyzwaniem to dorzucam kije nordic walking, a w ostateczności przesiadam się na rower. 20 minut dziennie to plan minimum.
---
Co do tłuszczówki. Po raz pierwszy tak to zmontowałem. Jestem w pogotowiu i w razie czego błyskawicznie przestawiam się na klasyczną odmianę ze smalcem i karkówką (cała taca właśnie się piecze i pachnie na pół osiedla)
To jest dieta upierdliwa, ale skuteczna i bardzo stara. Jej nie da się porzucić ot tak. Potrzebny jest proces wychodzenia. No i żeby miała sens musi trwać dwa tygodnie.
Etap 1:
5 dni z minimalną ilością węgli (max 60) + 2 dni ładowania. Dochodzą węgle złożone (płatki kukurydziane 70 g; owoc 250-350g i 50g kaszy albo brązowego ryżu do obiadu).
Obowiązkowa suplementacja błonnikiem, witaminami, a białko po treningu tylko na wodzie.
Etap 2:
4 dni - tłuszcz białko - 3 dni ładowania.
Suple jw. Białko może być na mleku
Etap 3:
Wyprowadzenie:
4-5 dni dieta już normalna, ale lekko poniżej zapotrzebowania kcal
2-3 dni wyprowadzenie:
Na śniadanie pieczywo razowe z wędliną i masłem
II śniadanie: praktycznie dowolne + 0,5 kg owoców
Obiad: łączna gramatura suchych produktów 400 g ale może to być wszystko co chcesz (makaron, naleśniki, schabowy)
Kolacja: serek wiejski 200 g

Przez cały czas pijesz tyle wody ile się da (do 6 litrów - mój rekord to prawie 8: 1,5 dużej bańki)

Od jutra zaczynam. Mam nadzieję, że kupię paski do ketonów. Jak ciała ketonowe się pojawią w większej ilości można lekko podbijać węgle. Jak taki wyposzczony z węgli zjem śniadanie z suszonych owoców i płatków owsianych przed Biegiem Niepodległości... Żartuję. Wtedy chcę już być w pełni używalny i silny. Na dwa tygodnie. Potem powtórzę keto. Muszę zejść z wagą o jakieś 8-10 kg o ile chcę znacząco poprawić wyniki w bieganiu nie rozwalając sobie kolan. Bo sercem i mięśniami mogę biec maraton nawet jutro Nie czuję w gnatach nawet odrobiny dyskomfortu. Jednak co dobre rozciąganie to rozciąganie. Przymierzałem się do wypalenia glikogenu z samego rana, ale odpuszczam.

Masz to przetestowane, czy teraz robisz test??
Takie akcje dietetyczne przed zawodami..

Kolejna nowość, która może Cię zainteresować:
http://www.innespacery.pl/nowosci/44-biegaj-zdrowo.html :)

Spokojnie Zawody będą w samym środku mojego okresu "metabolicznego", po tygodniu "umacniania" i będę mógł jeść co zechcę. A jakbym jeszcze zaatakował o 5 kg lżejszy... Tłuszczówkę mam przetestowaną na samym sobie i to dość boleśnie, bo aż dostałem zapaści lekkiej (torebka cukru w pogotowiu). Pierwszy raz sięgam po inne źródła tłuszczu niż smalec i inne warzywa niż pomidory i sałata. A 10000 zacznę robić jak zorientuję się w swoim samopoczuciu i możliwościach.

Przy ketonach nie powinieneś wychodzić ponad 30g węgli. 60g to za dużo.

Już raz nie wychodziłem Zjadłem kilogram szynki wieprzowej, pół litra smalcu i 3 pomidory przez cały dzień. Jak strzeliłem łbem w posadzkę w kiblu, to zrozumiałem, że przesadzam

Dr Kwaśniewski twierdzi, że mózg przestawia sie na korzystanie z ketonów, ale dopiero po jakimś czasie.. Taka dwutygodniowa akcja rządzi się swoimi prawami pewnie..
Lubię smalec (a głównie to kawałki mięsa) na pieczywie :)
Niestety żadna dieta redukcyjna (ani pewnie inna!) tego nie poleca..

Mój dziadek jak szykował się do ciężkiej pracy to jadł biały chleb ze smalcem. Jak wracał po ciężkiej pracy to jadł taki sam chleb ze smalcem na kolację. Całe życie miał rzeźbę o jakiej można marzyć, a w wieku 70 lat potrafił 10 razy podciągnąć się na trzepaku Był pierwszym człowiekiem, który namawiał mnie do ćwiczeń.

Apropo diet redukcyjnych ,to jedna z nich zakładała odżywianie się żarciem biedoty tj. właśnie smalcem, czerstwym pieczywem, ziemniakami itp. Waga spadała bardzo szybko.