Trening za mną. Po tych pięciominutowych przerwach dochodzę do wniosku, że nie zasługuję na białko po treningu. Przyleciałem (dobre słowo - byłem rowerem i wracałem, delikatnie mówiąc: z wiatrem i deszczem) i zjadłem pożywny obiad z kurakiem, kaszą i warzywami. Nie będę ładował szejkami bez potrzeby.
Poszło jak planowałem:
1) Zacząłem od wyciskania: 6 x 80; 4 x 85; 2 x 90 - gładko poszło, znaczy się zwiad musi być kontynuowany. W piątek spróbuję dołożyć 5-10 kg.
2) Martwy ciąg: 3 x 115; 2 x 120; 1 x 125. Druga seria zryta. Przy podnoszeniu zapomniałem o odpowiednim spięciu brzucha i prawie spaliłem, a raczej bardziej poczułem fazę unoszenia w łopatkach zamiast w nogach. Dopóki nie opanuję techniki do poziomu odruchu- zostaję przy tej wadze jako przy maksie (chociaż jeszcze by chciało iść i to spokojnie)
Ogólnie to zauważyłem, że trudniej mi zrobić pierwsze 2-3 powtórzenia na małych ciężarach niż później te cięższe. Kwestia odpowiedniej rozgrzewki? Oczywiście dwie serie rozgrzewkowe robię przed ćwiczeniem.
Teraz pół godziny drzemki na trawienie i regenerację.
------------------------------------
Сила это способность
http://www.sfd.pl/Kettlebells_Sztanga_Bieganie_Sila_dla_cierpliwych_By_MaGor_Vol3-t1078817.html
------------------------------------
Spis treści i indeksy:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/69665444/sfd/pub/dziennik/spis_tresci.html
------------------------------------
http://www.sfd.pl/Pomoc_dla_małego_Igorka__serdecznie_zapraszamy_!-t1022615.html