No i minął dzień. Trening odbył się. Mecz wygrany. I nic więcej?
Kilka spraw jest. Z okazji tego kosza podkręciłem michę. Przekroczyłem granicę 3300 kcal. Sumę wydatków energetycznych oszacowałem na 300 z boiska i 600-700 z odważników. Nie wiem czy wyrobiłem na koszu. Graliśmy w 5, po 4 na boisku. Generalnie siedziałem sporo na ławie, ale te swoje pół godziny pograłem. Nic wielkiego. Kilka sprintów, trochę podskakiwania, ot takie aeroby dla nielubiących wysiłku. Dobrze, że rozgrzewkę zrobiłem konkretną, a w czasie siedzenia na ławie robiłem sobie brzuszki, przysiady, pompki. Bez napinania. W sumie po meczu czułem zmęczenie, ale po solidnym drugim śniadaniu mi przeszło. Odczekałem 2-3 godziny i poleciałem do swoich kulek. Rozgrzałem się, odpiąłem bestię (przypinam ją rowerowym zapięciem do rur CO, bo to siłownia szkolna i zauważyłem, że małolaci czepiają się 16-tek; niech im będzie na zdrowie, ale Caryca - "niewyżyta Niemra", jak śpiewał Kaczmarski - mogłaby ich skrzywdzić) i zacząłem robić swój trening. Po drugim obwodzie zatęskniłem do splitów z dwuminutowymi przerwami między ćwiczeniami. Można pogadać, podrapać się w tyłek, napić wody. Tu szkoda mi każdej sekundy przerwy. Ćwiczyłem 90:15 - półtorej minuty pracy, 15 sekund odpoczynku. Pomiędzy obwodami 0:01:30 odpoczynku. To znaczy miałem tak ćwiczyć, ale przyznam się bez bicia, że dobór i intensywność ćwiczeń uczyniły to zadanie niewykonalnym. Musiałem robić pauzy, albo kończyć na założonej liczbie powtórzeń, żeby zyskać trochę czasu. Po prostu nie wyrabiałem.
Szczegóły:
Realizacja planu:
Swing Ciężki: 36+25+25+25=111 [planowałem: 100]
Wyciskanie naprzemienne 2KB 40+30+30+30=130 [plan: 100]
Przysiad ciężki 2KB 4x25=100 [plan:100] - dostałem w dupę i okolice. Chyba po tym meczu tak mi opornie szło.
Rwanie ciężkie (double snatch 2x16kg) 20+13+15+15=63 [plan:100] - to było najgorsze ćwiczenie dzisiaj. Myślałem, że wyzionę ducha.
Martwy ciąg ze wznoszeniem wzdłuż tułowia: 25+25+(25+25 zwyczajnego MC)=100 [plan: 100] Za ciężko było z tym wznoszeniem. Przeceniłem się na starcie, albo nie powinienem ćwiczyć tego zaraz po rwaniu.
Uginanie przedramion naprzemienne 2KB 4x30=120 [plan: 120]
Wiosłowanie ciężkie 26+26+25+25=102 [plan: 100]
Wyciskanie z podłogi 2KB 4x40=160 [plan: 120]
Plan i zrealizowany i niezrealizowany. Większy miałem apetyt niż mogłem zjeść. Może to ten mecz, a może nieprzemyślany dobór ćwiczeń. A może zbyt duże napięcie czasu przerw i odpoczynków. Zobaczymy.
O treningu cyfrowo:
Czas trwania: 1:06:29
Średnie tętno: 130 (71% HRmax)
Maksymalne tętno: 155 (84% HRmax)
Wykres z Endomondo:
W sobotę, jak pogoda raczy się poprawić biegam. Ale nie wiem, czy wytrzymam bez kulek. Może w sobotę polecę trening, a w niedzielę pobiegam.
Moja córcia zażyczyła sobie dzisiaj treningu siłowego
Ma dość kettla. Ok, pomyślałem. Zrobiłem jej prostego splita. Wyciskanie leżąc 4 x 15 (20kg) - dała radę. Rozpiętki 4 x 15 (3 kg) - marudziła, że za lekko. Ściąganie wyciągu górnego do klatki: 4 x 15 (dwa ciężarki o nieznanej masie) - zasapała się. Przyciąganie wyciągu dolnego do brzucha: 4 x 15 (dwa ciężarki jw.) - mówiła, że ciężko, ale targała. Nóg nie zrobiliśmy na razie z obciążeniem. Potem po 50 brzuszków, przysiadów i
interwał na bieżni. Zadowolona wychodziła z siłki. I Stwierdziła, że kettle mają swój urok i też je lubi
Zmykam spać.
Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-03-21 22:08:20