Wczoraj były Hiity.
Wczoraj starałem się z całych sił podbić jak najwyżej tętno. Górka ma jakieś 80-85 metrów, a więc wbiegnięcie na nią zajmuje mi koło 14-16 sekund. Jeżeli zbiegłem na dół przed kilkanaście sekund przed upływem minuty to tym samym tempem biegłem po płaskim i robiłem nawrót, żeby sprinty miały taką samą długość i czas trwania. Mimo moich najlepszych chęci, po prostu nie jestem w stanie na Hiitach podbić tętna do 180. Na razie wyniki dochodziły do 178 i 177. Intensywność- straszna. (wkleję pod wykres dwa inne zrzuty, pokazujące, że pulsometr i moje serce działają poprawnie)
Po biegach czułem cały pas lędźwiowo-brzuszny, plecy, czwórki, tyłek i łydki. Po powrocie do domu nogi drgały mi ze zmęczenia.
Lewa noga zaczęła mnie boleć w tym samym miejscu, co poprzednio prawa- nic sobie nie zerwałem, ale teraz już jestem pewien, że to bieganie, a nie siady przeciążają nogę. Prawa o dziwo przestała zupełnie dawać o sobie znać.
TROCHĘ OFFTOPIC- Wyciskopodrzuty i zarzuty siłowe to chyba najlepsze ćwiczenia na łydki.
Dzisiaj rano myślałem o przełożeniu treningu z powodu przemęczonego odcinka lędźwiowego, ale jednak obeszło się bez zmian w harmonogramie.
Zarzut siłowy sztangi 30x5, 50x5, 70x3,
86x4. [Przy 5 spore problemy z koncentracją. Nie mam w pełni opanowanej techniki, dlatego przechodzący ludzie strasznie dekoncentrują. Mój brat miał większego pecha, bo jakiś cymbał przerwał mu w połowie ostatnią serię, żeby spytać czy dużo nam zostało... Oczywiście po mojej serii (86) zdjął ciężaru do 70, założył paski na ręce, pas na plecy i zaczął robić "odbijany" od mat martwy ciąg w wersji objętościowej... ]
PRZYSIADY 70x5, 100x5, 120x3, 140x0, 120x8,[Regresja poszła tak jak ostatnio, ale nie udało mi się wstać ze 140(!) Miałem duże problemy w fazie, w której powinny się włączyć plecy. No cóż, był to trzeci intensywny dzień z rzędu. Mimo wszystko, 120 weszło tak jak ostatnio, co trochę mnie dziwi. Mam nadzieję, że w poniedziałek będzie lepiej. ]
POMPKI NA PORĘCZACH, samo ciałox10, +11,25x8, +21,25x5, +31,25x5, +41,25x5. [Dołożyłem +1,25kg ]
WIOSŁOWANIE SZTANGĄ 40x5, 60x5, 70x3, 92,5x6 [ Bez rewelacji, mocno odczuwalne zmęczenie]
UGINANIE RAMION ZE SZTANGĄ: 20x10, 25x8, 30x6
Po treningu:
przywodziciele obu nóg sprawne, plecy nie bolą, czyli bez nowych kontuzji. Stara się cały czas, powolutku leczy.
Zmieniony przez - Pandarek w dniu 2011-09-01 01:11:17