Dziennik RafalRRRR

Panowie, tak się dopytam (sorki, pytanie z dupy trochę, ale co tam), bo mnie to intryguje. Nie robie aero już od końca sierpnia. Tylko raz w tygodniu interwały oraz raz kompleks metaboliczny. Od 2-3 dni brakuje mi trochę jadła, ale to co się dzieje od wczoraj, to jakaś przesada. Dzisiaj, jest 11:20, wrzuciłem już 1400kcal (po porannym treningu) i non stop głodny chodzę. To samo co wczoraj, kiedy zjadłem po treningu, następnie po godzinie znowu głodny, w ostateczności o 23;30 musiałem dojeść. Teraz pytanie, czy jeśli przez 2 tygodnie nie robiłem interwałów i kompleksu metabolicznego, a wczoraj po treningu ostro pojechałem z taka burpees/tabata, ma to jakies przełożenie na metabolizm? Myślałem, że mi już zwolnił przez wycięcie aerobów, a tu jak powtarzam, tak głodny 15 minut po posiłku nie byłem nawet na redukcji!!!

Gruby się obudził

Myślisz? Niedobrze ;/

Eee, sam sobie odpowiedziales. Magia tabaty i podobnych protokolow polega na tym ze cwiczy sie krotko, a dziala dlugo. Dlaczego zaleca sie przerwe miedzy tabatami conajmniej 48 godzin ? Wlasnie dlatego. Jedz na zdrowie, to jak z moimi wybieganiami w niedziele, wale 22 i wiecej kilometrow, i ile bym nie zjadl przez reszte dnia, w poniedzialek rano jestem lzejszy i bardziej plaski niz wczesniej :)

Xzaar stawiałem na te cholerne 8 minut, ale nigdy tak nie miałem. Że tak nagle po treningu. Cały wczorajszy dzień był tzw normalny. A wieczorem po zjedzeniu 800kcal, wrzuciłem jeszcze banana, mięło trochę czasu (nawet się cieszyłem, że jeszcze kura i zupa barszczyk wejdzie po 22) i musiałem - dosłownie MUSIAŁEM coś zjeść. Reszte już opisywałem. Całkiem inaczej takie kompleksy na mnie wpływają na dodatnim bilansie a inaczej na ujemnym. Zobczymy co to dzisiaj będzie

Obawiam się Rafale, że głód nie ma nic wspólnego z przemianą materii. Głód powstaje na skutek rozciągnięcia żołądka. Jeżeli pohasałeś w kuchni i konkretnie dołożyłeś do piecyka (a wolno Ci przecież) to jest zagrożenie, że rozciągnąłeś lekko kałdun. Teraz - przy intensywnym treningu - organizm potrafi (i musi) sobie zarezerwować do natlenienia mięśni i mózgu, krew z nieużywanych organów. Traktuje on ekstremalny wysiłek jak stres i rutynowo odprowadza z niego krew (stąd np. torsje wysiłkowe - żeby nie uszkodzić pozbawionego krwi żołądka, organizm pozbywa się treści) i obkurcza go. A Ty biedaku, na końcu swej świadomości dostajesz sygnał: żołądek się kurczy = jesteś głodny i jesz, jesz, jesz chociaż nie potrzebujesz.

Uważam, że objętość posiłków ma takie samo znaczenie jak kaloryczność i makro. Przy wyprowadzaniu z diety miałem takie zalecenia: dowolny posiłek, ale niech produkty przed obróbką nie ważą więcej niż 400g.
Będę to przerabiał niedługo.

Z tym rozpasaniem kcal to jest spoko dopóki się ćwiczy. Ale w razie - nie daj Boże - kontuzji i wyłączenia z treningów czeka niemiła niespodzianka BF% albo ocean odczucia głodu przez duże G. Mówi się, że - bez pobudzania włókien mięśniowych - metabolizm buja się 7-14 dni na wysokim poziomie i zaczyna wygasać po takim okresie. Potem fizyki i fizjologii nie da się oszukać. Popytajcie znajomych sportowców (im wyżej "latają" tym lepiej) jak wygląda ich dieta. Założę się o kettla, że śmieci tam nie uświadczysz

MaGor, całkowicie się zgadzam z zasadą o której piszesz. Tylko u mnie, szczerze, bardziej objętościowe posiłki były na redukcji, gdzie waliłem mnóstwo warzyw. Także sam nie wiem

RafalRRRR

bardziej objętościowe posiłki były na redukcji, gdzie waliłem mnóstwo warzyw.

No i teraz możesz mieć problem z nadmiarem przestrzeni w żołądku. Ja tak samo się załatwiłem. To kolejny podstęp Grubasa. Przy zmniejszeniu objętości posiłków, nawet przy podbiciu kcal, będziesz chodził głodny. Sprawę czasem ratuje dodatkowy błonnik, który puchnie w kichach. Dodawałem swego czasu z rana do owsianki.

Moment moment. Na wyższych kcal jestem od 1,5 miesiąca, a "problemy" z głodem mam od 2-3 dni, z apogeum wczoraj wieczorem. To tak aby uściślić. I jako ciekawostke dodam, iż wczoraj nie potrafiłem dojeść tego barszczu ukraińskiego, właśnie z powodu objętości (wyjadłem tylko warzywa z michy, woda została). Czułem się pełny, ale nie syty

Amidoman

Właśnie... To powinien być mój priorytet teraz. Powoli zaczynam, spokojnie.

Twój priorytet to powinna być redukcja. Nie nakręcaj się myślami o tysiącach kcal do zjedzenia. Musisz nauczyć się naciskać i puszczać sprzęgło (co my tak dzisiaj o tych samochodach? , a metabolizm się rozkręci. Na razie gospodarkę hormonalną masz w gruzach i Twój organizm nie reaguje na żarcie + wysiłek, w sposób przewidziany przez naturę, nawet jak będziesz ćwiczył 6 godzin dziennie.