mołodi
Dawno, dawno temu, kiedy nic nie wiedziałem o treningu, kupiłem z kumplem karnet na siłkę. Robiliśmy oczywiście klatkę i biceps 4 razy w tygodniu (mimo, że trener nam rozpisał elegancki plan 
). Pewnego dnia podchodziłem do sporego jak na moje ówczesne możliwości ciężaru. Kolega asekurował, ale niedbale, bo wcześniej już spokojnie tyle wyciskałem. Zagapił się na jakąś dupę trenującą na bieżni. A mnie z przetrenowania klatki i tricepsów aż się łapy trzęsły Ciężar upuściłem, prosto na gardło. No i leżę pod tą sztangą, czas mija, nie mogę wydobyć głosu, a ten się patrzy na tę dupę spokojnie. Na szczęście jakiś starszy gość zainterweniował, dość ostro zresztą, bo z tyłu sytuacja wyglądała, jakby kolega mnie tą sztangą dusił.
Nie warto polegać na kolegach, już bym dziś, ku*wa, nie żył.
Zmieniony przez - mołodi w dniu 2008-09-25 17:16:28
). Pewnego dnia podchodziłem do sporego jak na moje ówczesne możliwości ciężaru. Kolega asekurował, ale niedbale, bo wcześniej już spokojnie tyle wyciskałem. Zagapił się na jakąś dupę trenującą na bieżni. A mnie z przetrenowania klatki i tricepsów aż się łapy trzęsły Ciężar upuściłem, prosto na gardło. No i leżę pod tą sztangą, czas mija, nie mogę wydobyć głosu, a ten się patrzy na tę dupę spokojnie. Na szczęście jakiś starszy gość zainterweniował, dość ostro zresztą, bo z tyłu sytuacja wyglądała, jakby kolega mnie tą sztangą dusił.
Nie warto polegać na kolegach, już bym dziś, ku*wa, nie żył.
Zmieniony przez - mołodi w dniu 2008-09-25 17:16:28
zdrówka
zabisko
Michal29
Cergi
Borek12345
SOG
bic44
DUDA_
mały666
Patryk15
