Dziś znowu bieg z dwoma zegarkami. Najpierw trochę terenu i asfaltu, jakieś małe podbiegi. Później siła biegowa. Miało być 7x150 ale nie dała rady. No nie zrobię 150 wieloskoku, nie wiem, może podbiegi był za stromy Zwykle jak zaczynał się kryzys to zegarek pokazywał 70-75m. Wychodziło mi 100-130 i tyle. Następnym razem zrobię 10x100 a i tak będzie bolało.
W domu trening rehabilitacyjny i kilka ćwiczeń wzmacniających na nogi.
Sił trochę więcej ale szybko się męczę. Teraz to mam tylko ochotę iść spać. Poza tym od ćwiczeń boli mnie tyłek i dwójki. Trochę przykre że tak niewiele trzeba, żeby je zmeczyc. Kiedyś to był konkretny ciężar i nie miałam zakwasow a teraz cc wystarczy