Lady przy garach, czyli luźne pogadanki o kuchni i nie tylko ;-)

Jak sama sobie zrobisz, to jedz.

Do omletow warto zrobic wlasne maslo orzechowe/migdalowe ;) Ale nie szalec z iloscia, badz owoce goji smakuja calkiem dobrze.

PYTANIE DO OSÓB, KTORE SAME PIEKĄ CHLEB

wczoraj zaczęłam robić zakwas z mąki żytniej i wody - po 100 g/ml co 24h. Pierwszą porcję zrobiłam w litrowym słoiku, ale po dodaniu drugiej porcji mąki i wody tak urosło szybko, ze musialam w większe miski przełożyć. Najpierw zajmowało ledwo dno, a po kilku h juz prawie do samej gory miski urosło. Wymieszalam i oparło, ale boje się ze w nocy "wyjdzie" mi to z misek. Jak Wy sobie radzicie z zakwasem? Zamykacie w czymś zupełnie szczelnie, czy dajecie tak duży pojemnik ze nie ma jak wydostać się? Z gory dziękuje za pomoc

Ja robiłam w duzej misce i przykryłam ściereczką.

na razie rób w dużej misce (ewentualnie rozłóż sobie na dwie i dokarmiaj po połowie tego co masz w przepisie), później już możesz spokojnie w słoiku, bo po pierwsze zakwas jak jest straszy to się robi stabilniejszy (mój już ma 2 lata także jest bardzo grzeczny), po drugie nie będziesz go robiła w takich ilościach - trzeba go sobie zaledwie kilka łyżek odłożyć. I przykrywaj, ale ściereczką, bo z jednej strony powierzchnia nie może wysychać, a z drugiej zakwas musi oddychać.

ojej nie polecam robic samemu masla migdalowego, bo z redukcji nici, silnie uzaleznia, ciagnie mnie do lodowki zeby je wyjadac lyzeczka, musze sie mocno powstrzymywac nieeeeeamowicie dobre! ciesze sie juz jak nim wysmaruje omleta!

Mój zakwas to w całości wynosi 150 gr, odkładam na prawdę nie duża ilość zakwasu do niewielkiej miseczki, mój zakwas jakoś specjalnie nie rośnie, ale chlebek i owszem rośnie bardzo fajnie

A jak to jest z kiełkami?
Np. soczewicy, ciecierzycy - jak to liczyć?
Czy w ogóle nie liczyć?

Co do zakwasu to można go też robić trochę gęstszy, to znaczy dodawać mniej wody. Fermentuje sobie wtedy równie dobrze, a przejawia mniejsze skłonności do ucieczki. Oczywiście potem do samego ciasta chlebowego trzeba tej wody dać więcej, żeby konsystencja była odpowiednia.

ja akurat wolę taki o większej hydracji (ok. 150) - moim zdaniem lepiej się przechowuje i szybciej go można doprowadzić do stanu "używalności" (tzn. ja po wyciągnięciu go z lodówki nie dokarmiam dodatkowo, tylko czekam aż się trochę ociepli i od razu robię z niego zaczyn, a dopiero później dokarmiam i po odstaniu chowam do lodówki).