Xzaar77 DT - droga do Paris Marathon i 1/2 Ironman Gdynia 2014

raczek87

Daj mi znac co sadzisz odnosnie wiesz ktorej wiadomosci.

Zadzwonie, bo za duzo tych moich przemyslen by to pisac, wyszlaby powiesc ;)

Popsul mi sie sen, mam nadzieje ze to wylacznie wina pogody, zwykle spie jak dziecko, ostatnio budze sie kilka razy w nocy, krece, mecze.. O dziwo rano jestem wyspany, ale jakosc tego snu pod wzgledem regeneracji jest chyba slabiutka. Boli mnie dzis wszystko przeokrutnie, zwleklem sie z lozka bo trzeba isc wybiegac swoje zaraz - dzis niewielki dystans bo jeszcze plywalnia pozniej, a jutro dlugie wybieganie, najdluzsze chyba w moim zyciu, co zwazywszy na to ze nigdy tego nie lubilem nie bedzie powalac kilometrazem ;)

Zjem mniej wiecej tak jak wyliczylem, do tego duzo warzyw ( nie jem tych warzyw najlepszych dla diety, glownie pomidory - mam juz mnostwo wlasnych w ogrodzie, ogorki, rucole i papryke. Wraz z pogoda zepsul mi sie takze apetyt, wiec nie ma miejsca na objetosciowe ilosci brokula, ziemniakow itp. Doloze tez duzo kalorii z owocow, ostatnio praca i treningi duzo czasu pochlaniaja, obiecalem chudej ze popracujemy razem w kuchni w weekend, zrobimy wiec jakas wariacje ciasta z owocami, bo i jablek mamy w ogrodzie zatrzesienie.

xzaar77

nie ma miejsca na objetosciowe ilosci brokula, ziemniakow itp.

Patent na zmniejszenie "objętości" brokuła - blender. Wrzucam surowego brokuła do blendera, dolewam kefiru/jogurtu naturalnego i bzzzzzzzzz... A chwilę później mam kufel zielonego koktajlu warzywnego Sama radość, siła i zdrowie. Można zrobić na słodko, na słono, na ostro - wedle woli. Idealnie - moim zdaniem - łączy się z zieloną papryką, ogórkiem*, miętą*
* - użycie zielonych ogórków i mięty da Ci mieszankę chłodzącą. Dla koloru i klasyki można dorzucić młodych buraków ćwikłowych.

Inny wariant to takie miksowane pomidory (np. z arbuzem i/lub papryką). Ciężko zjeść 1,5 kg pomidorów na jedno posiedzenie. Po zmiksowaniu i doprawieniu sztuczka całkiem wykonalna

Pomidorkow zjadam akuratnie mnostwo, teraz mam wysyp zoltych i czerwonych, najlatwiej wchodza mi z jogurtem i cebula w formie salatki, moze to nie nasze polskie malinowki, ale sa naprawde dobre :)

Cieeezko sie dreptalo - dopiero na koniec gdzies znikl bol miesni, no i niestety ciagle czuje sie jakbym biegal z podkrecona kostka, opuchlizny nie ma, sina nie jest, ale czuje ja. Nie wiem czy pozwoli mi jutro zrobic kilkanascie km.






Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-08-10 08:41:37

Z tą kostką miałem podobnie + wrażenie opuchlizny w stawach kolanowych. Przyłożyłem się do nawodnienia i przeszło. Wczoraj śmigało się jak na skrzydłach. A co do snu... W moim przypadku, za takie zakłócenia odpowiadają - mam 80% pewności - duże porcje białka. Najlepiej chyba będzie różnicować proporcje pomiędzy różnymi jego frakcjami, tak żeby trawienie i wchłanianie rozkładało się w czasie albo miało miejsce jeszcze przed spaniem. Na razie nie chce mi się nad tym myśleć. No i powietrze ciężkie do spania ostatnio.

Edit: Rozciągasz się po bieganiu? Powyżej 10 km to niemal świętość (10-15 minut). Będzie bolało trochę, ale za to ma zbawienny wpływ na regenerację.

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-08-10 11:49:30

Ano rozciagam, zwlaszcza ze pod tym wzgledem jestem nadal mocno zaniedbany. Czulem to tez na retoolu ( tym sprzecie do ustawiania pozycji na rowerze ), musze jeszcze mocno popracowac nad rozciagnieciem aby moc wygodna pozycje czasowa zajac na dluzej. Teraz wezme sie za to na powaznie, troche niestety to zajmie, a pomyslec, ze 16 lat temu szpagaty walilem w dowolnym kierunku, nawet w powietrzu do ushiro geri :( Yebane zaniedbania..

Zrobilem ciasto francuskie bo chuda miala ochote a i ja lubie, przyniosla jablka z ogrodu, podsmazylem na maselku i na koniec dodalem miodu i cynamonu, wyszly mi z tego fajne trojkaty francuskie z jablkami. Nie jestem mistrzem cukiernictwa wiec estetyka kuleje, ale za to w smaku bija wszystkie gotowe kupowane w sklepie, i przynajmniej wiem ze cukier jest tylko z miodu i jabluszek, a tluszcz z prawdziwego maselka:



Maciek, probowales moze, albo zastanawiales sie nad podejsciem do biegania naturalnego ? Pierwszy raz myslalem o tym podczas lektury urodzonych biegaczy, teraz znow natknalem sie na duzy artykul na ten temat. Zastanawiam sie czy nie kupic sobie jakichs przejsciowek, bo atak od razu na zerowa amortyzacje w moim przypadku moze skonczyc sie tragicznie, i nie zaczac prob, np raz w tygodniu na najkrotszym przypadajacym na dany tydzien dystansie. Przekonuja mnie argumenty za, tylko boje sie zrobic sobie krzywde, chyba bym sie zalamal gdybym nie mogl sie przygotowac do Paryza..


Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-08-10 12:16:45

Ja nie wiem jak to jest Xzaar - czy nas coś zaprogramowało? Przysięgam, że dzisiaj myślałem o bieganiu na swoim stadionie na bosaka. Wczoraj jak biegłem po samochód żeby zabrać kajak znad jeziora to musiałem kawałek przebiec po asfalcie i przypomniał mi się pomysł na bieganie bez butów. Dzisiaj mogę nie mieć czasu na pełnowartościowy bieg i tak sobie wymyśliłem, że to bose bieganie po trawie będzie akurat

A biegi na bosaka były dla mnie objawem choroby psychicznej, gdy po raz pierwszy zobaczyłem je na dyszce ulicznej. W lutym. Facet przebiegł jakieś 6-7 km. Na kwietniowej łyknął już cały dystans.

Generalnie jestem jak najbardziej za. Ale musi to mieć jakiś cel. Ładnie uruchamia śródstopie i całą tę naturalną maszynerię w obrębie stopy (mistrzostwo inżynierii - naturalny mechanizm amortyzujący) Przy długich dystansach cenna jest umiejętność lądowania na całej stopie, tego podobno nie da się nauczyć bez ćwiczenia stopy w naturalnych warunkach (boso albo w obuwiu minimalistycznym)

To trochę tak jak z kettlami i treningami fajterskimi. Ćwiczysz na bosaka żeby czuć błyskawiczny kontakt z podłożem i odpowiednio szybko zareagować, bo ułamek sekundy w spięciu całego ciała może Cię kosztować utratę równowagi, czasu itp. Na poziomie amatorskim to chyba sztuka dla sztuki Niemniej jednak cenna umiejętność i spróbuję niebawem

Dawno, bardzo dawno temu potrafilem biegac na boso kilka kilometrow, moze nawet okolice dyszki, ale nie biegalem wowczas na dystans, wiec dokladnie nie mam pojecia. Biegalem boso na treningach, bo wszystkie one odbywaly sie na boso ( karate shotokan ), boso biegalismy w lesie na obozach, nawet po sniegu, pamietam ze nigdy nikt, nawet mlodsze dzieciaki nie zachorowaly. Pamietam ze po poczatkowych obawach nie stanowilo to absolutnie zadnego problemu, rzeczy takie jak szyszki, korzenie i kamyki byly dla stop po pewnym czasie niezauwazalne. Tylko wowczas wazylem moze z 80kg ?

Teraz - zalezy mi wlasnie na opisywanym w tej metodzie wzmocnieniu aparatu miesniowego stop i okolic, ktory na codzien jest uposledzany przez zastosowanie coraz wymyslniejszych systemow amortyzacji i wsparcia w butach. Chcialbym rozpoczac od przejsciowek i biegu raz w tygodniu, pozniej sprobowac zmienic buty na calkowicie neutralne czy jak je zwa minimalistyczne, bez uniesienia piety w stosunku do palcow. Co mnie przekonalo ostatecznie to fakt, ze nawet najwiekszy na swiecie producent butow biegowych, w ktorych biega wieksza czesc najlepszych biegaczy swiata ulegl presji srodowiska i wprowadzil w ofercie buty do biegania naturalnego, za nim poszli inni. Co wiecej, teraz Asics, bo o nim oczywiscie mowa, wrecz zaleca wplatanie w plan treningowy sesji w takich butach. Musi cos w tym byc, bo ich buty z serii 33 sa sporo tansze od modeli amortyzujacych, nie jest wiec w ich interesie stricte finansowym taka zmiana frontu.

Najprawdopodobniej uda mi sie pojechac wreszcie do domu za 2 tygodnie, mam do zalatwienia mnostwo spraw zwiazanych ze slubem no i duza przesylke w oddziale celnym, wiec przy okazji zrobie badania o ktorych wspominalem i skocze do biegosfery, zrobie analize kroku i wyprobuje cos z tych 33, moze akuratnie przyniesie to jakas korzysc, a przynajmniej bedzie o jedno doswiadczenie wiecej.

Teraz lece na basen, jestem tak obolaly ze chetnie odpuscilbym, ale mam umowiona lekcje, nie wypada zmieniac zdania 2 godziny przed. W nagrode za dzielnosc przyznaje sobie prawo do dodatkowej porcji slodkosci wieczorem :)

Teraz wszystko musi być naturalne.

Xzaar - jesteś coraz bardziej perfekcyjny w swoim działaniu!
Należy Ci się dużo słodkości wieczorem.
Prawdziwy IM z Ciebie!

No to jak tak to skorzystalem, zjadlem nalesniki na slodko z bialym serem i jezynami, ale sredni to czit, bo slodkosc realizowana za pomoca odzywki bialkowej ;) Za to jezynki przewyborne, ledwo sie ruszam teraz.

Wczesniej plywalnia, 45 minut lekcji plus 250 metrow na koniec i juz mial absolutnie dosc, jutro musze jeszcze wymeczyc bieganie i beda dwie doby odpoczynku niemal, nareszcie :)

Pobiegalem sobie, jak zawsze z rana. Mialem plan dotrzec nad zbiornik wodny widoczny na mapie, ale z lenistwa nie zaladowalem POI do nawigacji zegarka, bylem pewien ze trafie z pamieci obejrzawszy mape, ale nie trafilem :) Jak widac z mapki biegu, wiele mi nie zabraklo - za tydzien juz dotre na miejsce ;) Z powodu tego bledu w nawigacji wysypal mi sie plan dystansu, i w okolice domu wrocilem majac okolo 12km na liczniku - k****skie uczucie, pic sie chce jak diabli, przez moment widzialem dom, a tu trzeba dobic jeszcze troszke dystansu ;) Ratowalem sie robiac agrafke w okolicy domu, nie jestem do konca zadowolony bo chcialem miec nieco ponad kilometr wiecej na rozkladzie, ale gdy drugi raz zobaczylem swoja ulice, juz sie poddalem - zabilbym za lyk czegos do picia. Udalo mi sie dzis utrzymac dyscypline tetna, nie wszedlem w zakres beztlenowy - wreszcie odrobina konsekwencji z mojej strony. Bieglo sie rewelacyjnie, dzis biegla ze mna spory kawalek sarenka, ja droga, ona na przelaj, robila pare susow i stawala, obserwujac mnie bacznie. Przemile jest takie obcowanie z przyroda. Znalazlem znow wzrokiem kilka grzybow, podrapalem sie w dzikich malinach badz jezynach - gdy chwilke cialem na przelaj szukajac drogi. Z minusow biegu - tylko odcisk pod lewa stopa, pewnie skarpetke nie dosc dokladnie naciagnalem, nic takiego. Znalazlem tez super podbieg - to odcinek na mapie gdzie przecinam autostrade, naturalna gorka a na niej wiadukt dla rowerzystow i zwierzakow, ucieszylem sie bo ogolnie mam bardzo plasko a teraz mam gdzie podbiegac nieco.





Chuda zrobila mi super niespodzianke, w domu czekalo na mnie pyszne sniadanko:


W kazda niedziele bede mial dluzsze wybieganie, i postanawiam niniejszym ze niedziela bedzie zawsze dniem pelnej dowolnosci kulinarnej, niech mnie szlag jesli bede cokolwiek liczyl i czegokolwiek sobie odmiawial. W koncu, kto chudemu zabroni, nie ? ;)

Dzis po przebudzeniu wypilem przygotowany wczoraj i chlodzacy sie w lodowce mix - porcje weglowodanow - czyste vitargo plus porcja BCAA i EAA, i tak bede sie odzywial zawsze przed biegiem dluzszym niz godzinny. Po biegu drugi ladunek BCAA i EAA, mam nadzieje ze to usprawni regeneracje. Od przyszlej niedzieli na droge dodatkowo mix napoju izotonicznego oraz vitargo - 600 ml na kazda godzine biegu.

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-08-11 10:31:26