Podsumowanie
Realizowałem cykl od 3 do 28 czerwca.
Trzy
podstawowe ćwiczenia:
Martwy ciąg - codziennie
Wyciskanie na ł. płaskiej - co drugi trening
Push press, a potem wyciskanie hantla stojąc - co drugi trening na zmianę z wyciskaniem na ławce
Codziennie wieczorem 20-40 minut aerobów
Układ treningów:
PN
Martwy ciąg ciężki - Serie: 3-2-1. Ostatnia seria +5 kg do maksa z poprzedniego tygodnia
Wyciskanie lub push press / db press - lekko lub średnio
WT
Martwy ciąg lekko - Serie: 3 Powtórzeń: 5-6 Obciążenie: 80%-90%
Push press / DB Press - ciężko
ŚR
Martwy ciąg średnio - Serie: 6-4-2. Obciążenie: 85%-90%-95% (max z poprzedniego tygodnia w ostatniej serii)
Wyciskanie płaskie ciężko
CZ
Martwy ciąg lekko
Push press / DB press lekko
PT
Martwy ciąg ciężko
Wyciskanie płaskie lekko/średnio
SO
40-60 minut lekkiego treningu. "Aeroby z obciążeniem"
Obciążenie treningowe głównych ćwiczeń wyrażone w kg (powtórzenia w serii x obciążenie) w rozbiciu na tygodnie
Rozkład tonażu na ćwiczenia w kolejnych tygodniach
Progresja wyników (dane dla obciążenia w ostatniej serii)
Zalety cyklu:
- możliwość skupienia się na wybranych ćwiczeniach (poprawa techniki)
- krótkie treningi
- poprawa wyników (tu będę mógł powiedzieć coś dopiero po wykonaniu podobnego cyklu w przyszłości)
- brak uczucia przemęczenia, a wręcz namacalne poczucie zdobywania siły
- możliwość sprawdzenia maksymalnych obciążeń bez radykalnego zaburzania rytmu treningów
- w miarę pełne przećwiczenie głównych mięśni
Wady cyklu:
- spora czasochłonność (trening codziennie)
- spory rygor treningowy (dodatkowy ciężki trening zaburza cykl)
- niefortunny, wynikający z braku doświadczenia, rozkład powtórzeń-serii (tu trzeba będzie popracować)
Wnioski.
Na początku mi się podobało. Do pewnego momentu czułem, że działa. Byłem na tyle naładowany energią, że miałem ochotę ćwiczyć więcej niż zaplanowałem na podstawie wytycznych Caculina. Robiłem kompleksy sztangowe itp. I to był błąd. Przedostatnia sobota, u progu wejścia w tydzień z największymi obciążeniami, zabrała mi sporo energii. Odbiło się to na wynikach osiąganych w ostatnim tygodniu i nastąpił spory spadek poczucia siły.
Niemniej jednak zamierzam powtórzyć cały cykl jesienią (wrzesień?). Tym razem układach tygodniowych:
1 tyg - trening z malejącym obciążeniem (szczegóły kiedyś, ale koncepcja wydaje się być ciekawa)
1 tyg - trening wg schematu z tego cyklu
1 tyg - trening z malejącym obciążeniem
1 tyg - trening wg schematu z tego cyklu z nastawieniem na poprawę wyników
Liczę na to, że mądrzejszy o doświadczenia uniknę kilku podstawowych błędów, które teraz mi odrobinę dokuczały.
Ciekawą koncepcją jest też zastosowanie combo ze sztangą. Kolega, który ćwiczył z prawdziwymi rosyjskimi i białoruskimi sztangistami mówił o cyklu składającym się z martwego ciągu, zarzutów i podrzutów, łączonych w combosy (i walenie tych combosów przez 40 minut!!!)
Co do martwego ciągu. Moja miłość nie wygasła. Dalej będę robił to królewskie ćwiczenie, ale na zmianę z przysiadami. W dzień uruchamiania barków postawię jednak na przysiady. W martwym ciągu, poza mięśniami uruchamianymi w przysiadzie, pracują również mięśnie barków, które potem i tak dostają dodatkowy wycisk. Kończy się to tym, że nie mogę zrobić ani porządnego treningu barków, ani wyciskania na ławce (pisałem o tym). W przysiadzie będę sobie woził tylko sztangę w górę i w dół
Tyle planów. Dzisiaj tylko trochę pomacham kulami (trochę - obiecuję
a jutro aktywna regeneracja.
Wariant A.
Biorę dzieciaki na długą wyprawę pieszą po okolicy u dziadków. Dla nich długa wyprawa to 3 km, ale ojciec ma nieco większe ambicje
Wariant B.
Zabieram młodego na kajak i pokazuję mu rzekę, która nauczyła jego ojca szanować przyrodę, łowić ryby, pływać i uważać na siebie
Wariant C.
Wsiadam na rower ojca i ujeżdżam wąwozy i pagórki Wyżyny Lubelskiej.
Swój długi wpis o moim nowym treningu opublikuję prawdopodobnie w niedzielę
Trzeba ostrzyć pióro. Wyskoczyło mi okienko, że ktoś odpowiedział na wczorajszego posta. Naprzód!!!