Nie chciałem dziś robić drążka, jakoś tak...moje widzi mi się. Zrobiłem sobie ściąganie wyciągu górnego szeroko nachwyt do klaty + do karku (1+1) tj. 1pow do klaty i 1pow od razu do karku, miazga dla najszerszych, już je porządnie spompowałem, ciężary nie były jakieś wyszukane, zresztą po co, jak za chwilę wiosło. We wiośle nie wchodziłem wysoko, na 150kg sobie spokojnie skończyłem, regres na 120, bo wiośle w pochyleniu zawsze dostaje grubego grzbietu, rewelacja. Następnie podciąganie do klaty w opadzie, miazga dla obszaru między łopatkami - romby, obłe, dół czworoboka, kolejno wiosło siedząc, stwierdziłem, że trochę się pobawię z ciężarem, miałem ten cały stos (120kg) i mi chwyt puścił w lewej dłoni, przez tego yebanego krótszego palca , no trudno zrobiłem sobie regresy, już grzbiet był zeszmacony, ale musiałem go zabić, no to pullover...miazga i wykończyłem grzbiet 1 serią wyprostów na ławie rzymskiej z talerzem 15-tką i od razu drop bez obciążenia. Po treningu grzbietu kumpel w szatni tylko stwierdził "o k***A" jak ściągnąłem koszulkę
Filmy później.