Generalnie to jestem średnio zadowolony, bo urodziny Martyny na 90% przełożone z przyszłej soboty na jutro. Jeżeli tak wyjdzie, to mam problem z:
-Trening? Robić jutro jak popiję? Wychodzi na to, że dziś
-Jest to po 13dniach VLCD - zdało by się całodniowe ładownaie, a nie 4-5h po południu
-Nie robiąc jutro treningu[bo go zrobie dziś] mentalność nie pozwoli mi zacząć szamać już w domu od np. 10 czy 11 godziny
Naprawdę obawiać się aż tak o regenerację muskli [które de facto na VLCD się praktycznie nie regenerują] i robić trening dziś wieczorem, a ucztę jutro? [albo ~10h, albo 5h]
Czy może zrobić trening jutro rano, zacząć ucztę i skończyć po przyjemniej ilości alko? Bo trzeźwy to ja nie wyjdę.
Pomijam w moich żalach inny aspekt tej zmiany terminu.
'There is no secret
Secret is just CONSISTENCY WITH HARD WORK'