Siłka domowa, zwykle 2 kumple i ja. Zawsze jak przychodzi świeżak to robimy mu chrzest.
- Ćwiczymy z nim w najlepsze. Tak w połowie treningu jak koleś się wyluzuje, ktoś znajduje sprężynę (twardą do zginania), trochę się nią bawimy, zginamy, konkursy kto dłużej itp. nagle podpowiadam
ja- TY a zegniesz nią na głowie? (do nowego)
nowy - a to takie trudne?
ja- jak za pierwszym razem to zrobisz to szacun.
on- spoko
Zgina, zgina, cały szczęśliwy, przytrzymuje chwile i patrzy się na nas. Mówimy "dobra, prostuj". Koleś prostuje szybkim ruchem i wrzeszczy "KU*** moje włosy" i biega po siłce jak kot z pęcherzem.
- na sprężynie zostało pełno włosów, koleś miał łysy pasek jakby mu wygolić:D.
2 tyg. później- koleś przychodzi znowu, tym razem z kumplem. My już po rozgrzewce to im też mówimy - "weźcie się rozgrzejta i wbijać" oni "okok". No i nic nie robią.... Nagle kumpel do nich podchodzi i każe jeździć na rowerku itp. pod koniec komenda "a teraz pajacyki". Młodzi skaczą w górę i za******laj* głowami w sufit (siłownia ma 2m wysokości!!). Teraz młodzi omijają naszą grupę na siłce:(
Przed remontem na siłowni było pełno szaf, na nich słoiki( stare ogórki kiszone z... 1980(ich właściciel zmarł hmm.. wtedy 10 lat temu)
Kumlel - suchar na maksa pyta się jak mieć zakwasy. I potem o odżywki. Trening daliśmy mu porządny, a jako odżywki poleciliśmy ogórki kiszone. (wmówiliśmy- są kwaśne to będziesz miał zakwasy po nich). Koleś zrobił trening, zjadł ogórki i poszedł. Następny trening - chwali się nam - "ale zakwasy były". Od tego czasu koleś co siłkę w******la* w siebie po 2,3 słoiki kiszonych ogórków. Po opróżnieniu z wszystkich szaf ze słoików wyjawiliśmy mu prawdę. Zaczął pierd**** co z nas za kumple i wyszedł
Zostawiłem odżywki na siłce. Jeden cichaczem zaczął podbierać... kiedy się zorientowałem (z 20 tabsów zniknęło). Do pudełka z kreatyną włożyłem tabletki na sranie. Następnego dnia - jeden nie przychodzi i informuje- siwy sraki dostał. Nie przyjdzie.Brecha była jak wytłumaczyłem dlaczego jej dostał.
Zeszły rok, upał nieziemski. Ćwiczymy bez koszulek, same spodenki. Okna, drzwi otwarte. Robimy "wjazdy" pod ławkę na dobitkę. Jako, że wcześniej tego nie robiliśmy jest asekuracja ręcznikiem.
- Kumpel opiera ręce na ławce. Drugi stoi za nim i trzyma go ręcznikiem(ręcznik na brzuchu ćwiczącego). No i zaczynamy wjazdy.
Po 3 serii zza okna dobiega dobiega wesoły okrzyk. " Zobacz oni się pierd*lą w dupy". Zaczaiłem dopiero po godzinie - okno jest na asekurującego. Widać jego plecy i że ktoś się przed nim schyla.... no i koledzy mieli kopulujące ruchy...
Naprawdę długo musiałem tłumaczyć ludziom, że gejów nie spraszam.