Szajba może to głowa, może dieta a może jeszcze coś innego
Nie wiem, ale musze znaleźć przyczynę. Od mniej więcej dwóch tygodni
ciągle chce mi się spać. W pracy ledwo się ruszam, zasypiam na stojąco a ta sama robota zajmuje mi więcej czasu i nie jestem w stanie zmusić się, żeby zrobic cokolwiek szybciej
Rano nie mam siły zwlec się z łóżka, a nigdy nie miałam problemu ze wstawaniem na poranne treningi. Biegam wolniej i czuję, że nie ma mocy w nogach.
Barbarian Race Tychy 19.08
Furia 13km
Niestety tym razem umarłam - straciłam wszystkie 3 życia
Z jednej strony aż 3, z drugiej tylko 3
Barbarian to mój ulubiony bieg ze względu na przeszkody. Pierwszy raz był system opaskowy i dowolna ilość prób pokonania przeszkody.
Początek biegu był mega nudny - pod tym względem to najgorszy barbarian, nigdy sie jeszcze tak nie nudziłam na trasie. Przez 11km prawie żadnych przeszkód, odcinek z worem o długości 1km i ok. 1km w rowie z wodą, miejscami bagno i syf, woda raz po kostki, raz do pasa. Biegłam spokojnie gdzieś w środku stawki, żeby zostawić siły na przeszkody.
Przeszkody na tym odcinku nie sprawiały mi żadnych trudności
Pierwszy raz w życiu zrobiłam równoważnie i to za pierwszym razem
Niestety pierwszą przeszkodą, na której straciłam zycie (opaskę
) był... latający
Drążki wysoko nad wodą, rozstaw na 180cm i tak śliskie, że nawet faceci spadali. Przy moim marnym wzroście doskoczenie do pierwszego drążka już było wyczynem. Niestety nie ogarniam tego jeszcze
Po 11km zaczeły pojawiać się trudniejsze przeszkody, ale kumulacja najgorszych była tuż przed metą. Pierwszy raz spotkałam się na tym biegu z takim rozmieszczeniem. Zwykle skupisko przeszkód było podzielone na dwie części, jedna gdzieś w połowie biegu, druga na koniec. Tym razem wszystko na raz. Ogólnie udawała się za pierwszym, ewentualnie za drugim razem. Wiele przeszkód zrobiłam po raz pierwszy w życiu
Niestety z każdą kolejną ręce były coraz bardziej zmęczone i spompowane.
Drugą opaskę zostawiłam na drabinie salomona, nie umiem tego a wszelkie próby kończyły się niepowodzeniem.
Została ostatnia przeszkoda przed meta i ostatnia opaska. Przeszkoda bardzo trudna, złożona z kilku elemntów. Najpierw kołki które przechodziło się za pomocą ringów, później wisząca siatka pod która trzeba było przejść dołem, następnie drabinka i kołkownica. Ta przeszkoda niestety strasznie wysysa siły. Za pierwszym razem doszłam do kołkownicy, zaczełam przechodzic kołki standardowo bokiem i juz wiedziałam, że nie ma szans, spadłam. Za drugim razem zaczełam iśc na wprost, wkładając kołki raz z prawej raz z lewej strony. Byłam pewna, że sie uda, doszłam do połowy i nie wiem co się stało - spadłam zostawiając kawałek skóry na lepkim kołku
Nie wiem czemu łapy puściły. Gdybym czuła że chwyt słabnie to pewnie skakałabym do dzwonka. Zrobiłam dłuższy odpoczynek i jeszcze dwie próby, ale spadałam na początku kołkownicy i wiedziałam, że nie dam rady. Szkoda
Oddałam opaskę przed samą metą, po ponad godzinnej walce z Fatality.
Tylko 3 dziewczyny zaliczyły tą przeszkodę. Drabine salomona zrobiła 1! W sumie 7 ukończyło z opaską, ale żadna nie zrobiła wszystkich przeszkód i nie zachowała wszystkich żyć. Moje dwie drużynowe koleżanki oddały opaski na tych samych przeszkodach co ja
Ogólnie ta ostatnia przeszkoda jest w zasięgu moich możliwości. Pozostałe dwie musze ćwiczyć, problem w tym że nie mam gdzie.
Do ostatniej przeszkody dotarłam z czasem ok. 2h40, na metę wbiegłam ok. 3h40 a za niezaliczone przeszkody dostałam 20 minut karnych, więc ostateczny czas to ponad 4h
Jest to drugi albo trzeci czas wśród dziewczyn bez opaski
Niektóre nie zrobiły nawet 7 czy 10 przeszkód i tym samym miały 40-60 minut kary
Z Fatality mam rachunki do wyrównania. Z Barbarianem też, bo wiem że mogę to ukończyć z opaską
W tym roku został jeszcze jeden bieg z tej serii, ale już nie ligowy. Daleko bo w Zielonej Górze. Nie planowałam startu z różnych względów, ale zawzięłam się i jednak jadę