Już chwile jestem na redukcji, więc będzie motywacja żeby to pociągnąć. Odwieczny problem - jak ucinam kcal to jestem głodna, jak nie ucinam to nic nie leci. Cel to przede wszystkim 2kg w dół, jak waga zejdzie poniżej 60kg to będzie super Niestety u mnie nigdy to nie jest takie proste, bo częste starty w zawodach co chwile krzyżują mi plany redukcyjne. Nie mogę zejść zbyt nisko z kaloriami, bo musi być siła żeby biegać po górach. Na dodatek nie liczę tego co zjadam na trasie i wtedy dieta się trochę rozjeżdza. Ale może uda się w końcu trochę tłuszczu zrzucić.
Aktualne założenia diety to B130/T50/W250 liczone w sposób kulturystyczny czyli białko tylko ze źródeł białkowych (zwierzęce), nie liczę białka z ryżu czy ziemniaków, podobnie jak nie wliczam tłuszczu z płatków owsianych itp. Oczywiście łącznie wychodzi tego więcej - wg fitatu ok. 160/65/280 co daje ok. 2300kcal. W dni kiedy mam dwa treningi albo długie lub intensywne bieganie planuje dorzucić 30-50g węgli. Zapotrzebowanie wyliczone wg wzoru z forum wychodzi 2470 kcal.
Plan jest taki, że jeśli do końca tygodnia nie będzie żadnych zmian, to możliwe, że na jakieś 2 tygodnie podniosę kcal (akurat święta będą po drodze) i spróbuję znowu stopniowo ucinać.
Treningowo u mnie wygląda to tak:
5x bieganie (co 2-3 tygodnie robię luźniejszy tydzień gdzie są tylko 4 treningi biegowe)
2-4x treningi siłowo-przeszkodowe, zwykle 2-3x góra i 1x nogi jeśli nie mam żadnych zawodów. Problem w tym, że zawodów mam dużo i nie ma kiedy trenować
Najbliższy start już za tydzień, bieg górski 32km, a później co dwa tygodnie jakiś bieg. Główny cel w pierwszej części sezonu to UTM45km. Jak zwykle próbuje realizować kilka rzeczy na raz i połączyć redukcję z przygotowaniem do zawodów
Póki co wrzucam dwa filmy, żeby było wiadomo czy to jest do zaliczenia.
1. Plank ze zmiana pozycji:
2. Wyciskanie, 2x5kg i gryf 1,5kg, razem 11,5kg