Co do reszty... znowu mądre rzeczy piszesz. I w tym kierunku się zwrócę, wydaje mi się właściwy. (Tylko jeszcze u mnie w ogóle nie ma mowy o spinaniu się z sylwetką/robieniu formy, bardziej chodziło o redukcję w celach zdrowotnych, metabolicznych, także to chyba trochę inaczej wygląda. I nie wiem, na ile okazałoby się to potrzebne.)
[Jeszcze tak gwoli ścisłości: jak zaczęłam tak “świrować”, to już wiedziałam, że pociągnę to najwyżej tydzień. Na zasadzie spróbowania, żeby jednak nie zaprzestać na samym starcie – ale przy tym nie jestem aż tak nienormalna i masochistyczna, żeby świadomie się męczyć na dłuższą metę.]
justyna: Nie uważam, że psycholog czy psychiatra to wstyd, zupełnie. Ale jakbym miała jeszcze w tym obszarze szukać odpowiedniej osoby, to by to przyniosło więcej szkody niż korzyści A tak serio to nie wydaje mi się to obecnie koniecznością/potrzebą, a też jakieś tam doświadczenia w tym obszarze mam. Życie mnie ukształtuje i wyleczy I jw., to była chwilowa reakcja, naprawdę nie mam aż tak zrytego beretu, jak sądzę.
Co do porządku w głowie to jak najbardziej się zgadzam i… ja po prostu reaguję paniką, jak wpakuję się w coś, co w praktyce okazuje się, że mi nie pasuje (i nie mówię tu w żadnym wypadku o założeniach, bo nie jestem na tyle mocna w te klocki).
W każdym razie na pewno popracuję nad psychiką, bo to jest dla mnie istotne.
justyna28(...)Za jakiś czas zapragniesz dziecka a @ w lesie . Oj, to nie problem - według endo wtedy się po prostu wywoła owulację i ok. XDD (nie mogłam sobie darować :p)
(...)
Potrenowałabym dla przyjemności tak 2-3 razy w tygodniu ale tak żeby się zmęczyć, tym planem co masz . 2-3 razy? Tak z ciekawości, już abstrah**ąc od luzu itp., myślałam, że minimum to 3x w tygodniu, żeby trening był skuteczny, te 2 to jednak za mało.
(Ale też fakt, po tym treningu z drążkiem za pierwszym razem na regenerację potrzeba mi było min. 4 dni.)
(...)
crewliqz tym liczeniem/ nie liczeniem zależy która opcja mniej stresuje - tą wybrać - jeżeli kontrola daje poczucie stabilności wybrać liczenie, jeżeli stresuje to nie liczyć...
crewliq: Racja. Jeszcze nie zdecydowałam, ale dobrze napisane.
I bardzo Ci dziękuję za pomoc i wszystkie ustalenia. Świetne zaangażowanie
Dziewczyny, dzięki wielkie po raz kolejny.
Mam nadzieję, że mimo niecałkowitego stosowania się do zaleceń mogę liczyć na jakieś merytoryczne uwagi
Zatem: miałam wytrzymać z tym rozkładem 6 dni, ale jak wczoraj usiłowałam zasnąć i bolał mnie brzuch, stwierdziłam, że jednak 5. A dzisiaj skłaniam się ku ostatniemu dniowi, tzn. jutro rano się pomierzę i potem 2 opcje:
1)wpisywanie miski, ale nietrzymanie rozkładu albo
2)w ogóle nieliczenie miski.
O tym pierwszym myślę też dlatego, że wtedy posiłki nie musiałaby być “równe”, tylko wbrew pozorom luźniejsze, bo i tak bym to potem podliczała. Nie przekonuje mnie niby nieliczenie, ale takie “liczenie mimochodem”/na oko/jakieś równomierne rozkładanie; już wcześniej chyba kebuli tutaj odpowiadałam, że nieliczenia nie chcę sobie obrzydzić – jak nie liczyć, to nie liczyć.
justyna28(...) Ja bym dała sobie spokój z liczeniem jak pisze Het. Wydaje mi się że łatwiej utrzymać dietę w ryzach nie licząc , kiedy masz na oko równomierny rozkład makro w posiłkach . . Bo trudniej popłynąć a mimo wszystko masz miskę w jakichś ryzach .(...)
Także to do mnie niekoniecznie przemawia.
Hetavell(...)dieta bez liczenia - już masz wprawę potrafiłabyś liczyć na oko Chyba właśnie tego nie rozumiem - co to właściwie znaczy "dieta bez liczenia z liczeniem na oko"?, jeść posiłki ze zdrowych, wartościowych produktów. A to to tak, bo zauważyłam, że tak na dłuższą metę to ja się w sumie odżywiam dosyć monotonnie.
PONIEDZIAŁEK
leki/suple: Euthyrox N25; Jodid 100; Selen + wit. E; MagneUp! x2;
płyny: woda, woda z gotowania cukinii, wywar z siemienia lnianego, pokrzywa x2
Dalsze problemy trawienne (swoją drogą, przypomniało mi się, że kiedyś obli zaleciła mi podobny rozkład, o ile pamiętam coś koło 100/170-190/70-75 i też miałam na nim problemy z brzuchem: i trawienie, i dotłuszczenie).
Jeszcze czułam lekko czwórki.
W domu spróbowałam podciągnąć się na drążku i nie wyszło ani nachwytem, ani podchwytem... (a jakoś wcześniej, tzn. nawet w tym roku, umiałam ), za to po tych próbach zaczęło mnie boleć/ciągnąć pod pachami. Stwierdziłam, że do jutra się lepiej zregeneruję.
Pomiary wstawiam po 4 dniach tego rozkładu, czyli trochę bez sensu, ale kij:
Brzuch na dole gorszy, a żebra chyba bardziej odsłonięte, czyli jak zwykle nie do końca miarodajnie. Aha, waga 63kg vel 61,5kg, czyli bez zmian.
Zmieniony przez - nolose w dniu 2016-09-27 14:18:42