night: Wiem, już teraz wiem. Nauka na przyszłość.
I Twój post z poprzedniej strony - edytowany, więc na początku nie widziałam całości - jest mocno sensowny. Chociaż nie powiem, że łatwy do zastosowania
Spróbuję zwrócić się teraz w tym kierunku, jeśli zdołam. (Bo generalnie jest tak: nie znam się i nie chcę zepsuć...) Ale jak nie teraz, to kiedy, w sumie chyba bez sensu z tym czekać.
eveline: Owszem, ja przesadzam, ale znowu wydaje mi się, że i Ty za mocno hiperbolizujesz.
Racja, nie ma co ciągnąć tematu.
CZWARTEK
leki/suple: Euthyrox N25; Jodid 100; Ovarin x2; Selen + wit. E; MagneUp! x2; Acerola x2 – od wczoraj taki “zestawik”, masakra ile tego
płyny: woda
Dzisiaj praktycznie wpasowałam się w stary rozkład (wczoraj podobnie, tylko trochę węgle przewaliłam, bo włączył mi się odkurzacz na wieczór).
Jestem trochę podziębiona (katar, gardło) i jeszcze mocno zmęczona. Na siłownię pójdę jutro lub pojutrze.
PIĄTEK
leki/suple: Euthyrox N25; Jodid 100; Ovarin x2; Selen + wit. E; MagneUp! x2
płyny: woda, pokrzywa
Nie dojadłam miski – apetyt niby miałam, ale czułam jeszcze jedzenie w żołądku (chyba powinnam pomyśleć o zmianie źródeł ww?). I nie polecam: w środku nocy obudziłam się i nie mogłam zasnąć przed ok. 3 godziny, bo byłam głodna
Pomijając dzisiejsze jedzenie, to 4 posiłki wypadają niezmiennie gorzej pod względem sycenia i trawienia, ale lepiej organizacyjnie; nie lubię się z tym babrać. Chociaż co do trawienia, to w sumie najbardziej mi służy nie do końca “czysta” miska i nietrzymanie makro...
Nadal nie wiem, co z tym zrobić. Albo będą 4 posiłki i podbiję trochę tłuszcze (to zawsze mniejsza senność potem), albo 5 posiłków, ale ze 2 w jakiejś formie przekąskowo-mobilnej. Inną opcją jest nieliczenie, które mnie trochę kusi, bo bez tego było mi żywieniowo, sytościowo i psychicznie lepiej, ale hamuje mnie przed tym to, że wtedy tak jakby "nie będę wiedziała, na czym stoję"
co może mi spowolnić osiągnięcie jakichkolwiek efektów, a chciałabym jednak trochę poprawić jakość ciała, szczególnie teraz, po ewidentnym pogorszeniu.
I jeszcze tak a propos: nie zaczęłam brać tego Glucophage, jakoś zabieram się jak pies do jeża... Pomyślałam, że może najpierw popróbuję różne warianty miskowe i ogarnę to trochę, a potem włączę lek; nie mam pojęcia, czy to ma sens.
Zebrałam się dziś na siłownię. Zrobiłam jakiś samoróbne “wstępne FBW”, z obciążeniem lajtowo:
1. Suwnica (obciążenie w funtach)
150x15/190x12/210x10/x10/?x10
2. MCNPN – niefajny
20x15/25x12/30x10/x10/x10
3. WL – o rany, jak ciężko
20x15/22.5x12/27.5x10/x10/x10
4. Inverted rows
10/8/8
5. Drążek dolny
20x10/25x10/x10
6. Wyciskanie na barki siedząc, 3 stopień
4x15/6x12/8x10/x10/x10
7a. Odwrotne pompki – z serii na serię coraz ciężej
10/10/10
7b. Uginanie młotkowe – ~||~
6x10/x10/x10
8. Łydki na suwnicy
210x12/x10/x12
_____________________________________________________________________________________________
1h
Rozciąganie krótkie.
Ewidentny spadek sił.
Potem to nie wiem. Albo 3-dniowy split, albo FBW (ale tu musiałabym trochę nakombinować, bo nie chcę przysiadów), albo jeszcze odgrzebię jeden mało standardowy FBW, który mam w zanadrzu (od Łukasza Kowalskiego, ale chyba nawet nie zaczęłam robić tych zestawów).
Ogólnie to dzisiaj nadal pojawiało się kręcenie w głowie (które towarzyszy mi gdzieś od soboty). I jeszcze ogromnie mnie suszy non stop (ale nie, to nie żaden kac ;P), nie mogę się napić.
Zmieniony przez - nolose w dniu 2016-08-06 09:52:34