Xzaar77 DT - droga do Paris Marathon i 1/2 Ironman Gdynia 2014

Cykl rekompozycyjny – dzien 17 / 120
High Carb Day ( 4000 kcal )
Trening poranny HIIT, trening popoludniowy CF

Trening poranny HIIT rower spinningowy:

5 minut
10 minut 38/22 interwaly
5 minut


Trening popoludniowy CF 5 rund:

5 zarzutow sztangi 60 kg
5 przysiadow przednich 60 kg
5 push jerk 60 kg

Jedzenie na dzis:



Dodatkowo warzywa poza bilansem, jak zawsze - duzo.

Dzisiejsze poranne HIIT to byla masakra, powietrze jest geste ! Noc najgorsza od roku chyba - o 4 rano bylo w domu 28 stopni, okna pootwierane, posciel rano mokra jak z wanny wyjeta. Wczoraj dalem czadu z plynami, pilem cala noc bo budzilem sie jak nigdy co godzine, a rano waga - na pysk. Odwodnienie na szczescie tylko, ale wspolczuje tym co robia klasyczna mase w takim okresie, toz to zawalu mozna dostac ;)

Zakonczylem przygode z suplami Gaspari - Size On i Super Pump. Dzis juz nowy zestaw - do popijania na treningu by nie pic czystej wody i przedtreningowka:



Aminki sa przepyszne, nie sa tanie ale ekonomiczne, 90 treningow z opakowania. Przedtreningowka podobnie, ale nie jest dla kazdego, sklad jest na ostro lacznie z DMAA - nie bede uzywal na kazdy trening, tylko na wojne z ciezarami.



Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-06-19 08:40:45

ale Ci fajnie, pińcet węgli, ja o 11 mam posiłek a już mnie ssie tak że masakra, czuję się tak lekko otumaniony

Ano jak widzisz, tez czekam na sniadanie do 10 glodny jak pies, wiec znam ten bol :) Wegle upchac nie jest prosto, pewnie za tydzien pozwole sobie jeden dzien na gorsze - zjem jakies lody, kilogram ciasta czy cos w ten desen, ale to na spokojnie, juz mnie nie ciagnie, owoce suszone i truskawki zalatwiaja sprawe i rozprawiaja sie doskonale z ochota na slodycze.

Edycja:

jakos dotrwalem do sniadania, ale bylo ciezko ;) dzis lekko chitowa buleczka rustikana - albowiem mialem koszmarna ochote na kanapke z mozarella, a chlebek zytni nijak sie z nia nie komponuje. I tak bez maselka, ale to juz do przezycia ;)





Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-06-19 10:03:19

Dzis mialem pierwsze podejscie do push & jerk z czyms wiecej, niz golym gryfem, i tak jak sie spodziewalem, cierpialem ogromnie. Zasadniczo, to nawet nie zblizylem sie do jako takiego wykonania, a sztanga robila ze mna co chciala, a nie odwrotnie. Cala energie zmuszony bylem wkladac w to by nie zlamala mnie wpol, wyginalo mnie i skupialem sie na pracy brzuchem i plecami w celu wystabilizowania ciezaru nad glowa - przez co zupelnie nie bylem w stanie skupic sie na wychwycie w cwiercprzysiad, tyle co ledwo ledwo staralem sie zaczynac ruch otwarciem bioder, ale gibalo mna okrutnie i musialem sie ratowac wypuszczaniem kolan w przod. Duzo wody w rzekach uplynie, zanim jako tako opanuje ten ruch.

Grzalem sie dosc mocno dzis do tej walki, a ze znow jest ponad 30 stopni grubo - to w zasadzie po rozgrzewce bylem zrobiony jak po lzejszym treningu. Jedno co pozytywne, dopoki nie bylem zlachany i mialem sam gryf, w miare potrafilem poskladac ruchy, wiec wiem przynajmniej z czym sie to je - pod obciazeniem bylo mi bardzo trudno. Z kazda kolejna seria dochodzilo potworne zmeczenie wiec juz bylem skazany na walke o przezycie.

Niech nikogo nie zmyli to, ze na filmie momentami wyglada to na lekka zabawe - tak nie bylo, ledwo ledwo bylem w stanie utrzymac zelastwo w prawidlowym w miare torze ruchu.

Dodatkowo, moje kolana ewidentnie nie lubia byc obciazane dynamicznie, wiec znow mnie boli lewe po tych podskokach ze sztanga - dlatego tez nie robilem juz pozniej dynamicznie tak jak powinno byc, bo spadlabymi sztanga na glace zwyczajnie.

Duuzo pracy przede mna, i znow nabieram kolejnej porcji szacunku do ciazarowcow, choc i tak jest juz ogromny. Ciezkie maja zycie, piekielne treningi i k****sko trudne technicznie cwiczenia, zazdroszcze im sily, koordynacji i sprawnosci. Nic, trza sie uczyc ;)

Udalo mi sie sklecic calosc w jeden filmik ponizej 10 minut, mozna popatrzec jak nie nalezy cwiczyc ze sztanga ;)





Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-06-19 18:46:11

Musze, poprostu MUSZE Wam polecic przepis z naszego forum, z kuchni SFD, znajdziecie go tutaj:

https://www.sfd.pl/Lekki_omlecik_biszkoptowy-t952167.html#post7

Kolacja obledna, cudowna w smaku, skladniki czyste tak, ze nawet Food Police nie ma sie do czego przyczepic - u mnie 2 jaja, 30 gram platkow, 30 gram odzywki bialkowej, odrobina wody, serek wiejski, truskawki, 4 drazetki slodzika, szczypta soli i szczypta proszku do pieczenia. Wykonanie - 5 minut, smak nieziemski, a wyglada, jak na meskie wykonanie, przyznacie, przyzwoicie, i wola zjedz mnie !





Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-06-19 19:56:07

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-06-19 19:56:50

Dobra, namówiłeś mnie na truskawki. Dzisiaj wrzucę kilo jak dojadę do Rzeszowa

Dobrze chyba jest z tymi jerkami. Ja pamiętam, że starałem się głośno "tupnąć". Wtedy ten wskok pod kettla był sprawniejszy. I generalnie to kettlersi radzą wyrzucać odważnik w górę i jak jeszcze leci siłą rozpędu, to wtedy odpychać się od niego w dół. Powiem, że ciekawie mi się to ćwiczyło. I tak moja technika przy Twojej to... szkoda gadać.
Ruskie radzą żeby położyć sobie przed jerkami odważnik (sztangę) w pozycji rack i wzbijać się dynamicznie na palce, aż odważnik zacznie podskakiwać i odrywać się od ciała. W sumie ze sztangą nie robiłem jeszcze tego ćwiczenia.
A co powiesz na power snatch? Według mnie to następny krok po push jerk i martwym ciągu.

Zmieniony przez - MaGor w dniu 2013-06-19 21:27:09

Wlasnie tego tupniecia psychicznie jakos sie obawialem - bo mi skrzypi znow kolano - szczegolnie przy dynamicznym obciazaniu :( No i caly dynamiczny ruch powoduje, ze sztanga zaczyna zyc wlasnym zyciem, moze to nie jest duzo ale dla mnie te 60 kilogramow nad glowa stanowi juz problem jesli idzie o statyczne zblokowanie - giba mi sie przod tyl i wymusza ciezka prace brzucha i plecow - widac dokladnie na filmie wezyki w pionie ;)

Cykl rekompozycyjny – dzien 18 / 120
High Carb Day ( 3200 kcal )
Dzien wolny

Jedzenie na dzis:



Dodatkowo warzywa poza bilansem - jak zwykle - duzo, ale juz nie planuje ile bo nie ma sensu - szczegolnie w DNT bywam glodny miedzy posilkami - wiec wsuwam a to ogoreczka, a to marchewke - jak krolik jakis. Poki co uszy mi jeszcze od tego nie rosna ;)

Dzis zaliczylem kolejna koszmarna noc - o 2 nad ranem mialem w domu 32 stopnie przy otwartych na osciez wszystkich oknach. Przenosze dzis sypialnie na dol, jest kilka stopni mniej w nocy - dalej od rozpalonego dachu. Woda znow lala sie ze mnie koszmarnie, pilem cala noc bo budze sie w taki upal co godzine. W tych warunkach falowanie wagi jest na poziomie +- 1-2kg na dobe, wiec nie zwracam wielkiej uwagi na to - za to w pasie znow w dol, dramat ze spadajacymi bokserkami trwa - w sobote chcac nie chcac musze zrobic jakies zakupy. Dzis zapowiada sie kolejny dzien upalow, wiec wyjatkowo cieszy mnie dzien wolny od treningow. Wieczorem wybieram sie na basen, bardziej rekreacyjnie niz sportowo - ale zawsze jakis tam ruch bedzie.

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-06-20 08:23:54

ten placek ma składniki takie jak mój pierwszy posiłek - jutro lub w sobotę spróbuję takiego strzelić sobie (prędzej w sobotę bo nie mam czym zmielić płatków)

Na zdjeciu tego tak nie widac, ale wyszedl z tego taki puszysty biszkopt, dosc gruby. Do ciasta dalem tylko jaja, platki i proszek do pieczenia - odzywke wymieszalem z serkiem do srodka - dzieki temu wyszedl slodki i przepyszny. Poniewaz moja odzywka jest mega slodka ( scitec ) to kolejnym razem zrezygnuje ze slodzika, bo pic sie pozniej chce jak diabli ;) W sobote bede robil mufinki, zobacze co wyjdzie, to tez sie podziele, bo monotonia smakow potrafi zniechecic dramatycznie :)