Xzaar77 DT - droga do Paris Marathon i 1/2 Ironman Gdynia 2014

co do jaj, to zmieniłem podejście ostatnio. Kupuje mniejsze co ważą 50g i mogę zjeść więcej. Taki trik

Kuchnia jest ciekawa, to prawda, ale droga niestety. Jedzenie sushi czy innych dan typu owoce morze, wpomniana wolowina czy inne ciekawostki to juz spore pieniadze. Szczerze mowiac to bylem lekko negatywnie zaskoczony tym, no ale co zrobic. Moja dieta to glownie basmati, kura, jajce, losos, twarozek (choc i to nietanie). Rzadziej wolowina (a jak juz to import z Australii), ziemniaki (tez raczej drozsze na dluzsza mete). Cholernie mi brak makreli, wszelkiej kaszy. Tak wiec co innego jesc raz na jakis czas, a co innego czesciej. Przecietny Japonczk zyje na bialym ryzu, smazonych w glebokim tluszczu rybach, makaronach instant, daniach gotowych itd.

Odnosnie Niemiec to pamietam jak poszlismy kiedys na obiad do knajpy, przychodzi zamowienie i tak: kotlet wielkosci talerza i do tego slony precel

A inna historia to taka, ze poszedlem raz po wodke do Aldi. Wzialem ta najtansza, Gorbatschov. Jak podchodzilem do kasy to nie bylo ludzi za mna. Jak doszdelm do kasy - sznur Niemcow za mna. Kasjerka - dowod prosze I tak oto Polaczek z flaszka wodki w Aldim na tle Niemcow wyszedl Dobrze, ze porozumiewalem sie swobodnie to choc na deb.ila zza granicy nie wyszdlem.

A moje jaja z Biedronki L mają ok. 69g.
Będę jadł ich 10 szt. dziennie i nie dbam o to czy kura, które je znosi jada robaki (brr.) i czy ma dużo miejsca do łażenia!

Kiedy ten rekomp? Zaintrygował mnie wpis u kuby!

Tez nie dbam, w sensie nie dbam o kure ;) Idzie o to, ze taka wolnolazaca znosi smaczniejsze ;)

Do niedzieli jade jeszcze na ujemnej, ale juz podbitej wartosci kcal, od poniedzialku wdrazam nowy plan zywienia, zamieszcze go w niedziele. Wyjscie na plus kaloryczny zajmie 2-3 tygodnie pewnie, a pozniej zobaczymy, co bedzie sie dzialo.

xzaar77

Idzie o to, ze taka wolnolazaca znosi smaczniejsze ;)

Któregoś roku na Mazurach była taka akcja, że babina wywiesiła napis "Jajca wiejskie" i sprzedawała turystom jaja z hurtowni. Nie wiem jak radziła sobie z pieczątkami, ale interes szedł dobrze. Ja tam koneserem jajek nie jestem aż takim, żebym widział różnicę. Mnie tak samo smakuje jajko z Biedronki, z Tesco albo od baby z ryneczku. Dodatkowo wiem, że te w marketach mają stempelki z datą przydatności i ktoś (przynajmniej w założeniu) nad tym i innymi kwestiami tzw. przydatności czuwa.

Wyjadlem dzis dwa ostatnie, na sniadanie. Przy okazji kolejnej dostawy zrobie zdjecie porownawcze zawartosci jaja marketowego, i kaszubskiego jaja z kurnika, z cala pewnoscia oryginalnie wiejskiego. Niestety smakow nie jestem w stanie udokumentowac, ale jesli dostrzegasz roznice smakowa miedzy kurakiem wiejskim a marketowym, to taka sama jest w jajach ;)

xzaar77

jesli dostrzegasz roznice smakowa miedzy kurakiem wiejskim a marketowym, to taka sama jest w jajach ;)

Otóż to! Niemal doskonale nie dostrzegam różnicy pomiędzy cycem kurzym ze sklepu i z kurnika Rosół gotowany na drobiu z chowu kurnikowego rozpoznam bez próbowania. Mięso nie.
Mój dziadek miał kury i dbał o nie jak o rodzinę. Między innymi karmił je kukurydzą. Pamiętam, że w porównaniu ze sklepowymi jajkami żółtka były ciemno pomarańczowe.
Miał też nutrie. Sporo osób nawet nie wie co to za zwierzaki. Ile bym dał za kawałek kiełbasy z nutrii A jeszcze takiej zjedzonej z dziadkiem...

A mnie taki cudak kiedys ugryzl, o matko, co to ma za zebiska. To bylo za dzieciaka, pamietam do dzis te wielkie pomaranczowe siekacze, dobrze ze mi palca nie upitolil :) Wiesz jak to malolat, wszedzie paluchy wetknie. Pamietam ze to fajne w howie zwierzaki, jedza wszystko jak lisy. Ale jakie bylo ich przeznaczenie nie mam pojecia, i chyba ich nie jadlem. Nie to ze bym nie zjadl, nie takie rzeczy probowalem jezdzac tu i tam ;)

Ich przeznaczenie było jedno: śmierć w okresie świąt i uzupełnienie braków mięsa na stole. Jak był dobry rok (udało się kupić świnię w kawałkach) to ich mięso mieszało się z wieprzowiną. Miały bardzo czerwone mięso, coś jakby wołowina, i bardzo suche (podobno). Kiełbasa wychodziła a'la kabanosy. Pyszna.

Po treningu. Ciezko dzis, a to za sprawa biegania. Tak sie dzis pozytywnie nastawilem do treningu, i tak mi shot dopalil, ze znow jak na wojne szedlem. W wyniku tego robilem minimalne przerwy miedzy seriami, co zemscilo sie na mnie oczywiscie :) Po kolei:

1. superserie wyciskanie stojac i podciaganie na drazku. Wyciskanie 5x 40, 60, 70 i 77,5kg. Dolozylem 2,5kg i za tydzien znow doloze, dam rade. Z kolei podciaganie 5x CC, CC+10, CC+15, CC+22,5kg. Tez dolozylem 2,5kg, i za tydzien znow tyle doloze. Czuje ze dam rade. Filmik:





2. superserie wyciskanie lezac i wioslowanie sztanga. Tu dane dupy, dwa razy. Po pierwsze, za szybko chcialem leciec, po drugie, za szybko wszedlem na spory ciezar, i w efekcie w ostatniej serii zabraklo mocy, dodatkowo popelnilem blad w drugim powtorzeniu, za bardzo puscilem sztange w strone brzucha, ciezko bylo ja podniesc i kosztowalo to wiele sily, finalnie zabraklo jej na ostatnie powtorzenie, ale zrobilem z pomoca. Chlopak troszke panikowal i chcial pomagac wczesniej, musialem mu przerywac werbalnie o to tez kosztowalo strate koncentracji i oddechu. Wyciskanie 5x 60, 100 ( tu ten blad, bylo isc najpierw w 80 ), 110 i 120kg, wioslowanie 10x 60, 80, 90, 97,5kg. W obu dolozylem po 2,5, ale wyciskanie trudno nazwac udanym. Nie wiem co zrobic za tydzien, walczyc ze 120 czy zejsc z 5kg i od nowa wchodzic na ciezar co tydzien. Pawel cos mi doradzi jak przeczyta. Filmik:





3. Superserie nogi do drazka w zwisie 3x10 i wyprosty na lawie rzymskiej 3x15 CC+30kg. Niestety nagrala sie tylko pierwsza seria nog do drazka, pamiec na karcie wyszla a ja oczywiscie twardo dalej nagrywalem. W sumie zadna strata bo to cwiczenie bez historii, choc w ostatniej juz ledwo wisialem - znow chwyt ledwo ledwo wytrzymal. Przed ostatnim powtorzeniem nawet musialem poprawic, bo wisialem juz na koniuszkach palcow, ale zrobilem to jak malpka, taki podskok na drazku bez dotykania ziemi. Filmik z nagranej serii:





Tak sie zjechalem, ze finalnie cale 40 minut truchtalem na kolce, takiej makabry jeszcze nie przezylem. Poddalbym sie ale ludzie grali w pile na stadionie, panowie dobrze po 50 chyba i wstyd mi bylo strasznie, wiec zeby zacisniete i przed siebie ;) Znow zabraklo dyscypliny z czasami odpoczynkow i z piciem miedzy seriami. Stary a glupi ;)

Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-05-27 20:19:36