Dość fajny dzień, słońce wyszło, tak cżłowiek od razu lepiej się poczuł, z większą ilością energii i chęci.
Przysiady ze sztangą na barkach - zastosowałem podkładki pod pięty by jeszcze mocniej nabodźcować te czwórki, wyniki jak na ostatni tydzień masy dość zadowalające: na 180kg 13 ruchów, regres na 140kg 23 ruchy, nogi bardzo mocno obolałe, zmęczone. Przysiady robią swoją robotę w tej kwestii.
Wykroki chodzone - bardzo skromnie na 18kg i regres na 12kg, już ciężko, wstawanie przez łzy, ale nogi wdzięcznie za to dziękują.
Sissy squat - świetne ćwiczenie, nogi jeszcze mocniej napuchły, bardzo dobre czucie każdej głowy czwórki, delikatne skurcze na medialisach.
Wyprosty - małe obciążenie, wolny negatyw, szczytowe napięcie, świetnie czułem pracę mięśni, dropem to zrobiłem + 1 seria wyprostów, gdzie wałek spoczywa na zewnętrznej części stopy by wejść niżej na czwórkę, czyli bezpośredni już atak na same głowy obszerne przyśrodkowe, również szczytowe napięcie, ciężar w tym ćwiczeniu uważam, że gra pięcorzędną rolę, bardziej liczy się dopięcie czwórkami, zwłaszcza po ciężkich siadach, bardzo fajny jest efekt tej separacji, nawet będąc na masie.
Uginanie podudzi leżąc - progresją stopy szeroko skierowane na zewnątrz by pobudzić zewnętrzne części dwugłowego, regresja: stopy wąsko przy sobie by wchodzić już na wewnętrzne części, czyli półbłoniaste i półścięgniste. Efekt optyczny tych dwójek świetny.
Martwy na sztywnych hantlami - nogi całkowicie zablokowane w kolanach, pełne rozciągnięcie aż do samej podłogi, oczywiście przy tym odcinek piersiowy kręgosłupy jest płaski, lekko puszczony, ale to mniej ważne. Ważne by odcinek lędźwiowy nie był puszczony, gdyż taka fleksja spowoduje już wejście na brzuch a całe ćwiczenie straci sens. No, ciężary nie były jakieś wyszukane na hantlach 24kg i na 18-tkach regres, ale te dwójki bardzo mocno paliły. Kluczowym tu jest dopięcie z pośladków, czyli w tej końcowej fazie ruchu musimy wysunąć lekko biodro w przód.
Przywodziciele siedząc - no to już kosmetyka, wolny negatyw, dopięcie z przywodziciela w końcowej fazie ruchu.
W międzyczasie jak kolega robił odwodziciele to zrobiłem 8 serii po 15 ruchów wspięć na palce stojąc, przerwy 20 sekundowe. Łydki bardzo mocno paliły.
Tyle z dobrych wiadomości,
Zła wiadomość na dziś jest taka, że pożegnałem swoją samicę boa dusiciela, swoje już ważyła, swoje też już jadła...poroniła i zdechła. Szkoda, co prawda to nie pies czy kot, że zamacha ogonkiem, ale człowiek jednak przywiązuje się do gada, zwłaszcza, że się ją chowało od małego tj. w dłoni mi się mieściła. Pod koniec swego żywota ważyła 12kg. Musi być i tak.