Szacuny
4064
Napisanych postów
45434
Wiek
3 lata
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
347427
Misiek
Zajrzyj na strengh-oldschool.Naszykuj sobie kurczaka z warzywkami i łyknij całą galerię
„I would like to be the first man in the gym business to throw out my scale. If you don't like what you see in the mirror, what difference does it make what the scale says?„
Szacuny
6520
Napisanych postów
36028
Wiek
45 lat
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
679732
Stan jaki jest jeśli idzie o trening wynika moim zdaniem z zawłaszczenia sobie monopolu na wiedzę przez imperium Weidera. Czasy Scotta to okres kiedy kulturystyka zdobywała dopiero popularność. Ludzie więc więcej eksperymentowali. Weider usystematyzował zasady treningu w najprostszą i najmniej ryzykowną formę i zrobił z tego maszynkę do robienia pieniędzy podając ludziom na tacy gotowca nie zwracającego zbytniej uwagi na indywidualizm. Ludzie lubią jasne zasady oraz prostotę. Mało osób słucha też swojego ciała. Wiele osób boi się eksperymentować - co widać choćby w dzile trening dla zaawansowanych - ciągłe pytania czy dobrze, a zero tematów: słuchajcie, spróbowałem ćwiczyć tak a tak i działa lub nie działa.
Szacuny
4064
Napisanych postów
45434
Wiek
3 lata
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
347427
No coś w tym jest.
Doping też ma niebagatelne znaczenie.
Mam nadzieję że Antoś się nie pogniewa że wkleję tutaj część jednego artykułu.Od razu napiszę,że nie wiem ile w tym jest prawdy:
We wczesnych latach 60, na piętrze Vince Gym w Północnym Hollywoodzie miało miejsce spotkanie. Obecni byli : Larry Scott, Don Howorth, Bill McArdle, Gene Mozee i inni czołowy kulturysta, który od czasu do czasu tam trenował. Spotkanie miało na celu podjęcie decyzji, czy zwiększenie ilość Dianabolu ( to taka amerykańska wersja metanabolu) z 5 mg dziennie ( jedna tabletka) do 10 będzie bezpiecznie. Sterydy w tamtych czasach były czymś tak nowym, że nikt nie wiedział, jakie są właściwe dawki dla kulturystów, gdyż zostały one opracowane do leczenia chorób, a nie dla zdrowych kulturystów. Po dyskusji podjęto w końcu postanowienie, że niektórzy z obecnych podejmą ryzyko brania 10 mg i to była dawka, która brał Larry Scott wtedy, gdy wygrywał Mr.Olimpia w 1965 roku. I mam tu na myśli całkowitą ilość wszystkich anabolików , jakie brał – 10 miligramów Dianabolu dziennie. Nikt nie miał wtedy zielonego pojęcia o łączeniu w zestawy. Wiem, że Larry nie będzie miał mi za złe opowiedzenie tej historyjki, gdyż sam o niej pisze w swoich książkach i opowiada na seminariach.
„I would like to be the first man in the gym business to throw out my scale. If you don't like what you see in the mirror, what difference does it make what the scale says?„
Doświadczenia wszystkich kulturystów są podobne
Ludzie się na nich gapią, wytykają palcami
Są jak wybryki natury ale nie mają cyrkowego namiotu aby się w nim skryć.
Szacuny
83
Napisanych postów
874
Wiek
36 lat
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
104134
Też pozwolę sobie zacytować fragment wywiadu o dopingu z Robby Robinsonem:
TM: Wspominałeś wcześniej o stosowaniu sterydów. Czy w tamtych czasach, profesjonalni zawodnicy odnosili spektakularne sukcesy bez używania anabolików?
RR: To bardzo dobre pytanie. Patrząc wstecz, myślę że nie. Wszyscy w zasadzie używali tych samych anabolików. Przyjmowali dożylnie Dece i B12 co dwa tygodnie. To był normalny sposób robienia formy. Wszyscy używali tych sterydów ponieważ nie mieli dostępu do innych. Kiedy zacząłem trenować z Arnoldem, nawet nie wiedziałem co to są sterydy. Nikt nigdy mi nie wspominał o nich. Pamiętam jak około 2 tygodnie przed Mr. World, starszy facet podszedł do mnie i powiedział "No Robby, co bierzesz?” Odpowiedziałem, że nic. Ten nie dając za wygraną powiedział żebym wrócił na siłownie po popołudniu to coś mi da. Z ciekawości posłuchałem gościa i wróciłem popołudniu na siłownię. Facet zaproponował mi 100 miligramów Durabolin-50 i Primobolan Depot. To wszystko co pamiętam. Postanowiłem wsiąść jeden strzał Durabolinu-50. Gość stwierdził, że dzięki temu wygram zawody. No i miał racę - wygrałem.
TM: A odczułeś dużą zmianę?
RR: Czułem ogromne zmiany i wyglądałem jak z innej planety. Kiedy widzę zdjęcia z tych zawodów nie mogę uwierzyć, że można tak wyglądać, po dwóch tygodniach na jednym strzale.
TM: No ale nie można przypisywać wszystkich sukcesów anabolikom.
RR: Anaboliki po prostu pomogą Ci być w lepszej formie. Główną rolę odgrywa genetyka i praca na treningu. Sterydy to nie złote pigułki pomagające osiągnąć piękną sylwetkę od tak. Myślę, że mniej znaczy lepiej, a ciężka praca jest kluczem do wszystkiego. Jeśli ciężko pracujemy, możemy spełnić każde marzenie.
Z kolei w innym wywiadzie mówi, że sterydy nie zrobią z niczego coś. Oni już mieli genialne sylwetki, ale doping pozwolił im wejść jeszcze wyżej. Wspomina też, że po wołowinie byli bardziej spompowani i nie wiedzieli dlaczego
Teraz... teraz wasze wargi praktycznie się już stykają...
A potem po prostu jej mówisz, jak bardzo jej nienawidzisz.
Szacuny
178
Napisanych postów
2112
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
82535
ronie220
Hyper Growth-świetny film.Prawdziwy old school-a old school to przede wszystkim estetyka.Warto tutaj wspomnieć że ćwiczenia z filmu nie są wymysłami Larrego,a jego trenera-Vince'a Girondy.Ćwiczenia-w których nazwie zawarte jest nazwisko Larr'ego-również nie są jego dziełami.De facto są wymyślone pod niego-pod jego proporcje,priorytety.....etc.
To świadczy tylko o tym że Vince był prawdziwym rzeźbiarzem i plastykiem.Imho sama kulturystyka pod względem wiedzy nie poszła od tamtej pory zbytnio do przodu.Oczywiście są nowe możliwości,do których można zaliczyć m.in badania naukowe,ale one tylko potwierdzają to o czym praktycy mówili od kilkudziesięciu lat
Antoś-pamiętasz jak ci kiedyś pisałem że Arnold wcale nie miał słabych barków czy nóg? Że mieli specyficzne kształty piersiowych?
Wtedy powiedziałeś że po prostu miał mało masy.Wystarczy popatrzeć na innych zawodników i od razu dochodzisz do wniosku że te sylwetki nie są dziełem przypadku.Smukłe aczkolwiek dobrze zbudowane uda,barki nie przytłaczające okrągłych i rozłożystych klatek piersiowych-no właśnie:OKRĄGŁYCH które budowały dipsy i gilotyny.Kuliste bicepsy które budowały wszelkie uginania na modlitewnikach....etc.
To jest naprawdę ciekawe zagadnienie.
Dokladnie ronie widze ze o oldschoolu troche wiesz. Neck press swietne cwiczenie robie kilka tygodni I czuc klate rewelacyjniel nie da się porównać do innych wyciskan niby wygląda śmiesznie ale wchodzi jak nic innego. Swoją droga lawke scotta patrz modlitewnik tez wymyślił gironda tylko w jego wersji ćwiczylo się przy nim na stojąca a. co do nauki w bb to niewiele poszło fakt jedynie co to omówiono naukowo to co było mówione w golden era kulturystyki nic nowego nie ma tylko pakuje się to do reklam że niby złoty nowy środek a tak naprawdę wykopane z epoki dinozaurów. Jutro antek wzoce ci tu kilka ciekawych informacji jeszcze obrazkowych z innych oldschoolowych ćwiczeń.
Szacuny
537
Napisanych postów
15855
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
256574
z chęcią. Bardzo ciekawa dyskusja się rozwinęła, powiem w ten sposób: słabiaki będą zrzucać winę na genetykę albo zaniżone stężenie to nic, że nie wypróbowali wielu dróg tylko idą na ślepo jedną, to nic, że nie słuchają ciała...pogląd "bez 500mg teścia nie podchodź do cyklu" powinien odejść do lamusa, ale nie odejdzie...bo ludzie tyle wiedzą co im kolega z siłowni powie albo tyle co dostaną poradę na pierwszym lepszym forum przez jakiegoś anonima. Taka jest prawda. Nikt już nie rozmawia :"a jak inaczej mógłbym poruszyć mięśnie" tylko "o ile podwyższyć dawkę" później rosną tacy parakulturyści co to są już po nastu cyklach, 110cm w pasie, zalany wygląd, oczywiście przy śmiesznej sile najczęściej. Przecież Scott czy Arnold czy inni byli bardzo silni i nie wolno tego zaniedbywać.