Dzien dobry :)
Tak jak przypuszczalem, nie bylem w stanie wczoraj zdac relacji z dnia. Po wcisnieciu w siebie duuzego posilku i polgodzinnym lezeniu w wannie w goracej wodzie ledwo zaczolgalem sie do lozka, kiedy zasnalem, nawet nie wiem.
Dzien wczorajszy jak wspominalem wczesniej spedzilem na nartach, jednak z szumnych zapowiedziach zabawy do nocnych godzin nic nie wyszlo. Po 6,5 godzinach smigania z jedna polgodzinna przerwa na cieply posilek mialem tak dramatycznie dosc, ze nie bylo mowy o jezdzie przy oswietleniu. Kolejki nie byly duze, wiec czas efektywnej jazdy w stosunku do jazdy wyciagami i staniu w kolejkach oceniam na pol na pol. Dla moich skatowanych dzien wczesniej nog ( dzieki Pawel :) ) to bylo az za wiele. Dolozylem tez sobie atrakcji w postaci dobrych 100 metrow marszu pod niemal pionowa sciane w butach narciarskich ( gleba na czarnej trasie, narta zostala, a ja na dupie zjechalem w dol, po narte trzeba bylo wracac ), dwoch z pewnoscia ekektownych wnoszac z radosci innych narciarzy uslizgow na lodzie polaczonych z rownie efektownymi glebami (po jednej na kazdy bok - oba biodra obite) - to efekt kumulacji niedoostrzonych krawedzi i zbyt malych umiejetnosci. Zmarzlem tez jak bezdomny pies - to u mnie problem odwieczny. Odziez technologiczna doskonale sie sprawdza gdy jestem w ruchu, natomiast gdy jade wyciagiem natychmiast marzne. Gdybym ubral sie w niezawodny puch, na wyciagu nie marzlbym, za to przy zjazdach bylbym natychmiast mokry jak przyslowiowa wloszka. Cos za cos :)
Na koniec byla jeszcze mordega - auto zostawilem tak, ze do startowej stacji zjechalem na nartach lagodnym trawersem okolo 500 metrow. Nie musze Wam tlumaczyc jaka przyjemnoscia byl spacer w drodze powrotnej do auta - przemarzniety, obity, na trzesacych sie nogach w buciorach narciarskich. Nie ma to jak logistyka ;)
Jedzenie wczoraj kulalo, na pierwszy, laczony posilek polecialy batony proteinowe i dwa
zele weglowodanowe, do tego klasyka gatunku - niemiecka kielbasa z frytkami i ketchupem, plus herbata (bez cukru). Nie bylem w sumie glodny, ale musialem poprostu cos cieplego przyjac, stad ten wyrafinowany posilek. Kto widzial kiedykolwiek to danie w Niemczech, ten mi teraz serdecznie wspolczuje :)
Drugi posilek wypadl po wczolganiu sie do domu, byl dlugi i strasznie przyjemny, jadlem na raty przed i po kapieli:
Dzis z kolei jedzenie bedzie wymuszone zasobami lodowki, w piatek nie zrobilem zakupow, wczoraj wieczorem nie mialem sily zatrzymac sie w sklepie, a dzis wszystkie sklepy sa zamkniete:
Plan na dzis - blogie lenistwo, poza spacerami z psami nie ruszam sie nigdzie. Ksiazka, wanna, lozko i posilki, to jedyne moje plany na dzis, zwlaszcza ze dostalem od Pawla rozpiske na kolejny tydzien, i nie zgadnie co miedzy innymi mam jutro w planie treningowym:
Przysiady :)
Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-01-27 09:30:23
Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-01-27 09:31:53
Zmieniony przez - xzaar77 w dniu 2013-01-27 09:33:23