Trenuje odkąd w wieku 15 lat rodzice kupili mi ławkę z regulacją kąta nachylenia , drążek zamontowany był w domu odkąd pamiętam . Moim źródłem mentorskim był Dragon Ball ze swoją ideologią „trenuj 24h a będziesz miszczem” w połączeniu z trendem medialnym pokazującym wszem i wobec , wystylizowanych pajaców w TV mówiących że im bardziej drążysz temat , tym jesteś w tym lepszy , potwierdzanym przez dorosłych , nauczycieli i inny chłam który niesprawdzoną na sobie teorie wynosił ponad swoją gównianą , nic nie wartą rzeczywistość .
W szkole półtorametrowy nauczyciel WF z lekką nadwagą , stwierdził że dużych ciężarów NIET bo nie urosnę , więc brałem gówniane obciążenie w domu , kalecząc wszelką możliwą technikę i machając tym kilkadziesiąt razy , kilka razy dziennie , aż po roku rozpieprzyłem sobie barki . Oczywiście Ćwiczona była tylko klatka + biceps , czasem plecy . Klatka ze względów ego , ponieważ musiałem przebić kumpli z klasy w wyciskaniu , co w połączeniu z ćwiczeniem małymi ciężarami raczej powinno zakrzątnąć mój młody mózg że coś jest nie tak . Biceps ze względu na dziewuchy ( na marginesie : to były czasy , kiedy ogoloną brochę mogliśmy zobaczyć tylko na pornosie kupionym na stadionie narodowym )
Przez liceum przegibałem się z kłującym bólem barków . Trochę przytyłem . Po ogólniaku przywiozłem ławkę z garażu i zaczęło się od nowa . Zacząłem od geinerów , FBW , potem Split , kreatyna , zero aerobów , zero treningu nóg . Zero barków (dobre Full body co ? ) Trening zmieniany co 3 tygodnie , spuchłem jak zdechła świnia leżąca tydzień na 30 stopniowym upale .
Przypadkiem trafiłem na „Trening siłowy bez sprzętu „ Olivera Lafay’a tzw Proteo system . Tym razem ćwiczyłem całe ciało wedle systemu , bóle barków (szczególnie poranne – nie mogłem podnieść ręki ) przestały mi dokuczać po kilku , kilkunastu treningach ( ? ) . Ponieważ ćwiczenia nóg wypompowywały mnie do zera , omijałem je jak mogłem . Nie wspomniałem jeszcze nic o diecie , bo nigdy jej nie było … . Coś tam zacząłem „wyglądać” , ale dupy nie urywało , a w zasadzie to niczego nie urywało . Dobrze się z tym czułem i tyle . Ćwiczyłem miesiąc , dwa , trzy , i robiłem kilka miesięcy przerwy , później znowu brałem się za siebie , takie chodzenie w tą i z powrotem .
W maju 2011 roku po obejrzeniu zdjęć z ostatnich kilku lat stwierdziłem że czas najwyższy przestać się pieprzyć sam ze sobą , bo stoję w miejscu . Zacząłem trenować w pracy na magazynie , wieszałem pasy i się podciągałem , robiłem dużo pompek , podnosiłem wiadra z tynkiem . Do i z pracy jeździłem na rowerze , albo biegałem . Wpieprzałem tone warzyw , zrezygnowałem ze słodkich napojów , ruskie pierogi zastąpiłem jajkami albo mięsem . Zrezygnowałem z bułek , potem zmniejszyłem nawet ilość chleba razowego . Lubię duże ilości oliwy z oliwek , wodę źródlaną zamieniłem na wysokomineralizowaną . Jem dużo orzechów .
Dietą celuje w dietę paleolityczną .
Między 12 czerwca , a 1 października ćwiczyłem jednym z opisanych na sfd treningów FBW . O dziwo spodobało mi się trenowanie nóg , które teraz są moim priorytetem .
1 października „zrobiłem” pierwszy WOD crossfit , który mnie zabił . Przez następny miesiąc wszystko co mogłem nazwać treningiem crossfit ( skalowane Wody z youtube , sam też coś próbowałem mieszać , dużo czytałem , dużo próbowałem na sobie ) zabijało mnie również wykwintnie .
Polubiłem to , Crossfit mnie pochłonął , nie mogłem doczekać się końca zakwasów ( mam je po każdym treningu od października ) , powrotu siły i następnego treningu . Większość czasu , robiłem jednak skomponowane przez siebie wody w celu zwiększenia masy i siły pod kątem ćwiczeń siłowych w crossfit . Walczyłem też ze swoją „super” kondycją .
Jakiś czas temu , przeczytałem w tym dziale radę jednego ze sztukmistrzów , że bez zbudowania podstawy w formie masy , nie będzie siły = nie ma podstawy pod crossfit .
Ważę 77 kg
Wzrost 177 cm
Cel 85 kg przy niskim BF .
Aktualnie nadal jestem otłuszczony , nie potrafię zbudować masy , moja dieta mimo że jest o niebo lepsza niż pół roku temu nadal według mnie nie daje efektów . Co prawda zrzuciłem trochę tłuszczu , podnosząc wagę z 74 w październiku na 77 kg ale to nie jest jeszcze to .
1. Chcę zwiększyć masę mięśni , nie tucząc się jak prosie .
2. Po to , żeby móc wyciskać czy podnosić dużo większe ciężary .
3. Chcę przy tym móc przebiec więcej niż 3 km ciągiem , bez odruchu wymiotnego .
4. Jednocześnie dążąc do jak najlepszej techniki ( wiem jak coś spieprzę , bolą mnie kolana , barki , łokcie , staram się poprawić technikę jak tylko mogę )
5. Poprawić posturę , na zdjęciu żona zaskoczyła mnie zanim zacząłem pozować i to jest moja postura na co dzień , przygarbiony , wystające łopatki . Na ile mogę świadomie prostuje plecy , codziennie się rozciągam .
Drugie zdjęcie , pozowane , nie wiem czy takie ma być ale bez jakiegoś wielkiego napinania się .
Tak wyglądam , nie odpowiada mi to , mam ambicję to zmienić .
Przymierzałem się do tego dziennika 3 miesiące , w końcu ego schowałem do kieszeni i przyznaje , jestem SŁABY .
Swoje maksy wrzucę jak je sprawdzę .
Muszę dokupić sobie trochę obciążenia , albo podskoczyć gdzieś na siłke.
Posiadam wyżej wymienioną słynną już ławkę ,
sztangę (7kg)
obciążenie 4x 10kg , 4x 5kg , 4x 2kg .
Kettlebell 24 kg
Dwie sztangielki ,
Skakankę ,
Drążek rozporowy ,
Dwa bułgarskie worki , samoróbki z dętek 10 i 15 kg (leżą jak na razie i się kurzą)
Mój trening będzie polegał na FBW – Głównie ćwiczenia wielostawowe .
Przysiady ze sztangą przód/tył
Podciąganie na drążku z obciążeniem podchwyt , nachwyt
Wiosłowanie
Wyciskanie na ławce prostej
Shoulder Press , push Press , push jerk
Martwy ciąg
Knees to elbows
Power clean
Na dodatek ale nie koniecznie - uginanie przedramion ze sztangą podchwytem i wyciskanie francuskie
Oraz na aerobach – głównie bieganie i skakanka .
Szczegóły wkrótce …