DT / shrimp2 / rok2 / podsumowanie s. 157

ziuta tak, Moellera cytrynowy, polecałam aptekę w targowisku (cena już wyższa, ale link działa, to możesz spojrzeć na butelkę): https://www.sfd.pl/A_na_targowisku_jedna_Lejdi_do_drugiej_Lejdi_gada..._%_-t819911-s13.html#post6 

Oo dzięki

Dzień 85 - miska krewetki, trening wytrzymałościowy

Miska nieliczona, bo miałam gości, ale szacuję, że wyszło pi razy drzwi:
1770kcal
B140
T100
W75

W tym całkiem podpadający cukier w surówce w knajpie i mniej podpadające: ricotta, mleko w latte i banan.
Na plus: łosoś



Trochę sobie poobijałam obojczyki. Nieporęcznie mi już przy 22kg z plastikowym reebokiem, a sztangi do bica mają gryfy w ząbek czesane - normalnie jak brzeszczot i mi się te ząbki poodbijały. Muszę spróbować jak będzie z krótkim gryfem i normalnymi talerzami, albo pomyśleć o jakimś owijaniu tej do bica, bo trochę głupio wyglądam z poobijanym dekoltem

Do tego coś koło 1,5 godz. roweru w terenie.


Dzień 86 - miska krewetki, prawdopodobnie wieczorem jakaś skakanka



Zmieniony przez - shrimp2 w dniu 2012-05-03 15:35:29

I trening



Między pierwszą i drugą minutą bolało mnie w okolicy serca, o tu:



potem sobie przeszło. A potem znów całą ostatnią minutę :/
Znośnie, z tym, że nie halo by było jakbym się miała na serducho przekręcić, zwłaszcza o ironio teraz jak w końcu chudnąc o to serce zadbałam Następnym razem, o ile nie zapomnę, zrobię większe przerwy między pierwszymi i ostatnimi minutami, może te piątki to dla serducha za krótki odpoczynek?
Tak poza tym to fajnie mi się skakało. Pierwszą minutę czułam uda (dawno nie skakałam, to pewnie zapomniały o co chodzi ) a potem już fajnie. I mniej się kułam niż poprzednio. Głównie na pierwszym skoku w danej minucie, póki nie wyczaiłam rozstawu rąk i wysokości skoku, żeby się zmieścić w skakance, a potem już na ogół płynnie. Lubię skakankę

Zmieniony przez - shrimp2 w dniu 2012-05-03 21:38:38

serce nie boli w tym miejscu jak boli wbrew pozorom to skurcze miesni zapewne

No tak sobie myślę, że jakby miał je szlag trafić, to bym w trzeciej minucie padła jak długa, a nie się rozkręciła, ale młoda mi naopowiadała, że niedawno w krótkim czasie koleżanka z pracy (31 lat) na zawał zeszła była i tak samo jakiś młody kumpel, więc może idzie serią po pięknych trzydziestoletnich Także nie wiem czy się laszczyć, czy zapuścić raczej

phii kreweta a co sie przejmowac jak umierac to przynajmniej z przytupem nie no zarty chociaz.. w kazdym razie zastanawianie sie ze ktos cos nie ma sensu... ludzie umierają w rożnym wieku co nie ma z nami nic wspolnego

Krewetko normalnie jesteś miszcz z tą skakanką - ja ostatnio mało zawału nie dostałam, a robiłam 30sto sekundowe skoki i dużo dłuższe przerwy pomiędzy ale spodobało mi się, w sobotę znowu poskaczę

aineko myślę, że u mnie procentuje ten rok z wytrzymką by obliques
A jak ostatnio włażę po schodach to już nie muszę przystanku na siódmym robić

tak, to na pewno pomaga, ja teraz przy treningach konkursowych z wytrzymkami mam lepszą wydolność niż parę miesięcy temu, kiedy zasapywałam się wchodząc na drugie piętro