W piątek się ostatecznie nieco nayebalem,trochę whisky i potem bimbru oraz wiśniowy - made by Kolega który Nas odwiedził. Dobre mu to wyszło, sb czułem się nawet spoko ale słabo spałem i tak cały dzien z dupy, a jeszcze na nockę szedlem. Jako że w piątek nie dojadlem zbytnio w drugiej części dnia to wszedł w sobotę burger z frytkami zanim do pracy pojechałem.
W niedzielę po odespaniu patrzę przez okno ale raz coś świeciło by zaraz deszczem lało. Pomyślałem, najwyżej zmokne nieco więc cyk pod garaż i poszedł pull
- ściąganie szeroko + narciarz z gumami 4x20-15+4x15-12
- wiosło hantlą jednoracz 4x12 (42-46kg,wiecej mi nie wejdzie z tych krążków co mam)
- wiosło pendlaya 60,70,80,85 x8
- mcnpn 60x12,12 4010
- face pull + odwodzenie jednorącz 3x15+3x15
- uginania stojąc ze sztangą 30x15, 40x15,13
- młotki 12x 15, 20x12,11
- Allachy z gumą 3x max
- spiecia do siadu 2x30
Bardzo fajny trening, tylko dzisiaj coś mnie w lędźwiach naparza. Przy pendlayach może coś nie przytrzymalem, nie wiem. Dzisiaj w planie push z klatką , chyba skocze na ZK. Jakoś z tymi plecami dam radę, gorzej z girami bo są następne w kolejce do trenowania. Jutro dniówka i dnt.
Fizjo który mi pomogl z barkiem kiedyś od 11 już czynny w Opolu także udam się z drugim barkiem oraz ten dwugłowy wybadamy w następnej kolejności. Czas tylko muszę wygospodarować, a z Małą w domu to tak czasem ciezko