Moja córka jeszcze nie lata:) ale umyśliła sobie że w ostatni dzień w przedszkolu na zakończenie przejdzie po rurkach w zwisie na placu zabaw. Zawsze chciała ale się bała. Ostatni dzień w przedszkolu to była ostatnia szansa. Przeszła. Ale skończyło się tak. Niestety technikę odziedziczyła po mnie
...
Napisał(a)
Fajnie to latanie wygląda :) Trza spróbować. Zacznę jak kabo od jakiegoś kameralnego placu zabaw. Mam raczej słabe łapy wiec może być słabo. Motoryka i koordynacja tez leży- ale przynajmniej będzie zabawnie.
Moja córka jeszcze nie lata:) ale umyśliła sobie że w ostatni dzień w przedszkolu na zakończenie przejdzie po rurkach w zwisie na placu zabaw. Zawsze chciała ale się bała. Ostatni dzień w przedszkolu to była ostatnia szansa. Przeszła. Ale skończyło się tak. Niestety technikę odziedziczyła po mnie
Moja córka jeszcze nie lata:) ale umyśliła sobie że w ostatni dzień w przedszkolu na zakończenie przejdzie po rurkach w zwisie na placu zabaw. Zawsze chciała ale się bała. Ostatni dzień w przedszkolu to była ostatnia szansa. Przeszła. Ale skończyło się tak. Niestety technikę odziedziczyła po mnie
...
Napisał(a)
Łorety Brann, dopiero teraz zobaczyłem córkę kaskaderkę.
I jeszcze cola się rozlała, ale to akurat może wyjdzie na zdrowie.
I jeszcze cola się rozlała, ale to akurat może wyjdzie na zdrowie.
...
Napisał(a)
Brann kiepsko to wygląda, ale u nas takie rzeczy to norma Polecam plasterki Granuflex czy jakoś tak, świetne radzą sobie z takimi odciskami i ranami
Ja jestem w drodze na urlop Relacje wrzucę jak będzie chwila czasu, póki co kilka info można znaleźć na mojej stronie na fb Mama Trenuje.
Prawie umarłam, było strasznie ciężko ale 2 miejsce jest Odpuściłam walkę o pierwsze bo nie było sensu ryzykować w takich warunkach.
Ja jestem w drodze na urlop Relacje wrzucę jak będzie chwila czasu, póki co kilka info można znaleźć na mojej stronie na fb Mama Trenuje.
Prawie umarłam, było strasznie ciężko ale 2 miejsce jest Odpuściłam walkę o pierwsze bo nie było sensu ryzykować w takich warunkach.
5
...
Napisał(a)
Oj ciężko było....
28.07 Lisy Pustyni 10km, Pustynia Błędowska
Zacznę od tego, że sie do tego biegu zupełnie nie przygotowałam. Dużo rzeczy na głowie, trochę stresu, brak czasu a w efekcie mało snu, mało jedzenia i mało picia juz na kilka dni przed startem. W dzień biegu nie było lepiej, musiałam iść rano do pracy więc ogólnie byłam zmęczona, niewyspana i... głodna. Godzine przed biegiem zjadłam u mamy rosół - to nie był dobry pomysł, bo gdzieś na 5km zastanawiałam sie czy rosół wróci tą sama drogą
Co mnie podkusiło na ten start? Nie lubię słońca, nie lubie upałów, nie cierpię sie opalać Zrobiłam w środe trening po piasku i stwierdziłam, że piasku tez nie lubie i że biega sie dużo wolniej W listopadzie na biegu było fajnie, ale koniec jesieni to zupełnie inna bajka
Startowalismy o godz. 14.00!!! Czyli w pełnym słońcu. Przed startem obejrzałam mapkę biegu i bardzo sie ucieszyłam, że będzie odcinek w rzece. W listopadzie ten odcinek okazał się zbawieniem i fajnie schłodził nogi.
Ustawiłam sie z przodu i po pierwszej przeszkodzie byłam druga, tuz za plecami rywalki. Nie goniłam, biegłam równo. Po pierwszym km udało się ja wyprzedzić, niestety kolejki przy przeszkodach sprawiły, ze traciłam cała przewagę. Przeszkody nie były trudne - duzo czołgania po gorącym piasku, jakies ścianki. Piach sie starsznie przylepiał i wszędzie właził, m.in. do butów
Na 3km zaczeła się zabawa. Najpierw miałam wrażenie, że słońce mnie parzy, jakby ktoś mnie wrzątkiem oblał i było to bardzo nieprzyjemne uczucie. Później pojawiły się dreszcze, gęsia skórka i jakieś osłabienie. Do tego lekkie zawroty głowy. Wtedy dotarło do mnie, że trzeba uważać, żeby jakoś do mety dotrzeć, bo szkoda by było paść na trasie. Na dodatek trasa była mocno biegowa... jeśli tak można mówić o pustyni. Ogólnie mało przeszkód i długie, pustynne odcinki. Na dodatek po raz pierwszy nie mogłam odpocząć na przeszkodach. W tym upale tętno wcale nie spadało, a wręcz przeciwnie, miałam wrażenie że czołganie czy wchodzenie na siatkę kosztuje więcej wysiłku i bardziej podnosi tętno, niz spokojny trucht po pustyni. Do tej pory na przeszkodach zawsze łapałam oddech przed dalszym biegiem. Musiałam często przechodzic do marszu, nie dlatego że nogi zmęczone czy oddechu brakowało, ale ze wzgledu na mocne pulsowanie w głowie i zawroty utrudniające bieg.
Gdzieś na 4-5km straciłam prowadzenie i odpuściłam walkę ze względu na kiepskie samopoczucie. Postanowiłam, że chociaz druga pozycje utrzymam. Słońce często chowało sie za chmurami, było lepiej, ale i tak jakas maskara. Były pętle z obciążeniem, w tym bardzo strome podejście z worem, gdzie myślałam, że padnę. Pot lał się strumieniami. Ok. 6,5km trasa w końcu skręciła do rzeki, która... wyschła Ani kropli wody. Jedyny plus taki, że piasek był bardziej zbity i troche wilgotny, a drzewa dawały przyjemny chłód. Zamiast przyjemnego, chłodzącego spaceru znowu trzeba było biec. Ani chwili odpoczynku. Dawno juz nie miałam mysli, ze nienawidze biegać i chce koniec
Zerkałam dość często na zegarek, ale w tym piasku to jakby biec w miejscu, km wcale nie uciekały. Byle do mety i sie schłodzić. Niestety miałam ponad 9km na zegarku a mety nigdzie nie było widac, wszędzie piasek. Kolejna przeszkoda - czołganie i słyszę, że jeszcze 2km! Niby mało, ale na tym piasku to wieczność i przynajmniej dodatkowe 20 min. na trasie albo i więcej. Bo jednak w końcówce marszu było coraz więcej. Sił mało, a tu zasieki, które trzeba było przejśc ciągnąc trylinke na łańcuchu Ledwo dałam radę, jeszcze mi sie ten kamień zakopał gdzies na środku i musiałam troche piasku odrzucić, bo nie szło tego pociągnąć.
Ostatnie km przebiegłam w towarzystwie dwóch miłych panów Na tym biegu nie było Elity, można było sobie pomagać, więc skorzystalismy z okazji przy ostatnich przeszkodach (ścianka i ruchoma belka). Sama chyba nie miałabym siły, dawno już nie czułam takiego osłabienia na biegu.
W sumie wyszło niecałe 11,5km. Czas 01:46:41,9. Niecałe 4 min. straty do rywalki i 10 min. przewagi nad kolejna dziewczyną W ogólnej klasyfikacji 17 miejsce na 77 osób
Po raz pierwszy mój zegarek pokazał tętno maksymalne 190, zwykle było 187
Zmieniony przez - Viki w dniu 2018-07-30 15:51:09
28.07 Lisy Pustyni 10km, Pustynia Błędowska
Zacznę od tego, że sie do tego biegu zupełnie nie przygotowałam. Dużo rzeczy na głowie, trochę stresu, brak czasu a w efekcie mało snu, mało jedzenia i mało picia juz na kilka dni przed startem. W dzień biegu nie było lepiej, musiałam iść rano do pracy więc ogólnie byłam zmęczona, niewyspana i... głodna. Godzine przed biegiem zjadłam u mamy rosół - to nie był dobry pomysł, bo gdzieś na 5km zastanawiałam sie czy rosół wróci tą sama drogą
Co mnie podkusiło na ten start? Nie lubię słońca, nie lubie upałów, nie cierpię sie opalać Zrobiłam w środe trening po piasku i stwierdziłam, że piasku tez nie lubie i że biega sie dużo wolniej W listopadzie na biegu było fajnie, ale koniec jesieni to zupełnie inna bajka
Startowalismy o godz. 14.00!!! Czyli w pełnym słońcu. Przed startem obejrzałam mapkę biegu i bardzo sie ucieszyłam, że będzie odcinek w rzece. W listopadzie ten odcinek okazał się zbawieniem i fajnie schłodził nogi.
Ustawiłam sie z przodu i po pierwszej przeszkodzie byłam druga, tuz za plecami rywalki. Nie goniłam, biegłam równo. Po pierwszym km udało się ja wyprzedzić, niestety kolejki przy przeszkodach sprawiły, ze traciłam cała przewagę. Przeszkody nie były trudne - duzo czołgania po gorącym piasku, jakies ścianki. Piach sie starsznie przylepiał i wszędzie właził, m.in. do butów
Na 3km zaczeła się zabawa. Najpierw miałam wrażenie, że słońce mnie parzy, jakby ktoś mnie wrzątkiem oblał i było to bardzo nieprzyjemne uczucie. Później pojawiły się dreszcze, gęsia skórka i jakieś osłabienie. Do tego lekkie zawroty głowy. Wtedy dotarło do mnie, że trzeba uważać, żeby jakoś do mety dotrzeć, bo szkoda by było paść na trasie. Na dodatek trasa była mocno biegowa... jeśli tak można mówić o pustyni. Ogólnie mało przeszkód i długie, pustynne odcinki. Na dodatek po raz pierwszy nie mogłam odpocząć na przeszkodach. W tym upale tętno wcale nie spadało, a wręcz przeciwnie, miałam wrażenie że czołganie czy wchodzenie na siatkę kosztuje więcej wysiłku i bardziej podnosi tętno, niz spokojny trucht po pustyni. Do tej pory na przeszkodach zawsze łapałam oddech przed dalszym biegiem. Musiałam często przechodzic do marszu, nie dlatego że nogi zmęczone czy oddechu brakowało, ale ze wzgledu na mocne pulsowanie w głowie i zawroty utrudniające bieg.
Gdzieś na 4-5km straciłam prowadzenie i odpuściłam walkę ze względu na kiepskie samopoczucie. Postanowiłam, że chociaz druga pozycje utrzymam. Słońce często chowało sie za chmurami, było lepiej, ale i tak jakas maskara. Były pętle z obciążeniem, w tym bardzo strome podejście z worem, gdzie myślałam, że padnę. Pot lał się strumieniami. Ok. 6,5km trasa w końcu skręciła do rzeki, która... wyschła Ani kropli wody. Jedyny plus taki, że piasek był bardziej zbity i troche wilgotny, a drzewa dawały przyjemny chłód. Zamiast przyjemnego, chłodzącego spaceru znowu trzeba było biec. Ani chwili odpoczynku. Dawno juz nie miałam mysli, ze nienawidze biegać i chce koniec
Zerkałam dość często na zegarek, ale w tym piasku to jakby biec w miejscu, km wcale nie uciekały. Byle do mety i sie schłodzić. Niestety miałam ponad 9km na zegarku a mety nigdzie nie było widac, wszędzie piasek. Kolejna przeszkoda - czołganie i słyszę, że jeszcze 2km! Niby mało, ale na tym piasku to wieczność i przynajmniej dodatkowe 20 min. na trasie albo i więcej. Bo jednak w końcówce marszu było coraz więcej. Sił mało, a tu zasieki, które trzeba było przejśc ciągnąc trylinke na łańcuchu Ledwo dałam radę, jeszcze mi sie ten kamień zakopał gdzies na środku i musiałam troche piasku odrzucić, bo nie szło tego pociągnąć.
Ostatnie km przebiegłam w towarzystwie dwóch miłych panów Na tym biegu nie było Elity, można było sobie pomagać, więc skorzystalismy z okazji przy ostatnich przeszkodach (ścianka i ruchoma belka). Sama chyba nie miałabym siły, dawno już nie czułam takiego osłabienia na biegu.
W sumie wyszło niecałe 11,5km. Czas 01:46:41,9. Niecałe 4 min. straty do rywalki i 10 min. przewagi nad kolejna dziewczyną W ogólnej klasyfikacji 17 miejsce na 77 osób
Po raz pierwszy mój zegarek pokazał tętno maksymalne 190, zwykle było 187
Zmieniony przez - Viki w dniu 2018-07-30 15:51:09
7
...
Napisał(a)
Gratulacje
Czołgiem by mnie tam nie zaciągnęli
Na drugiej fotce wygladacie jak pod mocnym ostrzałem
Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 7/30/2018 4:05:09 PM
Czołgiem by mnie tam nie zaciągnęli
Na drugiej fotce wygladacie jak pod mocnym ostrzałem
Zmieniony przez - _Szajba_ w dniu 7/30/2018 4:05:09 PM
When you have to shoot...Shoot! Don't talk
Strava - https://www.strava.com/athletes/11696370
...
Napisał(a)
To ja tez gratuluje.
Widzę że to trochę taki remis ze wskazaniem, ale jednak.
A słońca się nie bój. ono daje życie.
Szajba nie podsadziłbyś Viki na ostatniej przeszkodzie, twoja sprawa. Ja bez żadnego czołgu czy czołga chętnie bym to uczynił.
Widzę że to trochę taki remis ze wskazaniem, ale jednak.
A słońca się nie bój. ono daje życie.
Szajba nie podsadziłbyś Viki na ostatniej przeszkodzie, twoja sprawa. Ja bez żadnego czołgu czy czołga chętnie bym to uczynił.
Poprzedni temat
Motywacja- wytrwałość-organizacja
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- 60
- 61
- 62
- 63
- 64
- 65
- 66
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- 76
- 77
- 78
- 79
- 80
- 81
- 82
- 83
- 84
- 85
- 86
- 87
- 88
- 89
- 90
- 91
- 92
- 93
- 94
- 95
- 96
- 97
- 98
- 99
- 100
- 101
- 102
- 103
- 104
- 105
- 106
- 107
- 108
- 109
- 110
- 111
- 112
- 113
- 114
- 115
- 116
- 117
- 118
- 119
- 120
- 121
- 122
- 123
- 124
- 125
- 126
- 127
- 128
- 129
- 130
- 131
- 132
- 133
- 134
- 135
- 136
- 137
- 138
- 139
- 140
- 141
- 142
- 143
- 144
- 145
- 146
- 147
- 148
- 149
- 150
- 151
- 152
- 153
- 154
- 155
- 156
- 157
- 158
- 159
- 160
- 161
- 162
- 163
- 164
- 165
- 166
- 167
- 168
- 169
- 170
- 171
- 172
- 173
- 174
- 175
- 176
- 177
- 178
- 179
- 180
- 181
- 182
- 183
- 184
- 185
- 186
- 187
- 188
- 189
- 190
- 191
- 192
- 193
- 194
- 195
- 196
- 197
- 198
- 199
- 200
- 201
- 202
- 203
- 204
- 205
- 206
- 207
- 208
- 209
- 210
- 211
- 212
- 213
- 214
- 215
- 216
- 217
- 218
- 219
- 220
- 221
- 222
- 223
- 224
- 225
- 226
- 227
- 228
- 229
- 230
- 231
- 232
- 233
- 234
- 235
- 236
- 237
- 238
- 239
- 240
- 241
- 242
- 243
- 244
- 245
- 246
- 247
- 248
- 249
- 250
- 251
- 252
- 253
- 254
- 255
- 256
- 257
- 258
- 259
- 260
- 261
- 262
- 263
- 264
- 265
- 266
- 267
- 268
- 269
- 270
- 271
- 272
- ...
- 273
Następny temat
Bez spiny
Polecane artykuły