Zabawna sprawa. W poniedziałki biegam na zakwaszonych czwórkach, w czwartki- na dwójkach. Zdecydowanie gorzej biega się dzisiaj, bo przez pierwsze dwa kilometry odpycham się nogami od ziemi, a stoję w miejscu.
Pomimo, że od trzeciego kilometra przyśpieszyłem, biegłem o 5 minut dłużej, niż w poniedziałek. Za to slalom między samochodami zainspirował mnie do wprowadzenia interwałów do biegania, to jest przyśpieszenia na odcinku 1 km.
Co do alergii- oczu nie oszukam, bo non stop mi łzawią, ale racjonalna dieta, rozsądna waga ciała i przyzwoity poziom wytrenowania mogą zniwelować kłopoty oddechowe, z czego jestem bardzo zadowolony.
A- tak jak mówiłem: najwygodniej mi nawpychać się żarcia przed i po treningu, żeby potem być zupełnie wolnym, więc bieganie wyszło po 20 godzinach "postu". Nie uważam, żebym był na IFie, ale po prostu z braku czasu wychodzą mi czasami takie głodówki- nie czuję spadku siły i mięśni, więc luz. Dzisiaj za to mam ciut więcej czasu, to nie muszę się spieszyć z upychaniem żarcia.
Pis.
Zmieniony przez - Pandarek w dniu 2013-05-09 08:39:31