Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą - junior wśród seniorów

Kali ja na rezonans czekałem 5 miesiecy a na wyniki 3 tyg wiec lepiej ze poszedles prywatnie ;)

Takie terminy to śmich na sali...
I pożywka dla prywatnych klinik/szpitali ;)

Realnia w naszym krsju

Ja jeszcze odnosnie tego twojego szybkiego biegu i strategii na bieg.... Jak mi zależy na czasie to zaczynam mocno (i potem ewentualnie zwalniam). Nie potrafie podkrecac tempa

A ja właśnie podpatrzyłem swoje biegi inne z przeszłości: tam gdzie mam wolniejszy pierwszy km, tam reszta wychodzi szybciej co km, albo stałym szybszym tempie (różncie minimalne). Niestety wydaje mi się, że jestem mocniejszy niż jestem

A może to kwestia dobrego dogrzania się przed biegiem? Tzn. kilka mocniejszych odcinków, żeby poczuć właściwy rytm ;)

Kalikstat tutaj jest dziwna zależność. Czasami wystartuję powoli i po około 600-700m tętno potrafi przekroczyć mi widełki czyli 160 BPM. A bywały dni kiedy wystartuję naprawdę szybko bez żadnej rozgrzewki i tętno spada mi nawet do drugiego kilometra poniżej widełek czyli 140 BPM a dopiero na trzecim kilometrze wchodzi w zakres tylko od razu przelatuje powyżej 160 BPM i albo trzeba zwolnic lekko albo biec powyżej.

Ja dochodzę do wniosku po wczorajszym biegu (i innych też, gdzie nie ma tłumów), że po prostu mam za słabą głowę ;) Wyrywam na początku, a potem umieram (tempo też leci...). W biegach, w których jest tłum, gdzie na początku jest ciasno jakoś lepiej potem wychodzi całość (a na pewno jest dużo równiej...). Także... głowa do poprawy

21.09.2014

Bieg na 5 km "u siebie". W zasadzie same znajome twarze, może pare(naście/dziesiąt) osób nieznananych ;) Fajna kameralna impreza na 5 km. Tradycyjnie już - za mocno na początku. Nad tym naprawdę muszę popracować, żeby później nie umierać na trasie i nie zwalniać... Ale cóż - emocje ;) Czas w sumie wyszedł fajny (jak dla mnie i na mnie): 22:36, czyli 4:31 min/km. Niby jest życiówka (nowa o 4s, ale po zupełenie innej trasie, niż poprzednia - poprzednio całość kończyła się solidnym zbiegiem), ale pozostaje niedosyt, bo człowiek "u siebie" chciałbym być pierwszy () z czasem bliskim rekordowi świata Ale kalkulując już na chłodno - "dzień po" - z czasu jestem zadowolony (w miarę ;)).

Za tydzień w planie bieg znów na 5 km - bieg towarzyszący Maratonowi Warszawskiemu. Biegłem tam w tamtym roku (stamtąd własnie był dotychczasowy najlepszy czas na 5 km). Trasa praktycznie płaska, kończąca się sporym zbiegiem i niewielkim (minimalnym podbiegiem) na samym końcu. Finisz na Stadionie Narodowym - na płycie głównej. A więc bajka ;) Ale to za tydzień, o ile Bozia na górze pozwoli ;)

Cyferki z wczorajszego biegu (wyszło nico poniżej 5 km - ściąłem trasę (?) i ostatni km w ponad 7 min - zapomniałem wyłączyć zegarek). Jak widać - powoli zgonowałem na trasie



22.09.2014

DNT

Zmieniony przez - kalikstat w dniu 2014-09-22 19:55:51

Kalik Ty na olimpiadę trenujesz? Zaj**isty czas na 5km... nie miałbym żadnych szans...

Kali, załamujesz mnie tymi czasami... O ile w mojej przygodzie z bieganiem staram się nie zawracać sobie głowy wynikami (czytaj: czasem biegu), to wchodząc do Ciebie człowiek uświadamia sobie, że jest w czarnej du...ie. A tak swoją drogą, to wiele razy było to poruszane, czy nie lepiej robić odwrotnie - wtedy kiedy organizm adaptuje się do wysiłku - początek biegu, zacząć spokojnie, a potem z każdym kilometrem solidnie podkręcać? Czy może to za krótki dystans na tą strategię??? Pytam z ciekawości :)