Refleks u mnie jak zawsze na 100% ;) Nie zauważyłem, że odpisałeś ;) Czasy? Lekko złamane 30 min w biegach na 5 km ;)
Mały update:
Od połowy lipca zacząłem bawić się w bieganie (piszę bawić, bo w perspektywie kolejna artroskopia, więc trudno mówić o czymś więcej...) co drugi dzień - luźne bieganie, bez większego patrzenia na
tempo, tylko na tętno. Ogólnie mówiąc - bieganie w tlenie, czasem jakiś tzw. drugi zakres/okołoprogowy, czy przebieżki.
Do tego rower. Bardzo dużo roweru (jak na mnie). Jazda w systemie 2+1 - dwa dni jazdy, jeden wolny. Przy czym starałem się drugi dzień zawsze robić dłuższy - 50-70 km. Dla kolan - perfekcyjne rozwiązanie, obciążenie praktycznie minimalne.
Siłownia oczywiście też - żeby nie było. Tu bardziej skupiłem się na treningach obwodowych - naprawdę dają ogromnie w kość. I do tego stability. Sam nie wiem dlaczego nigdy nie doceniałem tych ćwiczeń. A na nich można robić bardzo konkretną pracę. Nogi pomijałem z oczywistych względów. Ale za to sporo ćwiczeń na berecie. Super zabawka. Naprawdę można solidnie wzmocnić nogi :)
Wnioski jakie wyciągam:
- na rowerze można zrobić bardzo dobrą bazę tlenową - piszę to w odniesieniu do biegania (VOmax też podnieść zapewne też dobrze, ale ja póki co na tym się nie skupiałem)
- z racji jazdy na crossie, oprócz asfaltu, sporo jazdy po lesie - fajnie można wzmocnić nogi, podjazdy - mniejsze, ale dłuższe, czy pojazdy na wiadukt nad autostradą - takie mazowieckie L’Alpe d’Huez na odcinku 150m
czy podjazdy na odcinku gdzie przebiegał maraton Orlenu - ok. 20-22 km (
Ronin, albo
MaGor może pamiętacie ostry zbieg w połowie trasy? ;) ).
- całkiem fajnie biegało mi się co drugi dzień
- tętno spoczynkowe też się obniża - zdarza się (przy dobrym relaksie i wyciszeniu), że dochodzi do 42
co budzi zakłopotanie innych ludzi i rodzi pytania, czy, aby na pewni wszystko ze mną w porządku
A ze spraw najświeższych:
właśnie jestem po drugiej artroskopii - miałem wczoraj wieczorem. Piszę już z domu. W sumie jest lepiej niż się spodziewałem. Nie muszę chodzić o kulach (!!), co jest dla mnie mega zaskoczeniem. Za tydzień już mogę zacząć jeździć na rowerze (oczywiście spokojnie, nie rzucać się od razu na 50 km). Biegać mogę po 3 tygodniach - co mnie strasznie cieszy ;) Tu oczywiście też wolę zacząć powoli, żeby czegoś nie spieprzyć, ale i tak taka wiadomość strasznie mnie ucieszyła. Spodziewałem się 2 miesięcy na kulach i bieganie najwcześniej w styczniu ;) Także jak się uda to moze jeszcze w tym roku pobiegnę w Biegu Niepodległości w Warszawie.
Ogólnie szerzej tego nie pisałem, jedynie wspominałem Xzaarowi, ale chciałbym, jak coraz więcej osób tu w dziale, spróbować triathlonu (epidemia zbiera żniwa
). Myślę przede wszystkim o dystansie sprinterskim i 1/8 IM, ale z aspiracją do olimpijki i ćwiartki. Na początek myślałem o Piasecznie. Sieraków cholernie kusi, zwłaszcza, że będzie spora ekipa z działu. Tyle, że do Sierakowa muszę jechać >300 km, a Piaseczno mam koło siebie - 20 min jazdy samochodem. Pływanie i rower zdecydowanie na korzyść Sierakowa. Biegania podobne - obie trasy trudne - po piachu ;)
To tyle na dziś ;)
Mam nadzieję, że do zobaczenia na trasach ;)